piątek, 23 czerwca 2017

Malarze znani i nieznani - cz. LXXIX


Cornelis de Wael (1592-1667) to flamandzki malarz, który w wieku 27 lat wyemigrował do Italii, z którą miał się związać do końca życia. Wśród jego licznych prac,  możemy znaleźć sceny bitewne, kilka z nich zebrał w albumie na mojej stronie Facebookowej. Ostatnio wpadły w ręce zdjęcia bardzo ciekawego obrazu, chciałbym mu się przyjrzeć w dzisiejszej odsłonie.

Obraz ma przedstawiać scenę plądrowania, prawdopodobnie z niderlandzkiej wioski w połowie XVII wieku. Trudno jednak z samego malowidła wywnioskować, kim są owi żołnierze-bandyci, dokonujący rozboju. Mogą to być tak Hiszpanie jak i Holendrzy, może nawet maruderzy-dezerterzy z jednej z armii. To mieszanka piechurów (muszkieterów) i konnych, możemy zauważyć sporo ciekawych detali strojów i wyposażenia. Rabują co się da: od bydła i drobiu, przez stroje aż po garnki. Przed budynek wyprowadzani są mieszkańcy, można się domyśleć że czeka ich straszny los. Scena jakich wiele w czasie wojen 80-letniej i 30-letniej,  uchwycona tuż przed największą tragedią. Jedno z wielu okrucieństw owych konfliktów, które tak zmieniły mapę Europy Zachodniej w tym okresie. 


poniedziałek, 19 czerwca 2017

Białogłowy luźne i podejrzane...


Zawiązany w 1661 roku w wojsku litewskim Związek Braterski ogłosił swoje artykuły wojskowe, które uchwalono na kole rycerskim. To bardzo ciekawy dokument, który - przynajmniej na papierze - reguluje powinności i zachowanie oddziałów konfederacji. Widzimy tu sporą rolę jaką miała odgrywać postać marszałka związku (Kazimierza Żeromskiego), jako że koło nadało mu wiele funkcji. 







czwartek, 15 czerwca 2017

Starcie tytanów pod Novarą


Miały być recenzje, nie miałem jednak czasu nad nimi przysiąść. Miast tego udamy się na krwawe pole bitwy pod Novarą, gdzie 6 czerwca 1513 roku armia francuska została pokonana przez wojska szwajcarskie i mediolańskie. Jednym z najważniejszych momentów starcia było zwarcie szwajcarskich pikinierów z niemieckimi lancknechtami. Znalazłem bardzo ciekawy opis autorstwa (późniejszego marszałka) Florange, który walczył tam w pierwszym szeregu. Tłumaczenie własne (jak zwykle luźne)  z przekładu angielskiego[1], jako że początek XVI wieku to trochę jednak (jeszcze?) nie do końca moja broszka, pewne rzeczy których nie jestem pewien dopisuję w przypisach.
Szwajcarzy nabrali odwagi i zaatakowali dużymi siłami, po czym doszło do starcia wręcz z lancknechtami, ale zapewniam was, że Szwajcarzy znaleźli tu godnego przeciwnika i przez długi czas zdało się, że przegrają bitwę. Jednakże lancknechtów było zbyt mało, jako wierzę iż w tym momencie stanęło ich może [do boju] 5000 zdatnych [do walki]. A pierwszy atak Szwajcarów został odparty i wierzcie mi gdy rzeknę, żem nigdy nie widział oddziału lancknechtów i arkebuzerów [pieszych] którzy stawali by tak walecznie. I oto Szwajcarzy zostali zmuszeni do wydzielenia 400 halabardników, których użyto do zaatakowania arkebuzerów [pieszych] lancknechtów, których było 800. [Strzelców] zmuszono do ucieczki, po czym halabardnicy uderzyli na flankę lancknechtów.
I przyszło tedy to tego, że bitwa została przegrana. Nikt nie wsparł [bowiem] lancknechtów, bo francuska piechota niechętna była walce; jak tylko ujrzała drugi atak Szwajcarów, zaraz w całości dała dyla. A pan Sedanu[2] szukał swych synów, których znalazł w bardzo słabym stanie. Pan Jamais, który był jeno lekko ranion, wsiadł na konia i próbował zbierać uciekających lancknechtów, a Młody Podróżnik[3] został znaleziony między martwymi, w takim stanie że był nie do rozpoznania, odniósł bowiem 46 poważnych ran, z których najlżejsza wymagała sześciu tygodni leczenia[4].
Jego ojciec odnalazł go i wsadził na konia należącego do młodego lancknechta, znaleziono nieopodal, po czym wywiózł go w eskorcie żandarmów[5]. I próbowali dwa czy trzy razy zebrać lancknechtów, ale francuskie działa, zdobyte teraz przez Szwajcarów, dały tak straszliwie ognia, że zniweczyły wszelkie wysiłki. I zginęło tam wielu dobrych lancknechtów, bo z trzech czy czterech setek stojących w pierwszym szeregu przeżyli tylko Młody Podróżnik, jego brat, szlachcice Fontaine i Fuillalme de Lympel oraz dwóch przybocznych halabardników Podróżnika. A wszyscy kapitanowie, poza dwoma, legli na polu bitwy.
Wiedzcie jednak, że kwiat Szwajcarów poległ w tej bitwie, bo też zginęło więcej Szwajcarów niźli lancknechtów.
Trochę się na końcu próbował nam Florange podbudować psychicznie, bo też klęska armii francuskiej była straszliwa…


[1] Za niezwykle ciekawą pracą Yuvala Noah Harari, Renaissance Military Memoirs. War, History and Identity, 1450-1600.
[2] Powstałe w 1424 roku księstewko (później protestanckie) ze stolicą w Sedanie. Jego władca tytułował się jako seigneur de Sedan.
[3] Le Jeune Adventureux, czyli sam autor relacji – Robert de la Marck, pan Florange, drugi syn pana Sedanu.  
[4] Ale wydobrzał – zuch chłopak!
[5] Ciężkiej jazdy.

niedziela, 11 czerwca 2017

Lud radosne wydawał okrzyki


Niedziela, wypadałoby więc nawet na blogu jakoś uroczyście i z przytupem. Udajemy się więc do Wilna w kwietniu 1745 roku, gdzie będziemy świadkami wjazdu hetmana Michała Kazimierza Radziwiłła (zwanego Rybeńko) do miasta. Będzie się działo: nie zabraknie husarii, petyhorców a nawet i przybocznych janczarów. Będą też przepięknie ustrojone konie, a od złota i szlachetny kamieni aż zabłyśnie. Jednym słowem - na bogato!


piątek, 9 czerwca 2017

Malarze znani i nieznani - cz. LXXVIII


W kolejnym odcinku naszego tygodnia hiszpańskiego, mistrz Carducho ukaże nam bitwę pod Fleurus, stoczoną 29 sierpnia 1622 roku. To przepiękna scena bitewna, sam się dziwię że dopiero teraz zamieszczam ją na blogu.
Po lewej stronie widzimy atakujące oddziały protestanckie, dowodzone przez słynnych kondotierów: Ernsta von Mansfelda i „Szalonego” Chrystiana Brunszwickiego. Ten drugi, atakując na czele swojej jazdy, miał zostać ciężko ranny w rękę, którą trzeba było amputować.
Po prawej stronie opór stawia armia hiszpańska, zwłaszcza osławione tercios. Oficer z regimentem w dłoni, którego widzimy na pierwszym planie to dowodzący Hiszpanami Gonzalo Fernardez de Cordoba, generał armii w Palatynacie.
Po krwawym i zaciętym boju Hiszpanie pozostali na polu bitwy, ogłaszając się zwycięzcami (stąd też nazwa obrazu: Zwycięstwo pod Fleurus). Następnego dnia pościg ze strony hiszpańskiej jazdy doparł wycofujących się wojaków Mansfelda i Chrystiana, zadając im ciężkie straty. Zdziesiątkowane i zdemoralizowane resztki armii protestanckiej – praktycznie sama jazda – dołączyły do Holendrów, którzy zresztą niedługi potem, bo już po trzech miesiącach, pozbyli się Mansfelda i Chrystiana ze swojej służby. Strategicznie jednak patrząc, pojawienie się nowych oddziałów protestanckich zmusiło Hiszpanów, dowodzonych przez Spinolę, do zwinięcia oblężenia Bergen-op-Zoom.

Obraz to kolejne doskonałe studium strojów i wyposażenia z epoki. Widzimy to zwłaszcza na przykładzie dwóch oddziałów piechoty, walczących już niemal w zwarciu. Możemy także zauważyć ataki protestanckiej jazdy, załamujące się na zwartych szykach tercios. Nic więc dziwnego, że Carducho podkreślił tak ważną rolę piechoty w tej bitwie, nawet na pierwszym planie widzimy brutalną walkę wręcz pomiędzy dwoma piechurami. 

wtorek, 6 czerwca 2017

Malarze znani i nieznani - cz. LXXVII


Kontynuujemy malarski tydzień hiszpański – znów Vicente Carducho, opiewający kolejny tryumf Armii Alzacji diuka Ferii. Tym razem to skuteczna odsiecz Konstancji, gdzie udało się odeprzeć Szwedów Horna. Diuk tym razem w o wiele bardziej bojowej pozie, doskonale widać detale zbroi – miejmy tylko nadzieję, że nie było mu zbyt zimno w nogi. Zwraca uwagę zamiłowanie mistrza Vicente do malowania kopii, nawet paź diuka trzyma w ręku jedną.
Kolejne przydatne studium strojów i wyposażenia z epoki: od oficerów, przez jazdę, po szeregowców z BPP. Na dalszych planach widzimy waleczne tercios, idące do boju w zwartych szykach. Moją szczególną uwagę zwróciła kolumna zaopatrzeniowa: widzimy tam wozy zaprzężone w woły, a także osły z przytroczonymi do boków kuframi.

Kolejny tryumf diuka – także z 1633 roku – już jutro. 

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Malarze znani i nieznani - cz. LXXVI


W tym tygodniu skupimy się na wpisach „malarskich”, znów związanych z malowidłami przedstawiającymi tryumfy armii hiszpańskiej. Ech ta kolekcja z Prado…
Obraz namalowany przez Vicente Carducho (1576-1638) znany jest jako Szturm na Rheinfelden albo też pod jakże uroczym długiem tytułem Odsiecz dla trzech miast nad Renem, poprowadzona przez diuka Ferię. Rzecz dotyczy istotnie zdobycia, w 1633 roku, szwajcarskiego miasta Rheinfelden. Liczącą 20 000 żołnierzy armią hiszpańską (tzw. Armią Alzacji) dowodził Gomez Suarez de Figueroa y Cordoba, trzeci diuk Ferii – od swoich przewag na polu bitwy znany zresztą jako Wielki Diuki Ferii.
Widzimy go po prawej stronie (w zbroi i kapeluszu), wydającego rozkazy oficerom. Tuż obok widzimy paziów generała, trzymających jego konia; także oddział przybocznych kirasjerów. Na dalszym planie widzimy hiszpańskich lansjerów ścierających się z jazdą protestancką. Piechota tercios szturmuje zarówno przez wyłom w murze jak i używając drabin. Zwraca uwagę hiszpański chorąży, który dostał się na jedną z wież i stamtąd zachęca towarzyszy do walki. Jak zwykle mamy tu do czynienia z przepięknym studium strojów i uzbrojenia, chociaż nieco podejrzana jest tak duża ilość lansjerów.

Jutro zajmiemy się kolejnym obrazem Carducho ukazującym tryumf Armii Alzacji…

piątek, 2 czerwca 2017

Po szwedzku na modłę włoską...



Dziś ciekawostka ze świata szermierki z końca XVII wieku. W 1693 roku w Sztokholmie został opublikowany pierwszy szwedzki traktat szermierczy pod przydługim tytułem Palaestra Svecana: eller den Adeliga Fachtare-Konsten. Jego autorem był dworski fechmistrz Dietrich von Porat, a ryciny (w liczbie 24) wykonał Erik Reitz. Von Porat miał pożyczyć to i owo od włoskich mistrzów, mając nadzieję że przyjmie się to na zimnej Północy. Kto chętny do ćwiczeń, proponuje zapoznać się z wersją dostępną online