poniedziałek, 30 czerwca 2014

Raytarowie pod (a raczej przed) Beresteczkiem


Zupełnie nie wiem jak to się stało, że na blog do tej pory nie zawitał Stanisław Oświęcim i jego Dyaryusz 1643-1651. Biję się w piersi i błąd od razu naprawiam, toż to wspaniałe źródło niezwykle interesujących informacji. Na początek to co (rajtarskie) tygrysy lubią najbardziej, czyli popis części rajtarii koronnej przez bitwą pod Beresteczkiem. Rzecz dla mnie wręcz fenomenalna, bo nie tylko wymienia ilość kompanii/chorągwi, ale i ilość koni w każdej jednostce. Zapis nazwisk może być czasami dość mylący (używam dostępnego online wydania z 1907 roku), ale jako źródło jest to bezcenne. Można dzięki niemu zauważyć, jak drastycznie różniła się etatowa i rzeczywista siła jednostek rajtarii w 1651 roku.

Raytarya.
Regiment K-cia Bogusława Radziwiłła, Koniuszego W. Ks. L.
Prowadzono koni czterech jezdnych, za niemi trębaczów sześć[1].
Kapitani tego regimentu:
Butler – koni 134
Ternhausen – koni 93
Kamher –koni 90
Bokum – koni 90
Perbant major – koni 84
Debiński  -koni 96
[łącznie koni] 587[2]

K-cia Kurfirszta Brandenburskiego [Fryderyka Wilhelma]
Walrat – koni 88

Zygmunt Dynhoff[3] Starosta Bydgoski - koni 87[4][5]

Regiment Pana Maidla[6]
Kompania samego Pułkownika –koni 37
Sakien – koni 48
Ostan – koni 79
Metz – koni 63
[łącznie koni ] 227[7]
Ten regiment całe zimową wojną zrujnowany.

[Samodzielne kompanie/chorągwie]
Stanisław Denhoff, Starosta Wieluński  - koni 192[8]

Bogusława Leszczyńskiego, Podskarbiego Koronego [oficer dowodzący oddziałem] Slichtink – koni 107[9]

Regiment Pana Wajera[10], Wojewody Malborskiego
Szawgotz[11] – koni 114
Ful – koni 91
Gieral, oberster wachtmagister[12] - koni 78
Zawacki  -koni 71
Zernitz  -koni 81
[łącznie koni] 435[13]





[1] Mowa tu więc o poczcie księcia jako nominalnego dowódcy regimentu.
[2] W tym okresie regiment miał etatowo 800 koni.
[3] Denhof/Denhoff.
[4] W tekście pod chorągwią Walrata, co mogłoby wskazywać (błędnie) że to druga chorągiew Fryderyka Wilhelma.
[5] Etat 100 koni.
[6] Jana Maydla.
[7] Regiment miał przez cały 1651 rok etat 600 koni (sic!).
[8] Skwadron o etatowej sile 250 koni.
[9][9] W innym miejscu opisani jako rajtarów dobrych sto.
[10] Jakuba Wejhera.
[11] Prawdopodobnie Jan Udalryk (Ulryk?) Szaffgoc, który w 1652 roku miał otrzymać indygenat w nagrodę za służbę wojskową.
[12] Czyli major…
[13] Także przez cały 1651 rok regiment o etacie 600 koni. 

sobota, 28 czerwca 2014

Chleb na sposób chorwacki

W latach 1615-1618 doszło do konfliktu wenecko-austriackiego, który przeszedł do historii jako Wojna (o) Uskoków lub Wojna o Gradisce[1].  Wenecjanie mieli już serdecznie dość pirackiej działalności chorwackich Uskoków, którzy zadomowili się w takich portach jak Gradisca, Novi i Senj (Segna/Senia) nad Adriatykiem. Uskokowie (popierani przez Austrię) w teorii mieli zajmować się zwalczaniem żeglugi tureckiej – w praktyce ich łupem często stawały się statki weneckie. O samym konflikcie opowiem może przy innej okazji, bo też jest on raczej mało znany i dosyć egzotyczny dla polskiego czytelnika. Zamiast tego dzisiaj nieco mrożąca krew w żyłach opowiastka z gatunku tych, które weneckie piastunki powtarzały niegrzecznym dzieciom. Pochodzi ona z okresu kiedy to stopniowo narastało napięcie pomiędzy Republiką a na poły niezależnymi Uskokami.
                Wiosną 1613 eskadra weneckich okrętów wojennych przechwyciła grupę łodzi z Uskokami.  Chorwatów oskarżono o piractwo i 60 (lub 80[2])z nich skazano na karę śmierci przez ścięcie. Głowy Uskoków wystawiono następnie jako antypirackie memento na Placu Świętego Marka.
                Na reakcję Chorwatów nie trzeba było długo czekać.  Ich śmigłe łodzie dopadły jedną z weneckich galer, po czym Uskokowie postanowili pokazowo rozprawić się z dowódcą okrętu, Cristoforo Venierem. Ścięto mu głowę, wycięto i zjedzono (sic!) jego serce, a w krwi oficera został namoczony chleb, zjedzony następnie przez Uskoków. W raporcie do Senatu Republiki wenecki szpieg wytłumaczył to zachowanie następująco: wynika to z pewnych przesądów [wyznawanych przez Uskoków] i ma podkreślić nierozerwalne więzy ich braterstwa.
               
               



[1] Nie znam polskich nazw tego konfliktu, więc trochę tu improwizuję.
[2] Różnica w źródłach. 

środa, 25 czerwca 2014

Racowie, rusznice i hufiec po usarsku

Obiecałem więcej wypraw w wiek XVI, oto i kolejna. 5 sierpnia 1506 roku wojska polsko-litewskie, dowodzone przez marszałka nadwornego litewskiego, kniazia Michała Glińskiego, rozbiły pod Kleckiem silne zgrupowanie Tatarów. W Kronice polskiej… Macieja Stryjkowskiego znaleźć można bardzo ciekawy, wierszowany opis tego starcia. Poniżej chciałbym wynotować kilka co ciekawszych szczegółów dotyczących oddziałów Glińskiego – ich wyposażenia i taktyki.

I. Interesujący jest opis taktyki jazdy litewskiej, która pod ostrzałem tatarskim rozluźniła szyk, by uniknąć strat:
Tak Litwie niechcąc brodu dopuścić grad z łuków
Żelazny wypuścili, aż niebo brzmi z huków,
Świszczące strzały jak deszcz zewsząd lecą pędem,
Lecz Gliński rozwlekłym był Litwę sprawił rzędem,
Tak im strzały Tatarskie mało zaszkodziły.

II. Wśród oddziałów litewskich nie zabrakło raców, którym przypadł zaszczyt pierwszego ataku na Tatarów. Przy wsparciu dodatkowych oddziałów udało im się zagarnąć ordyńcom liczne konie:
Lecz Raczowie Litewscy prętko przyskoczyli.
A z strażą ich nad stawem śmiele bój stoczyli.
Raczom na ratunek pięć set wnet Litwy przybyło,
Tak Tatarów nad stawem miejsce omyliło,
Iż im Litwa zaraz odgromiła konie

III. Bardzo ważną rolę odegrała po stronie wojsk polsko-litewskich broń palna, mając duży wpływ psychologiczny na Tatarów:
W tym z kilku ruśnic, które w wojsku naszy mieli,
Uderzyli w pogany aż wszyscy zadrżeli,
Raczko miał też harkabuz, Radziwiłłów drugą
Marszałek miał ruśnicę (aż dziw w on czas)  długą,
Z tych ruśnic wnet do rzek poganów odparli.
(…)
A nasz Raczko hospodin tym śmielej harcuje,
Z ruśniczką swoją gdy w niej wielką godność czuje,
Nabijajet raz po raz, a gdy tylko puknie,
Alić niechrzest, pohaniec leczuć ani huknie.

IV. Niezwykle interesujący jest opis hufca polskiej jazdy, nadciągającej na pole bitwy:
A za tym się Polacy zbrojni ukazali
W świetnych zbrojach, a wszystkich trzysta było koni,
Wszyscy też po usarsku mieli lśniące bronie,
Kopije z proporcami, tarcze z skophiami

Oczywiście nawiązanie do husarii jest mocno na wyrost jeżeli chodzi o 1506 roku. Musimy jednak pamiętać, że Stryjkowski wydał swoją kronikę w 1582 roku, stąd też odwoływał się do sytuacji mu współczesnej. 

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Sami dzicy Tatarowie większą miłość i litość nad bliźnim mają

Straszliwym brzemieniem dla ludności cywilnej były maszerujące wojska – co gorsze, żołnierzom rzadko robiło różnicę, czy są w podbitym kraju czy też na własnym terytorium. W 1634 roku oddziały wracające ze zwycięskiej kampanii smoleńskiej pozostawiły po sobie spustoszenie gorsze niźli „spod ręki” tatarskich czambułów. Tak oto rzecz opisał Albrycht Stanisław Radziwiłł:
Wesoło tedy wojsko nasze powracało do ojczyzny, lecz ich ojczyzna niewesoło przyjęła: bo żołnierze gorsi od nieprzyjaciela, przechodem dobra szlacheckie, duchowne i królewskie pustoszyli, pieniądze wyciągali, prowianty nieznośne wybierali i wozy swe ładowali, i do tego okrucieństwa przyszli, że nędznych kmiotków do wozów wprzęgali w niedostatku koni i ich kijami i kańczugami popędzali. Zrozumiałbyś, że to tatarska horda, a nie chrześcijańskie wojsko idzie, ba i sami dzicy Tatarowie większą miłość i litość nad bliźnim mają, niżeli podczas nasi. Dali się osobliwie we znaki Litwie Polacy. Dzieci nawet gwałtem od rodziców zabierając, których i w moim starostwie pińskim nędzni rodzice pieniędzmi okupować musieli. Nędzny stan królestwa naszego: tu zwycięstwo nad nieprzyjacielem i tryumf, lecz płacz i ucisk mizernego poddaństwa od swoich. Nie wiem, czy niebożęta kmiotkowie wojny raczej nie woleliby niż takiego pokoju.

Godny podkreślenia jest fakt, że faktycznie chodzi tu o zwycięskich żołnierzy, a nie maruderów rozbitej armii. Połączenie braku żołdu (typowej dla Rzplitej bolączki) z XVII-wiecznym PTSD dawało jak widać wstrząsającą mieszankę.  

sobota, 14 czerwca 2014

Pan Leszek, pan Jan i ja pomogliśmy napisać książkę...


[Podziękowanie dla Mariana Kuliga, który podesłał mi informację o poniższej książce]


Wydawnictwo Bellona od pewnego czasu publikuje serię „Zwycięskie Bitwy Polaków”. Autorką większości wydanych pozycji jest p. Iwona Kienzler, której dorobek książkowy jest spory, acz bardzo popularno-naukowy i raczej mało związany z zagadnieniami wojskowymi. Książeczki mają po 93 strony, kosztują w tym momencie (na stronie Bellony) 17.99 PLN sztuka. Jakie było moje zdumienie, kiedy Marian (pozdrawiam!) podesłał mi bibliografię pozycji zatytułowanej „Wiedeń 1683”. Figurują w niej 3 (tak, słownie: trzy!) pozycje: praca Leszka Podhorodeckiego z 1980 roku, praca Jana Wimmera z 1983 roku i… mój blog. Trochę opadły mi ręce, przecież moje zapiski blogowe nie biorą się z niczego, są to fragmenty źródeł dostępnych w co większych polskich bibliotekach, włącznie z materiałami z zasobów online (Polskie Biblioteki Cyfrowe i Google Books). Czy autorka nie mogła sobie zadać trudu znalezienia takowych i użycia ich przy pisaniu swojej pracy – podpowiem, w niektórych wpisach blogowych wspomniałem nawet, skąd pochodzą owe cytaty. Przyznam szczerze, że czegoś takiego mogłem się raczej spodziewać po znudzonym studencie przygotowującym się do napisania „na chybcika” zaliczenia wymaganego na dzień kolejny, a nie po autorce w poczytnym wydawnictwie (wciąż jeszcze) uznawanym za historyczne. Czy Bellona ma naprawdę w takim „poszanowaniu” swoich Czytelników, że zleca napisanie serii książek które zapewne skończą jako (niechciane) nagrody wciskane gimnazjalistom za świadectwa z paskiem? Smutne…

piątek, 13 czerwca 2014

Więcej ich tu poginęło od tych zdrajców niżeli od nieprzyjaciół

W 1600 i 1601 roku oddziały litewskie walczące w Inflantach ponosiły straty nie tylko z rąk Szwedów, ale i lokalnej ludności łotewskiej. Jan Piotr Sapieha, dowodzący od 1600 roku chorągwią husarii w Inflantach, złożył w połowie czerwca 1601 roku pisemną relację Krzysztofowi „Piorunowi” Radziwiłłowi. Poinformował w niej o przypadkach ataków na czeladź (i nie tylko) z wojsk Rzplitej.
Oznajmuję W. ks. Mci, iż tam na tych gościńcach wielkie się mordy dzieją naszym od Łotwy[1], tak że się wychylić nie może żeby cało uszedł. Z mej roty pacholików kilku ubito, rannych jest nie mało. A Bóg zna przestrzegam, żeby żadnych szkód nie czyniono, oprócz co zjeść koniowi to się musi wziąć z pola i to za wiadomością niejakiego Lorenca sługi książęcia Kurlantskiego[2] który tu mieszka przy mnie w tejże Moizy[3]. A iż wczorajszego sługę panu Bukojemskiemu z roty JMci pana marszałka[4] ubito ćwierć mile stąd, poznano jednego Łotysza tu w Moizy, który gdy poczęto z nim gadać począł uciekać i dobywszy noża kilka ran sobie zadał chcąc się zabić, pojmano go, przypieczono troszkę[5], przyznał się do wszystkiego jak z[a]bijał z drugimi, i do tych nieboszczyków, że on je zabił z towarzyszami swymi: powiedział i to, że ten urzędnik, który tu jest w tej Moizy Niemiec niejaki, zbuntował do kilkuset chłopstwa i kazał bić Poliaki, kraść, rozbijać. Na które chłopstwo chciał nas nawieść powiadając, że do 60 trupów naszych tam [z]najdzie się, koni cudnych naszych moc, wozów skarbnych i to powiedział, że tej nocy przyszłej mają tu na nas na tę Mojzą uderzyć miasto Szwedów. Pojmaliśmy tego Niemca i kilku Łotyszów u niego, w komorze także z berdyszami, iż się spóźniło nie śmiałem ich słać do W. ks. Mci. Jednak proszę o naukę co z nimi czynić, bo jasne rzeczy, szkoda żeby naszych niewinnych  krew miała się darmo rozlać, także i w tej mierze trzeba będzie tego, abyś W.ks. Mć z kilkaset człowieka na tamto miejsce zesłać raczył, gdzie się to oni otrąbili dla samej bezpieczności naszych co się przyjeżdżają, bo więcej ich tu poginęło od tych zdrajców niżeli od nieprzyjaciół.
Ostatnie zdanie mogłoby się wydawać przesadą, gdyby nie to, że faktycznie już w lutym 1601 roku chłopi kurlandzcy mieli rozbić maszerujące przez teren księstwa oddziały inflanckie, zadając Polakom i Litwinom duże straty, zdobywając na nich cały tabor i jedną chorągiew. Jak widać kilka miesięcy później sytuacja wcale nie wyglądała dużo lepiej.



[1] Czyli, w tym przypadku, ludności pochodzenia łotewskiego.
[2] Chodzi zapewne o ks. Fryderyka Kettlera.  
[3] Chorągiew Sapiehy miała być rozlokowana w Zel-Mojzie (Zelmojzie?), nie byłem w stanie zidentyfikować tej miejscowości.
[4] Zapewne chodzi o chorągiew husarską Krzysztofa Mikołaja Dorohostajskiego, marszałka wielkiego litewskiego. Tak, to w rzeczy samej autor Hippici, to jest rzeczy o koniach. Może to być ewentualnie inna chorągiew husarską, dowodzona przez marszałka upickiego Jana Sicińskiego.
[5] Ech, te nowoczesne metody perswazji…

czwartek, 12 czerwca 2014

Taktyka dragonii RON - cz. I


[Copyright by Michał ‘Kadrinazi’ Paradowski, Edynburg 12/06/2014. All rights reserved]

W różnych polskich opracowaniach dotyczących wojskowości XVII-wiecznej, taktyka i wyposażenia jednostek polskich i litewskich dragonów opisywana jest z reguły na zasadzie ‘prawdopodobnie’, ‘zapewne’, ‘można przyjąć, że…’. Polscy pamiętnikarze z epoki operują z kolei ogólnikami w typie ‘dali ognia’, jeżeli nie liczyć epizodu z potyczką z wolontarzami Muraszki u Paska. Na szczęście mamy jednego pamiętnikarza, mocno związanego z Polską, który w dragonii służył i to w trakcie bardzo interesującej kampanii. Chodzi oczywiście o stałego bywalca tego blogu, Patricka Gordona. W kilku poprzednich wpisach wynotowałem jak to zbierał on i szykował do boju leibkompanię dragońską hetmana Lubomirskiego. Pora więc przyjrzeć się, jak dowodzenie przez Szkota dragoni walczyli przeciw siłom kozackim i moskiewskim w 1660 roku. W przypadku niektórych zwrotów będę podawał, obok własnego tłumaczenia, także zapis oryginału (w przypisach)– na wypadek gdyby moja interpretacja okazała się niewłaściwa. Temat jest bowiem na tyle interesujący, że warto wyprostować wszelkie pomyłki, które mogą się pojawić przy tłumaczeniu.
W przyszłości mam nadzieję przyjrzeć się innym materiałom źródłowym, stąd też traktuję niniejszy wpis jako początek cyklu.

I. Z konia i na koń.
Gordon wielokrotnie wspomina o przypadkach, gdy dragoni zbliżali się do przeciwnika konno (sami lub w towarzysząc jeździe polskiej), po czym spieszali się do walki:
- Jan Sapieha na czele podjazdu liczącego 2000 jazdy i 500 dragonów natknął się na furażerów moskiewskich, którzy skryli się przed Tatarami w lesie. Nakazał więc dragonom spieszyć się i zaatakować[1], po półgodzinnej walce pozycja moskiewska została zdobyta a obrońcy wycięci.
- w przypadku jednego z pierwszych ataków na pozycje moskiewskie Gordon wspomina o kombinowanym ataku piechoty cudzoziemskiej i dragonów: nadeszła nasza piechota i dragoni spieszyli się[2].  
- leibkompania Lubomirskiego maszerowała do boju za chorągwią husarii, szarżującą oddziały jazdy moskiewskiej i Kozaków. Szarża husarii odcięła 700-800 Kozaków, którzy zajęli pozycję w lesie. Oddział Gordona, wsparty kolejnymi jednostkami dragonii, otrzymał rozkaz spieszenia[3] i ataku na Kozaków.
- połowa kompanii (100 dragonów) została wysłana przez Jana Sapiehę by przedarła się przez ogrody[4] i zablokowała drogę oddziałom moskiewskim. W czasie całej tej eskapady, który przyniosła duże straty dragonom (8 zabitych i 29 rannych) Szkot ani razu nie wspomina  o koniach – logiczne jest, że oddział wszedł w trudny teren bez rumaków. Więcej o tym epizodzie przy punkcie dotyczącym taktyki walki ogniowej.
- pod Słobodyszczami, w momencie przybycia tam wojsk koronnych, 100 dragonów z kompanii Lubomirskiego otrzymało zadanie zdobycia uszkodzonego przez Kozaków mostu nad rzeką Hniołopiat. Gordon zbliżył się do przejścia - najbliżej jak mogłem, a tam nakazałem [żołnierzom] spieszyć się i zostawiwszy konie z typową [dla tego zadania] strażą[5], nakazałem części atakować na most (…) a reszcie prowadzić ostrzał, maszerując jednocześnie przez bagnisko.
- gdy do pozycji dragonów polskich, trzymających straż konno, zbliżał się liczący 500 koni oddział moskiewskich, Gordon zasugerował, że Polacy powinni zsiąść z koni i zająć pozycję w okopie[6].
- przed atakami na forty moskiewskie znów mamy wzmiankę o spieszeniu i zostawieniu koni pod opieką koniowodnych, którzy mieli je prowadzić za dragonami[7].
W jego zapiskach nie znalazłem także żadnej informacji o tym, by jego dragoni walczyli konno.

II. Taktyka walki ogniowej i szyki.
Tu rzecz bodaj najciekawsza, bo Gordon wspomina w kilku miejscach bardzo interesujące rzeczy o taktyce swoich wojaków:
- jeżeli chodzi o walkę ogniową, to najważniejszy jest ostrzał szeregami[8], z tymże Gordon nie tłumaczy, w jakiej formie stosowano tu kontrmarsz.  W pierwszym przypadku zapisek dotyczył pododdziału złożonego z 60 dragonów, którzy zdołali oddać trzy salwy[9], co zapewne oznacza trzy szeregi, zanim piechota moskiewska odpowiedziała ogniem. Stojący pod osłoną ogrodu żołnierze Gordona prowadzili jednak dalszy ostrzał. W drugim strzelał cały skwadron[10] dragonii.
- druga forma ostrzału to ostrzał na komendę (?), który Gordon wyraźnie odróżnia od ostrzału prowadzonego szeregami[11]. Jest prowadzony z większej odległości, ale do dobrze widocznego celu, stąd też większa skuteczność. Być może miał to być ostrzał prowadzony indywidualnie?
- kolejny fragment może być przeze mnie źle interpretowany, stąd cytaty będą tu ważne. W obliczu silnej artylerii przeciwnika, Gordon chciał by jego dragoni posuwali się jak najszybciej w stronę nieprzyjaciela. Nakazał więc  zdwojenie rzędów[12], poszerzając front jednostki , dzięki czemu oddział maszerował szybciej, a oddziały idące za nim mogły prędzej zająć swoją pozycje.
- bardzo ciekawa jest wzmianka o elastyczności taktycznej kompanii dragońskiej (a może raczej samego Gordona), który w trakcie przedzierania się przez ogrody pod nosem wojsk moskiewskich rozdzielił swoich 100-ludzi na dwa pododdziały: 40 miało osłaniać marsz a 60 stanowiło siły główne, które zbliżyły się do Moskwicinów. Podobny przypadek opisałem już także przy zdobyciu mostu na Hniołopiacie. W czasie jednego z ataków Gordon wysłał także oddział „straceńców”[13], złożony z 4 rot[14] dowodzonych przez oficera.
 - jeżeli zachodziła taka konieczności, Gordon nie wahał się rozkazywać żołnierzom, by padali na ziemię, chroniąc się w ten sposób przed ostrzałem artylerii i muszkietów nieprzyjaciela. Leżeliśmy więc na brzuchach, pośród pniaków drzew i małych ściętych gałęzi.
- muzyka wojskowa – mimo że Gordon nie wspomina o używaniu sygnałów dźwiękowych, to znajdujemy zapisek o przypadku, gdy pijani kucharze Lubomirskiego w czasie burdy  śmiertelnie zranili jednego z doboszy dragońskich[15].  Rzecz ciekawa, bo z dragonią kojarzą się jednak raczej trębacze…

III. Służby inżynieryjne.
Dragoni musieli, oprócz muszkietu, także dobrze posługiwać się łopatami. Szkot kilkakrotnie wspomina o budowie fortyfikacji polowych:
- Trzy kompanie dragonów otrzymały rozkaz wzniesienia umocnionych pozycji dla trzech dział polowych. Co też uczyniłem, przygotowując baterie[16] w 3 różnych miejscach w stronę miasta i nieprzyjacielskiego obozu, po czym osadzając w nich działa.
- piechota i dragonia zajęła się przygotowaniem redut i okopów na flankach obozu [polskiego]
- po szybkim marszu w okolice Piątku Gordon narzekał, że jego dragoni nie mieli szpadli i łopat, potrzebnych do zbudowania fortu i osłaniającego go okopu.
- by zablokować możliwość ucieczki wojsk moskiewskich, 4 regimenty dragonów otrzymały rozkaz utrzymać pozycję i przygotować [tam] okop i fortyfikację polową ,by zablokować przejście
- przy wspomnianym już moście Gordon zostawił 20 dragonów, by naprawili konstrukcję

Oczywiście wszystko to urywki, dotyczące tylko jednej kampanii. Niemniej jednak wydaje mi się, że dla każdego badającego temat dragonii w XVII-wiecznych armiach Rzplitej jest to bardzo ciekawy przyczynek źródłowy, tym ważniejszy, że pochodzący spod pióra oficera dragonii i naocznego świadka wydarzeń.



[1] (Ang.) So, commanding the dragowns to dismount and attact.  
[2] (Ang.) The dragouns dismounted.
[3] (Ang.) Wee got orders to dismount and attact these Cosakes.
[4] (Ang.) Orchards.
[5] (Ang.) And then causing dismount and leaving the horses with the usuall guard.
[6] (Ang.) To dismount and post us at the trench.
[7] (Ang.) Here we dismounted and leaving our horses with the usuall number of guards to be brought after us.  
[8] (Ang.) Fyre rank-wyse/fyre rankewyse.
[9] (Ang.) I had scarce fyred twice.
[10] (Ang.) Battallion.
[11] (Ang.) I then gave orders to the dragownes to fyre orderly, ayming well at so fair markes, which they did, and to good purpose.
[12] (Ang.) I gave orders to double the files and to march out of the gate (through which 15 or 20 in brest could easily march) as nimbly as possible.
[13] (Ang.) Forlorne hope.
[14] Czyli sirca 20-24 żołnierzy.
[15] Z kontekstu wynika, że Gordon miał ich w leibkompanii kilku – zapewne przynajmniej dwóch, jako że oddział często działał podzielony na dwie ‘kompanie.
[16] W tym kontekście – umocnienie. 

niedziela, 8 czerwca 2014

Grzecznie i dobrze ubrani hajducy, kozacy po petyhorsku...

Dziś wpis z odnośnikiem, bo też źródło niezwykle obszerne i nie mam go czasu przepisywać. W zbiorach WBC w Poznaniu znaleźć możemy - na łamach wydawnictwa Biblioteki Naukowego Zakładu im. Ossolińskich z 1847 roku - bardzo ciekawy Dyarjusz wszystkich rzeczy przez wesele Króla Jego Miłości...  Wesele w tytule to zaślubiny Zygmunta III z Konstancją Habsburżanką w 1605 roku. Od strony 469 (17/113 online) możemy tam odnaleźć niezwykle interesujące opisy oddziałów prywatnych, biorących udział w ceremoniach ślubnych. Kilka co ciekawszych zapisków:
- milicja miejska krakowska po niemiecku w błękitni ubrana
- chorągwie hajduków prywatnych, dobrze i grzecznie ubranych, chłopa dobrego
- kozackie poczty p. Czachowskiego stające po petyhorsku z chorągiewkami na dardach [sic!] grzecznie osadzonych
- mnóstwo wspaniale wyekwipowanej husarii w lampartach
Bardzo interesujące są także motywy tureckie, występujące wśród wielu oddziałów.
Polecam lekturę, bo też bardzo wciągające i aż się w głowie kręci od tego przepychu. A niemal w tym samym czasie w Inflantach wojsko Chodkiewicza, słynni zwycięzcy spod Kircholmu, z powodu niezapłacone żołdu zawiązali konfederację i opuścili teatr działań. Ech...

piątek, 6 czerwca 2014

Waloni, Prusacy, Inflantczycy, Pomorczycy - raz jeszcze

Trzeba będzie chyba od nowa zająć się kwestią rajtarii polskiej i litewskiej walczącej w czasie Smuty, bo też niezły mamy mętlik w źródłach. Kilka lat temu popełniłem o tym krótki wpis, ale dotarłem w między czasie do źródeł, które stoją nieco w sprzeczności z poprzednimi zapisami. W opisanych po łacinie spisach żołdu, rajtarzy biorący udział w oblężeniu Smoleńska określeni są jako Equibitus Germanis.
Wspominałem o rocie von Rosena, liczącej prawdopodobnie 100 koni. Z list zapłaty żołdu wynika j, że chorągiew ta (przynajmniej na papierze) była jednak większa. Przy dacie 6 lipca 1609 roku znajdujemy bowiem wzmiankę, że chorągiew rotmistrza Henryka (Henric) von Rosen liczyć miała 200 koni. W drugiej ćwierci służby (rozpoczynającej się od 6 października 1609 roku) stan chorągwi to 169 koni. Do stanu 200 koni powraca w trzeciej ćwierci służby (6 stycznia-6 kwietnia 1610 roku). Znajdujemy także kilka nazwisk rajtarów, służących w tej jednostce. Co ważne, są oni określenie jako towarzysze – commilitonibus. Nazwiska są o tyle interesujące, że jest tam całkiem sporo polsko-brzmiących rajtarów. Lista to: Sikutowicz, Vaxman, Henric Ianson, Cornelius Frencensem, Paul Bartholomaeum, Szczigielski, Paskiewicz, Andrzej Piatkowski, Felic Rauscherdlin, Balthasar Kosmider, Thomas Gilczyn, Jan (Ioanni) Gerber, Michael Slee, trzech (braci?) Suchodolskich (Gaspar, Jan/Ioanii i Krzysztof/Christopher), Swichowski.
Druga rota znajdująca się na stanie wojska oblegającego Smoleńsk miała być dowodzona przez rotmistrza Eberharda Gegha/Geyghe’a/Geghi/Seighe. Nazwisko oficera jest za każdym razem pisane w inny sposób, być może chodzi o Seja? W lipcu 1609 roku miała stan etatowy 100 koni. Identyczna liczebność chorągwi wykazywana jest także za drugą i trzecią ćwierć służby.  Tutaj odnalazłem jednak tylko jedno nazwisko towarzysza –Eberhard Wilkeman.
Jest i wzmianka o oddziale dowodzonym przez kawalera Nowodworskiego, z tymże chorągiew określana jest jako arkabuzeria – Equibitus harkabusiers. Rota ma rozpisane 8 ćwierci służby, od 6 lipca 1609 roku do 6 lipca 1611 roku. Jej liczebność w kolejnych ćwierciach to: 90, 93, 93, 90, 90, 86,79 i 76 koni. Tu muszę odcyfrować jeszcze nieco dłuższy zapis łaciński, więc do tematu powrócę.

Muszę dotrzeć jeszcze do kilku źródeł dotyczących oblężenia Smoleńska, może uda się w nich znaleźć nieco więcej szczegółów. Postaram się wtedy zebrać obydwa wpisy do kupy w formie jakiegoś bardziej zorganizowanego artykułu.

czwartek, 5 czerwca 2014

Wojna Sześciodniowa czyli coś z zupełnie innej beczki


Obchodzimy dziś kolejną rocznicę wybuchu jednego z najciekawszych konfliktów nowożytnych - Wojny Sześciodniowej. 5 czerwca 1967 roku rozpoczął się atak izraelskiego lotnictwa na bazy egipskie, syryjskie i jordańskie. Jednocześnie jednostki pancerne i zmotoryzowane IDF uderzyły na oddziały egipskie na Synaju. W swoim czasie konflikt bliskowschodni bardzo mnie interesował - zwłaszcza jego aspekty zbrojne. Popełniłem kiedyś do szuflady kilka tekstów o działań zbrojnych IDF, dotyczących między innymi konfliktu z 1967 roku. Jakiś czas temu przygarnął je i opublikował zaprzyjaźniony Portal Historyczno-Wojskowy, pozwolę więc sobie dzisiaj wyjątkowo przeskoczyć do XX wieku i zachęcić do lektury nieco innych artykułów mojego autorstwa.
O działaniach w czasie Wojny Sześciodniowej można przeczytać w krótkiej historii najsłynniejszej brygady pancernej IDF: Miecz Dawida. Historia 7 brygady pancernej IDF w latach 1948-82. Z kolei Rishonim Tamid! Korpus Inżynieryjny IDF 1948-2014  w kilku zdaniach także 'zahaczy' o ten konflikt. A na deser, jeżeli kogoś zainteresuje, operacja Escort i Raviv z września 1969 roku. 

wtorek, 3 czerwca 2014

Komput chorągwi ordynowanych z obozu z pod Giegużyna do Kurlandii


W 1938 roku Józef Jasnowski opublikował w Przeglądzie Historyczno-Wojskowym artykuł o działalności wojskowej Aleksandra Hilarego Połubińskiego w latach 1650-1665. W jednym z przypisów możemy tam znaleźć bardzo ciekawy dokument, zatytułowany Komput chorągwi ordynowanych z obozu z pod Giegużyna do Kurlandii. Wymienione są w nim chorągwie, które pod komendą Połubińskiego pomaszerowały w sierpniu 1659 roku do Kurlandii, by wesprzeć oddziały dywizji Komorskiego walczące tam ze Szwedami.  Dawno nie opracowywałem tego typu spisu, więc może warto się temu przyjrzeć. Zapis podany przez Jasnowskiego wymienia tylko typ chorągwi, tytuł (rzadziej nazwisko) rotmistrza i ilość chorągwi danego oficera. Podałem te informacje kursywą, wszystkie dodatkowe dane  pochodzą ode mnie. Zidentyfikowany rotmistrz i etatowa liczebność oddziału podane są w nawiasach kwadratowych, dodatkowe informacje w przypisach. Oddziały dowodzone przez Połubińskiego pochodziły z tzw. dywizji prawego skrzydła, pod komendą samego hetmana wielkiego litewskiego Pawła Jana Sapiehy. W przypadku niektórych tytułów będę musiał jeszcze sprawdzić w dodatkowych opracowaniach: w 1658 i 1659 roku doszło do kilku przetasowań na stanowiskach. Dam znać kiedy uda mi się te informacje potwierdzić.

Chorągwie husarskie
Króla[porucznik Aleksander Hilary Połubiński] – 1 [etat: 200 koni]
Hetmana [wielkiego litewskiego Jana Pawła Sapiehy][1] – 1 [etat: 200 koni]

Chorągwie kozackie
Hetmana [wielkiego litewskiego Jana Pawła Sapiehy]– 3 [etaty: 200[2], 150[3] i 150[4] koni]
Starosty żmudzkiego [Jana Karola Hlebowicza] -2 [etat: 150[5] i 120[6] koni]
Wojewody witebskiego [Władysława Wołłowicza] – 1 [etat: 120 koni]
Podczaszego WXL.[Michała Kazimierza Radziwiłła] – 1 [etat: 150 koni]
Pisarza polnego WXL.  [Aleksandra Hilarego Połubińskiego] -1 [etat: 200 koni]
Stolnika WXL. [Krzysztofa Potockiego] – 1 [etat: 100 koni]
Podstolego WXL. [Krzysztofa Franciszka Sapiehy] – 1 [etat: 200 koni]
Chorążego WXL. [Zygmunta Adama Słuszki] – 2 [etat: 200[7] i 150[8] koni]
Strażnika WXL [Hrehorego Mirskiego[9]]. – 1
Podkom[orzego]. orszańskiego [Krzysztofa Stetkiewicza] -1 [etat: 200 koni]
Chorążego orszańskiego [Samuela Kmicica] – 1 [etat: 200 koni]
[Mikołaja] Szemiota [podkomorzyca słonimskiego] – 1 [etat: 120 koni]
[Jana Karola] Dolskiego [podkomorzego słonimskiego]– 1 [etat: 120 koni]

Chorągwie dragońskie
Hetmana leibkompania – 1 [etat: początkowo 400, w 1659 roku już prawdopodobnie 200 porcji]
Pisarza polnego WXL. [Aleksandra Hilarego Połubińskiego]  – 1 [etat: 100 lub 120 porcji]
Starosty żmudzkiego [Jana Karola Hlebowicza]  -1 [etat: 100 porcji]
Podstolego WXL. [Krzysztofa Franciszka Sapiehy]   -1 [etat: 120 porcji]
Wojewody brzeskiego [Maksymiliana Brzozowskiego] -1[10]
Chorążego orszańskiego [Samuela Kmicica]– 1 [etat: 150 porcji]
Kawalera[maltańskiego Mikołaja Władysława Judyckiego] – 1 [etat: 120 porcji]
Bokuna– 1[11]
Bremera – 1[12]
[Jana/Johana?] Krigiera [Krugera?] – 1 [etat: 120 porcji]

Chorągwie tatarskie
Pisarza polnego [Aleksandra Hilarego Połubińskiego] – 1 [etat: 120 koni]
[Romana] Sienkiewicza – 1 [etat: 100 koni]

Piechota węgierska
[Felicjana] Bogusławskiego[13] – 1 [etat: 150 porcji]
[Bolesława] Dziadkowskiego[14] – 1 [etat: 120 porcji]

Baza źródłowa użyta do identyfikacji oddziałów:
- Andrzej Rachuba, Wysiłek mobilizacyjny Wielkiego Księstwa Litewskiego w latach 1654-1667 [w:] Studia i Materiały do Historii Wojskowości, tom XLIII, Białystok 2007
- Marcin Gawęda, Połonka-Basia 1660, Warszawa 2005
- Urzędnicy centralni i dygnitarze Wielkiego Księstwa Litewskiego XIV-XVIII wieku. Spisy opracowali Henryk Lulewicz i Andrzej Rachuba, Kórnik 1994


[1] Nota bene była to dawna chorągiew ks. Janusza Radziwiłła, przejęta przez Sapiehę na przełomie 1655 i 1656 roku. Porucznikiem chorągwi był Władysław Jerzy Chalecki, strażnik WXL.
[2] Porucznik Jan Jacek Ogiński.
[3] Porucznik Jerzy Władysław Kosiłło.
[4] Porucznik Władysław Anforowicz.
[5] Chorągiew „czarna”.
[6] Chorągiew „biała”.
[7] Chorągiew „błękitna”.
[8] Chorągiew „czerwona”.
[9] Utracił on urząd za to, że poparł ks. Janusza Radziwiłła. Na mocy amnestii z sierpnia 1658 roku miał go odzyskać, jednak nigdy do tego nie doszło – zapewne dlatego w dokumencie figuruje pod tym tytułem.
[10] Nie udało mi się odnaleźć takiej jednostki, być może chodzi o liczący 400 porcji skwadron wojewodzica brzeskiego Stanisława Massalkiego? Oddział ten jednak wszedł dopiero do służby we wrześniu 1659 roku.
[11] Zapewne to Eberhard Fryderyk von Alten Bockum. Dowodził on dawnym regimentem Wilhelma Korffa, miał także dodatkową freikompanię (liczącą 100 porcji), jednak weszła ona do służby dopiero od września 1659 roku, nie może być więc uwzględniona w powyższej liście.
[12] Egidiusz Bremer dowodził od 9 sierpnia liczącą 170 porcji kompanią piechoty cudzoziemskiej. Może więc chodzić o ten właśnie oddział, ewentualnie o jedną z kompanii hetmańskich.
[13] Chorągiew hetmana Sapiehy.
[14] Chorągiew Jerzego Karola Hlebowicza.