środa, 28 kwietnia 2021

Murzyn, Węgierczyk i Kałmuk mały

 


Wśród strat polskich w pierwszej bitwie pod Parkanami możemy znaleźć i ciekawe przypadki spośród służby Jana III. W liście pisanym już po drugiej, tym razem zwycięskiej bitwie, król wspomina o tym, że owego Murzyna Józefa Holendra Turcy już w ręku mając go ścięli. Miałem także Węgrzynka, co kilka języków umiał; i ten zginął. Z kolei Kałmuk mały, którego Turcy wzięli żywcem w pierwszej bitwie, miał sporego pecha w drugiej. Kiedy wojska sprzymierzonych wpadły do tureckiego obozu, Polacy poznali sługę króla, ale Niemiec jakiści przypadł, ciął go rapirem przez nos i przebił. Niewiemże, jeśli będzie żyw, luboć mu przecie cyrulik nie źle tuszy. Oprócz tego kolejny sługa, Golańskim, zmarł na skutek choroby, stąd też król ze skutkiem skonstatował mnie prawie wszyscy chłopcy poginęli.

wtorek, 27 kwietnia 2021

Francuski specjał nadziewany wędzonym boczkiem

 


Podczytując źródła i książki do oblężenia i odsieczy Wiednia w 1683 roku, co chwila natykam się na ciekawostki, które nie trafią do pisanej książki, ale idealnie pasują na blog. Dzisiaj taka właśnie notka, dotycząca kwestii żywności w oblężonym mieście. Kiedy zaczęło brakować świeżego mięsa, niektórzy obrotni mieszczanie zaczęli poszukiwać alternatywnych źródeł:

Ktokolwiek lubował się we francuskich specjałach, mógł kupić, za jednego guldena za sztukę, tak zwanego ‘królika dachowego’, sprzedawanego przez kobiety przesiadujące na Wysokim Rynku i na Placu Świętego Piotra. Nadziewany wędzonym boczkiem, pieczony na otwartym ogniu i pałaszowany ze smakiem z francuskim muszkatelem. Skutkiem tego ta dzika zwierzyna nie była bezpieczna ni w domostwie, ni na dachu.

Jeżeli ktoś się jeszcze nie domyślił: owymi ‘królikami dachowymi’ były koty…

piątek, 16 kwietnia 2021

Pludracy Księciunia

 


Kolejna ciekawostka ze zbiorów AGADu, znów z Archiwum Warszawskiego Radziwiłłów. Pod tym linkiem znajdziecie rolle popisowe niektórych jednostek księcia Bogusława Radziwiłła. Mamy tam:

- chorągiew rajtarii rotmistrza Otto Butlera z 1654 roku

- kompania dragonii kapitana lejtnanta Gustava de la Valle (?) w 1668 roku

- kompania dragonii pod porucznikiem Kureweilem (Kurcweilem?) w garnizonie słuckim

- ta sama kompania, tym razem dowódca zapisany już jako kapitan lejtnant, w 1668 roku

- kompania (piechoty?) kapitana Aleksandra Szylinga w 1668 roku w Słucku

- króciutka rolla artylerzystów w garnizonie słuckim

czwartek, 15 kwietnia 2021

Kożuchy, dardy i tureckie muszkiety

 


Kolejne bardzo ciekawe znalezisko ze zbiorów AGADU. Dokument z października 1656 roku, mówiący o oddziałach prywatnych Michała Kazimierza Radziwiłła. Znajdziemy tam informację o czterech jednostkach:

- chorągwi kozackiej złożonej z 30 ziemian

- chorągwi piechoty węgierskiej pod Chylińskim, złożoną z 60 hajduków.

- chorągwi piechoty niemieckiej kapitana lejtnantna Neimana (Neumana?). Liczebność nie jest podana, mamy tylko wzmiankę ‘według roll’. Za to znajdziemy tu informację o sztandarze ‘żółtym z krzyżem czerwonym’

- chorągwi piechoty niemieckiej lejtnanta Zary (?)

Obydwie jednostki niemieckie miały być złożone z nowozaciągniętych żołnierzy, stąd też towarzyszy im długa lista wydanej broni. Znajdziemy tam muszkiety ‘kupne’, muszkiety tureckie, muszkiety przerobione z ‘rur różnych skarbowych’. Nie brak tam i pik, miało ich być 120 (po 6 na 20 rot). Tak knechtom jak i hajdukom kupiono też kożuchy i buty. A jako wisienka na torcie informacja o żywności, czyli faska masła i kopa sera.



Druga karta jest nie mniej ciekawa, dotyczy bowiem różnych materiałów, które zakupiono i wysłano do Radziwiłła. Początkowo sądziłem że chodzi o materiały na mundury wojskowe, ale biorąc pod uwagę jak dużo różnych typów wymieniono na liście, nie jestem tego już tak pewien, być może chodzi po prostu o dostawę na dwór księcia. Niemniej jednak jest to bardzo ciekawy spis, a oprócz materiałów znajdziemy tam też i ‘szablę z węgierską oprawną’.



Całość dokumentumożecie znaleźć tutaj.

środa, 14 kwietnia 2021

Za charty, Tygrysa y Sępy

 


Potrzebowałem oderwać się nieco od ciągłego siedzenia w źródłach z 1683 roku (pisanie nowej książki dobrze idzie, wszyscy zdrowi), spędziłem więc wczoraj uroczy wieczór czytając rachunki dworu Jana Kazimierza z 1650 i 1651 roku. Zachęcam do lektury tego spisu, który możecie znaleźć tutaj. A w środku takie ciekawostki jak:

- spisy płacy dla całej obsługi dworu, od kapeli królewskiej, przez karłów, pasztetników po masztalerzy

- bardzo ciekawe lista woźniców, którzy byli przypisani do konkretnych koni stajni królewskiej

- nieco rachunków związanych z nadworną dragonią i piechotą węgierska: od zaciągu nowych ludzi, przez koszty zakupu ekwipunku (np. co roku 12 dard dla dziesiętników hajduckich), po płace dla chorych hajduków



- najciekawsza część to zapłaty za różne ‘inne’ usługi. Mamy tam np. spłatę długów zaciągniętych na wyprawę zborowską, wypłaty dla jubilerów i kupców za kosztowności, zapomogi dla biednych szlachciców i żołnierzy, a także urocza ‘wypłata z bankomatu’ czyli gotówka dla króla. Znajdziemy tam wzmiankę o zapłacie dla kata który wyleczył psa, dla kurlandzkich myśliwych którzy przyprowadzili do Warszawy psy będące darem od księcia kurlandzkiego, ale wzmiankę o zakupie długich koszul

- mój absolutny faworyt to pan Garliński, który co miesiąc dostawał 40 złotych ‘na Tygrysa y Sępy’ (dodatkowo w jednym miesiącu pojawia się Lampart) czyli – jak mniemam – na dostarczanie (a może i dbanie?) o futro i pióra ozdobne. Oczywiście może też chodzić o jakąś menażerię, ale w takim przypadku kwota wydaje się nieco zbyt niska, więc z braku innych źródeł pozostaję póki co przy wersji o futrze i piórach.

Zachęcam do samodzielnej lektury, bo to bardzo interesujący materiał źródłowy, a do tego bardzo czytelny.



poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Wielką w nich szkodę uczynili

 


Czasami wojsko koronne biło Tatarów, czasami zaś bywało przez nich bite. Poniżej epizod z marca 1674 roku, kiedy dotkliwą porażkę poniosła niewielka grupa jazdy polskiej. Wymienione w tekście chorągwie to:

- pancerna Andrzeja Franciszka Gembickiego, starosty nowodworskiego

- pancerna Mikołaja Daniłowicza, starosty czerwonogrodzkiego

- pancerna Jana Gałęzowskiego, starosty wąwolnickiego




sobota, 10 kwietnia 2021

Armia Etiopów



Bardzo ciekawy wyjątek z zapisków Duponta, opisujących przebieg wyprawy Sobieskiego do Mołdawii latem 1686 roku. Armia zmierzająca w stronę Budziaku musiała maszerować w skwarze przez ‘wielkie, rozległe pustkowia’, na których wycofujący się Tatarzy podpalali trawy. Wpłynęło to w nader specyficzny sposób na wygląd żołnierzy:

Kopyta koni wzbijały chmury popiołu, które tworzyły w powietrzu czarne tumany, tak gęste, że nie widać było nieba. Popiół pokrywał nasze twarze, stale spływające potem. Wojsko wyglądało, jakby pochodziło z Afryki. Król był równie czarny jak najzwyklejsi żołnierze i często żartował na ten temat z hetmanami i towarzyszącymi mu wielmożami, mówiąc że wszyscy zamieniliśmy się w Etiopów. 

sobota, 3 kwietnia 2021

Tragiczna historia nader pechowego Pana Jana

 



Dzisiaj historia najbardziej pechowego urzędnika koronnego i oficera z końca panowania Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Chodzi o Jana Żelęckiego, łowczego koronnego i starostę bydgoskiego. W kampanii 1673 roku walczył na czele regimentu dragonii. Już w przededniu bitwy wszystkie znaki na ziemi i powietrzu (a nawet w wodzie…) wskazywały na to, że coś mu się może przydarzyć. Przeprawiając się przez Dniestr, gdy z promu wysiadł, albo raczey wychodził, wpadł w wodę na brzegu tak, że aż y głowę umoczył. Kilka dni później nasz pan łowczy miał wypadek… na polowaniu, począł biegać na koniu, który pod nim padł. Pan Jan otarł sobie brew, oko, y nos z prawey strony. Szybko jednak pozbierał się i walczył pod Chocimiem, gdzie jego regiment stał w odwodzie. Tu jednak dotarł do kresu swej drogi, co gorsza bardzo możliwe poniósł śmierć że z rąk polskich lub litewskich żołnierzy. Oddając głos księdzu Adamowi Przyborowskiemu, spowiednikowi Jana Sobieskiego:

Zginał y Pan Łowczy Koronny, ale tam, gdzie iuż żadnego nie było nieprzyjaciela; bo w reservie będąc Regimentom inszym, prowadził swoy Regiment pieszą, y przyszedszy do wałów zmordowany siadł, koni w obozie zostawiwszy; a wtym pacholik konia zdobycznego prowadził, za którego dawszy dwadzieścia sześć czerwonych złotych [łowczy] wsiadł nań, y nie wiedzieć iako tam zaraz zginął; suspitia, że dla konia y pieniędzy od swoich.

Nader specyficzny i tragiczny przypadek ‘friendly fire’, jeżeli faktycznie zginął z ręki sojuszników.