środa, 16 lutego 2011

Gwardziści Samozwańca

W pracy Dymitr Samozwaniec Aleksandra Hirschberga znalazłem bardzo ciekawy opis cudzoziemskiej straży przybocznej pierwszego Dymitra Samozwańca – oddział jak marzenie dla każdego modelarza. Po nieudanym zamachu na swoje życie car w styczniu 1606 roku powiększył i zreorganizował swój oddział ‘ochroniarzy. Oto co napisał o tym A. Hirschberg:
Odtąd gwardya jego składała się z trzech oddziałów, z których każdy liczył po stu ludzi. Służyli w niej prawie wyłącznie Niemcy. Strój ich był nadzwyczaj wspaniały; płaszcze i całe prawie ubranie pokryte było aksamitem, prócz tego kaftany miały rękawy z adamaszku i złotem lub jedwabiem suto były szamerowane. Pierwszy z tych oddziałów uzbrojony był w berdysze, dwa dalsze w halabardy. Na ostrzach ich od złota lśniły się herby carskie, a nadto drzewce, oprawne w aksamit, srebrem bogato były przyozdobione.
Naczelnikiem pierwszego z nich był Francuz Jakub Margeret, autor znanego opisu wypadków ówczesnych, drugim dowodził Kurlandczyk Maciej Knultsen, a trzecim Szkot Albert Wondtmann.

Plan Króla Jana

[jak ja lubię biblioteki z wi-fi...]
Bardzo interesujący Plan Króla Jana uderzenia na Obóz Turecki, pisany własną ręką jego dotyczący oczywiście szyku sprzymierzonych w bitwie pod Wiedniem w 1683 roku.  Zwracam zwłaszcza uwagę na informację o osłonach przeciw tureckiej kawalerii.
Cały Korpus do boju składać się będzie z wojsk Cesarskich połączonych z pułkiem Jazdy Kawalera Lubomirskiego Mar. Nad. Kor. i 2.4. lub 5. szwadronów [chodzi raczej o chorągwie]  ciężkiej Jazdy Polskiej [husarii], na miejsce ich wezmą się Dragoni lub inne jakie wojska Niemieckie. Korpusami temi przywodzić będzie Książę Lotaryński. Wojsko Polskie stanie na prawem skrzydle, pod dowództwem Hetmana Jabłonowskiego i innych Wodzów Polskich.
Na lewem skrzydle, staną wojska Elektorów Saskiego i Bawarskiego, do którego przyłączą się zarówno pułki ciężkiej i lekkiej Jazdy Polskiej, Niemcy nawzajem dadzą nam Dragonji i piechoty.
Rozdzielą się podług potrzeba działa, w przypadku gdyby Elektorowie nie mieli ich dosyć użyczy im swoich Książę Lotaryński. To lewe skrzydło złożone będzie z Elektorów.
Wojska Cyrkułów [okręgów] Imperyi rozłożą się ciągiem Dunaju, lewe onego skrzydło, zejdzie się cokolwiek ku prawemu, a to dla dwóch przyczyn, aby wzbudzić w nieprzyjacielu bojaźń, by niebył wzięty bokiem. Druga, by być w sposobności, rzucenia pomocy do miasta, gdyby się udało dość daleko nieprzyjaciela odpędzić. Książę de Waldek korpusowi temu przywodzić będzie.
Pierwsza linia, składać się tylko będzie z piechoty i dział; postępować będzie za nią linia jazdy. Strzec się należy, aby te dwie linie, nie pomieszały się z sobą, w wąwozach i ciaśninach gór i lasów. Skoro więc wyjdą na równiny, jazda umieści się w przedziałach piechoty. Hussarzy i Pancerni Polscy pierwsi uderzą.
Gdybyśmy chcieli całe te wojsko uszykować w trzech liniach, zabrałyby z niekorzyścią naszą więcej, jak półtory mili niemieckiej, i przychodziłoby nam przechodzić rzeczkę Widin, zostającą po prawej ręce. Z tej przyczyny, uszykowałem wojsko w cztery linie, ta czwarta służyć ma za rezerwę.
Dla większego zabezpieczenia piechoty, przeciw natarczywym zapędom S[i]phaów Tureckich, możnaby użyć ostrokołów, lecz tak lekkich, by łatwo przenosić się i w każdym przypadku postawionemi być mogły, przed batalionami piechoty.
Proszę wszystkich Dowódców, że jak tylko wojska znijdą z ostatniej góry na równinę, aby każdy przed Korpusem swoim miejsce swe zajął.

wtorek, 8 lutego 2011

A cuirassier in russett armes, befittingly horsed

[to już ostatki wpisów przed przerwą – w czwartek blog przechodzi w tryb off line na miesiąc]
W roku 1632 w Cambridge ukazała się praca pod przydługim tytułem: Militarie instructions for the cavallrie:  Rules and directions for the service of horse, collected out of divers forrain authors, ancient and modern, and rectified and supplied according to the present practice of the Lowe-Countrey warres. Jej autor – John Cruso – mimo że nie był zawodowym żołnierzem, a co najwyżej dobrze oczytanym samoukiem, dokonał bardzo ciekawego zestawienia prac uznawanych za najważniejsze w kontynentalnych szkołach wojowania. W oparciu o teksty von Wallhausena, Basty i Melzo (tych trzech panów to klasyka ówczesnej myśli wojskowej) powstała praca, która stała się wzorcem dla oficerów kawalerii podczas ECW. Co prawda Cruso, nie będąc świadkiem zmian zachodzących w taktyce i wyposażeniu kawalerii na polach bitew Wojny Trzydziestoletniej, nie był w stanie opisać nowych trendów w rozwoju kawalerii, wciąż jednak jego praca była bardzo ważna, zwłaszcza w mocno zacofanej jeżeli chodzi o reformę kawalerii Anglii.
Poniżej fragmenty z pracy Cruso, opisujące idealne wyposażenie kirasjera. Pozwalam sobie wrzucić zapis oryginalny, urocza jest ta angielszczyzna. Cruso zalecał, by kirasjer dosiadał rumaka wysokiego na piętnaście dłoni (fifteen hands high), to jednak opisy wyposażenia są tu najciekawsze:
A close casque or head-piece, gorget, breast, pistol proof (as all the cuirasse in every piece of it) and caliver proof (by addition of placate) the back, pouldrons, vanbraces, 2 gauntlets, tasses, culets or guard de rein, all fitting to his bodie: A good sword (which was to be very stiffe, cutting and sharp-pointed) with girdle and hangers, so fastened to his cuirasse that he might readily draw it: a buff coat with long skirts to wear between his armour and his clothes. (...) two cases with good firelocks, pistols hanging at his saddle, having the barrel of 18 inches long and the bore of 20 bullets to the pound (or 24 rowling in) (...) his saddle and bit must be strong, and made after the best manner (...) he is to have his bridle made with a chain to prevent cutting.
Więcej smaczków z tej pracy w marcu…

niedziela, 6 lutego 2011

Ludzie liczni, niepotrzebni, wszetecznice, aby za wojskiem nie szły...

Kilka ciekawych fragmentów z artykułów wojskowych  Stefana z Bożej Łaski Króla Polski, Wielkiego Księcia Litewskiego, Ruskiego, Pruskiego, Mazowieckiego, Inflantskiego i Siedmiogrodzkiego (uff, nie mogłem sobie darować…) z roku 1581. Zobaczmy jak zakazywano burd, nierządu, hazardu i pijaństwa…
Ktoby w służbie będąc, a owszem w Wojszcze burdy i bunty jakie działał, taki ma być na gardle karan.
(…)
Gdyby między kimkolwiek do zwady przyszło, aby żaden ku poratowaniu i pomocy bieżeć nieśmiał pod karą na gardle.
Ktoby też kogo na ziemię powalił, srodze karan być ma.
Ludzie liczni, niepotrzebni, wszetecznice, aby za wojskiem nie szły, jedno te co męże mają, a żywność za wojskiem wiozą,  a uczciwie się sprawują, a ktoby w nierządzie jakim był doświadczony, obadwa na gardle karani być mają.
(…)
Na zbroje i wszelaką broń, albo i rynsztunek wojenny, na barwy, żaden nie ma nikomu pożyczać, ani takich rzeczy do siebie przyjmować; także też na kradzione złodziejskie rzeczy, nikt a mianowicie karczmarze i przekupnie nie mają nikomu dawać pod karaniem szubienicą. Takoż gdyby który przegrał z siebie co takowego, zbroję, szablę, miecz, rusznicę, barwę, że tedy i ten co przegra i ten co wygra jednako karani być mają jako o złodziejstwo.
(…)
Także w opilstwie ustawicznym ktoby leżał zaniedbywając powinności swojej, ma być wedle hetmańskiego zdania srodze karan. 

Która chorągiew po której ma iść - cz. VI

Tym razem pułki jazdy koronnej z XVI wieku – fragment porządku wedle którego zachować mają Panowie Żołnierze teraz w ciągnieniu z leż Litewskich na Podole w 1582 roku. Był to rozkaz podpisany przez hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego, określający podział jazdy na trzy pułki, sposób i czas w jaki oddziały te mają przejść do wyznaczonych leż na Podolu.
Jako pierwszy, w dniu 27 czerwca, ruszyć miał pułk dowodzony przez Wojciecha Regalskiego, kasztelana warszawskiego.  Pułk ten miał dziewięć dni na zebranie się w Bielsku, skąd miał pociągnąć na Siematycze, Janów, Kodeń, Włodawę, Świerze, Horodło, Włodzimierz, Łuck. Dla ułatwienia przemarszu, głównie w kwestii łatwiejszego zdobycia żywności, pułk podzielono na dwie części. Jak pierwsze ruszyły cztery roty:
P. Spytkowa Jordanowa.
P. Zebrzydowskiego podczaszego
P. Potockiego.
P. Macieja Bielawskiego.
Komendę nad nimi sprawował Potocki. Kolejne cztery chorągwie pułku miały ruszyć nieco później, pod komendą Wojciecha Regalskiego. Jego ‘część’ składała się z rot:
JPana Wojciecha Regalskiego.
P. Chocimierskiego.
P. Częstyńskiego.
P. Tymrzekowa.
Drugi pułk dostał 22 dni na ściągnięcia do Szereszowa. Jego trasa przemarszu to na Kamieniec Litewski, Brześć, Kowel, Torgin, mimo Łuck. Pułk ten był mniejszy od pierwszego, składał się z czterech rot:
P. Alexandra Koniecpolskiego.
P. Jakóba Strusia.
P. Jakóba Sieniawskiego.
P. Stefana Stareskiego.
Komendę nad pułkiem sprawował Koniecpolski.
Trzeci i ostatni pułk zbierał się w Słonimiu – na zgrupowanie przeznaczono dziewięć dni. Trasa przemarszu ku Trokowi na Sielce, Kobryń, Ratno, Niesuchoice, Sokola, Różyce. Pułk ten składał się z siedmiu rot:
P. Orzelskiego.
P. Skarbkowa.
P. Hołubkowa.
P. Stanisława Soboczkiego.
JMść Pana Zebrzydowskiego, Starosty Stężyckiego.
P. Żórawnickiego, Starościca Trockiego.
P. Prokopa Pieniążka.
Na dowódcę pułku wyznaczono Orzelskiego – miał on jednak na czas przemarszu rozdzielić chorągwie na dwie części, a drugą połową pułku miał dowodzić Skarbek.
Hetman Zamoyski określił też bardzo ściśle, jak należy utrzymywać dyscyplinę w czasie przemarszu – zostawię sobie to jednak na inną okazję i nowy wpis.



sobota, 5 lutego 2011

Z wizytą w muzeum - cz. IV

Przeglądając ostatnio czwarty tom pracy A record of European armour and arms through seven centuries, autorstwa sir Guya Francisa Lakinga, natknąłem się na opis bardzo ciekawej tarczy w węgierskim stylu. Niestety zdjęcie tejże mam w słabej jakości, poglądowo więc tylko wrzucam powyżej rycinę, by przypomnieć jakiego taka tablachina jest kształtu – może się komuś uda dojrzeć szczegóły. Tarcza opisana przez sir Lakinga znajdowała się w początku XX wieku (kiedy tworzył swoje zestawienia) w Zbrojowni Królewskiej w Madrycie. Tablachina  pochodziła z augsburskiego warsztatu Matheusa Frawebrysa (Frauenpreisa) Starszego (zmarł on w 1549 roku, mamy więc przynajmniej końcowe datowanie jego wyrobów). Bardzo ciekawy był wizerunek na tarczy – przedstawiał bowiem wielkiego koguta (sic!) ścigającego rycerza. Spisy madryckiej zbrojowni z przełomu XVI i XVII wieku podają, że tarcza ta w swoim czasie należała do francuskiego króla Franciszka I. Stąd też sir Laking sugerował, że kogut na tablachinie jest symbolem Francji właśnie – słynny Coq Gaulois – i że ukazuje w alegoryczny sposób pościg na, bliżej niezidentyfikowanym, nieprzyjacielem. 

Barwa gwardii JKM - cz. V

Jako że mój rozbrat z blogiem będzie dłuższy niż zakładałem, trzeba póki co ‘na zapas’ coś tu wrzucić. Jędrzej Kitowicz w niezwykle barwny sposób opisze nam oto wygląd Regimentu Gwardii Konnej Królewskiej, za czasów panowania Augusta III. Wyskoczymy co prawda w ten sposób w wiek XVIII, który nie jest (jeszcze?) moją mocną stroną, niemniej jednak opis jest tak ciekawy, że idealnie pasuje do niniejszego wątku.

Gwardia koronna i litewska, piesza i konna, różniła się od innych regimentów
polnych tym, że inne wszystkie regimenta miały mundury gładkie, gwardie zaś
burtami włóczkowymi, a oficjerowie galonkami złotymi i srebrnymi
szamerowane. Gwardia koronna piesza miała burty i galonki żółte, gwardia
koronna konna i obiedwie litewskie - białe.
Gwardią konną koronną [chodzi o regiment dragoński] pospolicie nazywano żołnierzami mirowskimi, od Mira [faktycznie chodzi o Wilhelma Miera], niegdyś tego regimentu sławnego generała. Mundur tego regimentu był: zwierszchnia suknia czerwona, kamizelka i spodnie jasnogranatowe z guzikami cynowymi białymi, ładownice i flintpasy żółtawą glinką farbowane, rękawice z łosiej skóry z dużymi karwaszami, takiegoż jak flintpasy koloru. Pas skórzany, czyli rzemienny, na modę łosiej skóry wyprawny, na przączkę mosiężną z
przodu zapinany, do którego pasa z lewego boku były dwie pochwy przyszyte:
jedna do pałasza, druga do bagneta; i zwało się to razem z pasem pendet, że w
nim wisiał pałasz i bagnet, każde w osobnych pochwach swoich drewnianych,
szarą skórką cielęcą obszytych, z mosiężną na końcu skuwką i z takimiże u góry
haczykami, do utrzymania pałasza i bagneta w pendecie w swojej mierze
służącymi. Na nogach bot w palcach ucięty, łojem z sadzami zmięszanym
chędogo wyczerniony, z ostrogą żelazną, rzemieniem wąskim z wierszchu i pod
spód bota przypiętą, na glanc wychędożoną. Na głowie kapuza sukienna dwoistego koloru, takiego jak mundur, zawijana na kształt baranka u czapki i spuszczana w marszu podróżnym na kark i policzki, od wiatru, słoty i zimna niemało żołnierza ochraniająca; halsztuk na szyi czarny, rzemienny, sprzączką mosiężną z tyłu zapięty. Płaszcz okrągły, kolisty, czerwony z granatowymi z przodku lisztwami i kołnierzem takimże; do czego gdy sobie dragan za swoje
pieniądze sprawił lisi lub wilczy ogon i opasał nim szyję, już się miał za dobrze na mróz opatrzonego, choć czasem przy tej biednej opuszcze ledwo nie skościał na koniu.
Broń gwardiaka konnego i innego wszelkiego jeźdźca niemieckiego autoramentu była: karabin, pałasz i bagnet przy boku, na koniu w olstrach para pistoletów; u oficjera szpada przy boku i pistolety w olstrach. Bagneta na karabiny nie zakładała dragonia, tylko podczas musztry i kiedy postawiona była na warcie tłoku zabraniającej, w innych czasach bagnet był
zawsze w pendecie, tak u jeźdźca, jak u piechura. Siodło na koniu czarne skórzane, z czaprakiem granatowym sukiennym, koronę z białego sukna wystrzyżoną i cyfrę z liter początkowych imienia i nazwiska generalskiego złożoną po obu bokach mającym, galonkiem białym włóczkowym oblamowanym. Na czaprakach oficjerskich korona i cyfra, i galonek dokoła były srebrne, u wyższych zaś oficjerów miejsce galonka w koronie i cyfrze
zastępował haft srebrny, a galonka-frandzla suta z krepinami. W marszu paradnym konnym gwardia troczyła tylko w tyle siodeł płaszcze w wałek okrągły, w miarę grubości konia długi, kształtnie zwinięty, kolorami wierszchu i podszewki przez pół obrócony. W marszu podróżnym troczył dragan na konia najprzód: matelzak z koszulami, szczotką i grzebłem do konia chędożenia, z szczotką do botów, z kitlem płóciennym zimą, a suknią wierszchnią latem i innymi rupieciami żołnierza, na matelzaku boty na tę i owę stronę konia podeszwami wydane, cholewami do kupy związane. Na wierszch botów kładł worek z obrokiem i siano w powrozy skręcone, aby się nie psowało i wielkiego miejsca nie zastępowało, którego
obroku i siana na pięć dni zabierał, gdy tego była potrzeba; na to wszystko troczył płaszcz wyżej opisanym sposobem złożony, kiedy go brać na siebie nie potrzebował, i stawał się ów taboł do wpół pleców jeźdźca wysoki, przez który aby mógł przełożyć nogę na wsiadaniu i zsiadaniu, zginał się całym sobą aż do karku końskiego. Na przedzie siodła przy olstrze od pistoletu zawieszał matą torbę płócienną z chlebem i inną, jaką miał, żywnością.
(…) Trębacze i dobosze tudzież kapela regimentowa mieli mundur odmienny od
żołnierzy, to jest mieli zwierszchnią suknią żółtą, na rękawach granatowymi ze
srebrem pasamonami burtowaną, kamizelkę i pludry granatowe z żółtymi
guzikami mosiężnymi. Zaciągnąwszy blisko okien królewskich, zsiadali z koni,
kilku zostało do trzymania koni, inni uszykowani w rzędy po pięciu
wmaszerowali na salą, tam zluzowani z warty, wsiadali na konie i tymże
porządkiem powracali do koszar.
Król dla okazałości swojej sprawił gwardii konnej mundur paradny: były to
kolety łosie, to jest kamizelki, czerwonymi taśmami burtowane, i spodnie takież,
flintpasy i ładownice takimiż burtami powleczone. Oficjerowie mieli kolety z
błękitnymi burtami złotem przerabianymi, na piersiach i na plecach gwiazdę
dużą blaszaną, pozłocistą. Tego munduru nie brała na siebie gwardia konna,
tylko w dni galowe przednie, jako to: na Boże Narodzenie, na Nowy Rok, na
Wielkanoc i w dzień trzeci sierpnia, w który obchodzono imieniny Augusta III.
Gdy król jechał do zamku na sejm albo na senatus consilium, asystowała mu za
karetą gwardia konna z trzydziestu najwięcej koni i jednym oficjerem; który
konwój, uszykowany w dwa glejty, póty stał na dziedzińcu przy karecie
królewskiej, póki stała i kareta-ta zaś póty, póki król bawił na zamku. Gdy zaś
król wyjeżdżał z Warszawy na polowanie, takiż konwój wyprowadzał go o
ćwierć mili za przedmieście ostatnie; skąd dalej konwojowali go jego nadworni
ułani pułku Bronikowskiego pułkownika, który się był jakoś z rąk króla
pruskiego wyśliznął i do Polski powrócił.
Gwardia konna dlatego króla dalej nie konwojowała jak o ćwierć mili, że miała
ciężkie konie, pospolicie fryzami zwane, a król miał zwyczaj tak prędko jeździć
pocztą, że co kwadrans milę drogi ujeżdżał.
(…) Pisałem wyżej, iż żołnierze gwardii konnej koronnej przykrywali głowy
kapuzami. Tak było aż do średnich lat panowania Augusta III, i nie tylko
gwardia koronna, ale wszystkie regimenty konne polskie i saskie używały
kapuzów, wyjąwszy drabantów, którzy z Saksonii do Polski przyszli już w
kapeluszach. Lecz potem w oboim wojsku, tak polskim, jak saskim, zarzucono
kapuzy, a wprowadzano natomiast, tak jak u regimentów pieszych, kapelusze, u
polnych regimentów gładkie, u gwardii konnej na powinność galonkiem
srebrnym obkładane, pomimo powinności-bez galonku. Gwardia piesza raz w
raz miała jeden kapelusz żółtym pasamonem półjedwabnym, oficjerowie ich -
złotym galonem obszyty.
Druga reforma stała się w botach już na końcu Augusta III, i ta najprzód data
się
widzieć u regimentu mirowskiego, u innych nie zaraz naśladowana. Przedtem
czerniono boty szuwaksem z sadzy i łoju robionym; łój z natury miętki, na
nodze do tego rozgrzany, ile w czasy suche, ciągnął w siebie kurzawę; ta
oblegając na łoju, czyniła bot popielaty, co szpeciło paradę. Wymyślono tedy
boty obracać stroną gładką w środek, a kosmatą, którą szewcy nazywają mizdrą,
na wierszch: taki bot, nie farbowany czernidłem, ale z szarej skóry zrobiony,
nacierano mocno woskiem, a potem sadzami; tak bot nabrał glancu jak szkło
świecącego i nie utrzymował kurzawy, która z niego choć chustką lekko
uderzona spadała, i bot zawsze był czysty i czarny.
Trzecia reforma nastąpiła w lederwerkach: flintpasy i ładownice u konnych były
z skóry łosiej czyli wołowej, na manierę łosią wyprawnej; u piechoty zaś pas u
ładownicy był łosi, a sama ładownica z czarnego rzemienia. Jak jazda, tak
piechota flintpasy od karabina i ładownicy farbowała glinką żółtą z kretą
zmięszaną, w wodzie rozmąconą.

piątek, 4 lutego 2011

Kadrinazi zwija chorągiew (na czas nieokreślony)

Z powodu nadchodzącej przeprowadzki do królewskiego miasta Edynburga blog przejdzie w stan uśpienia zimowego ;) W najgorszym (?) przypadku mój rozbrat z blogowaniem potrwa do połowy marca - niestety są straszliwe obsuwki z uaktywnieniem linii telefonicznej (a  co za tym idzie, także i netu) w nowym mieszkaniu. Co prawda będę miał dostęp do sieci w pracy, nie mogę tam jednak wchodzić na blogspota (spryciarze zablokowali), a nie uśmiecha mi się blogowanie via kafejki internetowe czy biblioteki. Wciąż można się ze mną kontaktować na maila [grimme(at)tlen.pl] aczkolwiek będę zapewne odpowiadał z opóźnieniem. 
Serdecznie pozdrawiam!


Michał 'Kadrinazi' Paradowski

czwartek, 3 lutego 2011

A ludzi spełna nigdy nie maią...

Regiment arkabuzerii Marcina Ścibora Chełmskiego, podstolego sandomierskiego, utworzono na początku 1664 roku w ramach koronnej armii komputowej. Oddział ten był solą w oku szlachty, sejmiki wielokrotnie postulowały likwidację tego regimentu. Twierdzono, że mimo że oddział zwał się arkabuzerskim, to de facto był taki tylko z nazwy, pod którą ukrywał się oddział rajtarii (czyli oddziału autoramentu cudzoziemskiego). Według prof. Wimmera regiment ten został zwinięty w 1671 roku, aczkolwiek natknąłem się dzisiaj na bardzo ciekawe źródło, które mogłoby wskazywać, że faktycznie oddział ten zlikwidowano (a przynajmniej próbowano?) wcześniej.
Otóż biskup krakowski Andrzej Trzebicki, w swoim liście z 3 kwietnia 1668 roku, skarżył się hetmanowi wielkiemu koronnemu Janowi Sobieskiemu na Regiment Arkabuzerski z woli Króla JMci zwiniony.  Biskup starał się wytłumaczyć, dlaczego zatrzymał – zaaresztował – 13 000 złotych które przeznaczono na żołd regimentu. Trzebicki stwierdził, że pieniądze te potraktował jako rekompensatę, gdyż mam wielką szkodę przez ten Regiment, bo mi z gruntu majętność moię Sławkowską kościelną przez niezmierna, prawie Tyrańską exactię zniósł. Biskup prosił hetman by ten uczynił mi sprawiedliwość, aby to się przynaymniey wróciło Poddanym moim, co przebrali nie tylko w majętności Money, ale  y we wsiach ubogich Zakonnic Św. Andrzeja, którym także wioski w niwecz obrócili.
Niezwykle ciekawy jest fragment listu, w którym biskup donosi o liczebności regimentu. Otóż królewski komisarz, który miał się nadzorować zwinięcie oddziału – podstoli zakroczymski Peczelski- znalazł pod tym Regimentem effective tylko 210 koni, podczas gdy z Rolów (…) z pod każdey Chorągwi łączna etatowa siła jednostki to 454 ludzi i na tylu właśnie wybierano te nieszczęsne Chleby. Biskup wycenił szkody w majątku swoim, zakonnic i królewszczyznach na 48 000. Żalił się też, iaka to iest wielak krzywda Oyczyzny, że na całe Chorągwie żołd y te opłakane Chleby biorą, a ludzi spełna nigdy nie maią. 

wtorek, 1 lutego 2011

Barwa gwardii JKM - cz. IV

Sekretarz Jana III Sobieskiego Koźma Brunetti jest autorem opisu uroczystego wjazdu do Krakowa, niemniej i koronacyi Najjaśniejszego Krola Jmci Jana III..., a jego relacja, napisana w Krakowie 9 lutego 1676 roku, została potem wysłana księciu Toskanii. Wspomina tam o gwardii królewskiej  - co prawda frustrująco mało o barwie w jakiej przybrano żołnierzy, ale lepsze to niż nic...
300 hajduków, tak królewskich jak i najprzedniejszych Panów, pysznie ubranych z wielkiemi chorągwiami, szli naprzód, przy hucznym muzyki odgłosie.
Szły za nimi dwa liczne pułki gwardii pieszej królewskiej nowo ubrane [zapewne regiment gwardii pod generałem Ernestem Denhoffem i regiment królewicza Jakuba Sobieskiego, dawny regiment hetmana Sobieskiego, pod oberszterem Seswegenem lub regiment królowej Marii Kazimiery pod obeszterem Stanisławem Morstinem]  z Pułkownikami i Officerami swymi bogato przybranymi. Pierwszy z tych pułków osadził zaraz zamek, drugi bramy miasta.
Konie które prowadzono przed karetę królewską także osłaniał oddział piechoty, nie ma jednak pewności, że był to oddział gwardii – szło jeszcze za niemi 150 muszkieterów, w koletach [?] niebieskich, z galonami na rękawach, z cyframi haftowanemi złotem i srebrem.
Co do eskorty karety króla – poprzedzało ją 24 lokai w liberyi Francuzkiej, i 150 hajduków bogato ubranych; za nimi 150 janczarów w stroju zupełnie Tureckim (...) Za karetą postępował pułk dragonów [czyżby regiment gwardii pod oberszterem Franciszkiem Gałeckim?]  w pięknych jedwabnych mundurach, z muzyką grającą marsz muszkieterów Francuzkich.  
Gwardia w czasie uroczystości wzięła także udział w pogrzebie Jana Kazimierza i Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Regimenty piechoty stały ze spuszczoną do ziemi bronią i szpontonami; podążającemu na piechotę królowi towarzyszyło 150 halabardników z najpiękniejszymi halabardami.