sobota, 14 maja 2011

Gumiś króla Władysława

W styczniu wspomniałem na blogu jak to Jan III Sobieski polował na niedźwiedzia (głowy leciały i takie tam…). Tym razem zobaczymy jak w czerwcu 1633 roku Władysław IV Waza szukał rozrywki przed wyruszeniem pod Smoleńsk. Nie będzie już tak drastycznie, a raczej bardziej do śmiechu.
19go Czerwca król, chcąc siebie i Włochów [chodzi o grupę 10 szlachciców weneckich] ucieszyć, niedźwiedzia przez trzy lata w klatce chowanego kazał wypuścić. Król za bramą w budce stał z chrustu zrobionej, insi po innych budkach. Niedźwiedź mniemając, że to las był, do owego chrustu ex opposito króla udał się; lecz ztamtąd żelazem odstraszony, prosto się na królewską budkę rzucił i po głowach i po karkach wielu tam stojących przeskoczył i wpadł na ulicę, gdzie spuszczono na niego ze trzydziestu dużych psów, którym się dobrze broniąc, przyszedł nad rzekę, która przepłynąwszy, żyw uszedł do lasu, i tak strach obrócił się w śmiech z podziwieniem Włochów, którzy podobnych rzeczy nigdy nie widzieli. 

3 komentarze:

  1. Czym się zajmujesz że masz taki dostęp do źródeł i czas żeby je przerabiać i wybierać najlepsze?

    OdpowiedzUsuń
  2. Włosi w ogóle wielu rzeczy nie widzieli. Twoja historia przypomniała mi jedną, jaką przed laty podała wspaniała jeszcze wtedy radiowa "Trójka". Rzecz dotyczyła włoskich wojsk, które wynajęły sobie na ćwiczenia poligon w Drawsku. Waleczni Włosi przybyli, zobaczyli, poćwiczyli i... zaczęli narzekać na komary. Marek Wałkuski skomentował to wtedy tak: No, w razie wojny z Włochami, wystarczy więc wysłać kilka eskadr komarów i będzie po wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Anonimowy - po prostu dużo czytam w wolnym czasie, notuję sobie zawsze strony na których znajduję takie ciekawe historie i stąd tyle tego na blogu :)
    @Szymon - oj z Wenecji przecież byli to i skaczący niedźwiedź musiał być dla nich nowością

    OdpowiedzUsuń