wtorek, 21 lipca 2015

Knechci i dragoni pod Gniewem

[ilustracja to Szwedzi spod ręki Artura, ale polscy knechci wyglądali zapewne podobnie...]

Badając zagadnienie liczebności i organizacji piechoty cudzoziemskiej i dragonii w armii koronnej w czasie wojny 1626-1629 musiałem w końcu zająć się bitwą pod Gniewem. Do tej pory praktycznie wszyscy polscy historycy polegają na ustaleniach Jerzego Teodorczyka, z jego artykułu Bitwa pod Gniewem (22.IX-29.IX-1.X.1626). Pierwsza porażka husarii. Już od pewnego jednak czasu wiadomo jednak, że wiele z ustaleń i tez tego badacza jest błędnych, jak więc wygląda kwestia piechoty i dragonii w bitwie gniewskiej według jego pracy? Podaje on jej skład następująco:

Dragonia i piechota cudzoziemskiego autoramentu, królewska
1. Mikołaja Judyckiego, kawalera maltańskiego[1] dragonów – 400 koni
2. Mikołaja Judyckiego, kawalera maltańskiego[2] piechoty – 500 ludzi
3. Artura Astona szkockiej piechoty – 500 ludzi
4. Gerarda Denhoffa piechoty – (?) 200 ludzi
5. Ottona Fitinghoffa piechoty – ok. 200 ludzi
6. Ernesta Fitinghoffa piechoty – ok. 250 ludzi
Piechota cudzoziemskiego autoramentu prywatna
7. Tomasza Zamoyskiego, wojew. kijowsk. pod kpt. Grymem – 100 ludzi
Razem – 2050
Dodatkowe oddziały, które dotarły 1 października to (dodaję kolejną numerację, żeby łatwiej było to potem rozpisywać):
8. ok. 120 muszkieterów Tomasza du Plessis
9. 100 dragonów Andrzeja Kitha.

Poniżej garść moich komentarzy dotyczących powyższych ustaleń autorstwa J. Teodorczyka. Nie są to oczywiście końcowe ustalenia, jednak bez wątpienia mogą stanowić pewną podstawę do dalszych badań.

1. Diariusz Wojny Pruskiej z roku 1626… w kilku miejscach wymienia ten oddział, jednak bez podania liczebności. Popis Woiska dziewiąci tysięncy… podaje nam stan tej roty jako 355 dragonów, z kolei Comput Woyjska K[króla]. J[ego]. M[ości]. Koronnego, kiedy to oddział był już od grudnia 1626 roku częścią komputu, wykazuje stan 300 żołnierzy. W Compucie Wojska K. J. M Zaciągu do Prus… oddział dragonii Judyckiego ma z kolei stan 330 ludzi, wykazywany jest w służbie od lipca 1626 roku. Wydaje mi się więc, że owych 400 dragonów w artykule wynika raczej ze wspomnianego tam przez J. Teodorczyka „zaokrąglania” stanów, o którym pisałem powyżej.

2. Diariusz Wojny Pruskiej z roku 1626… faktycznie podaje liczebność tego oddziału na 500 piechoty Niemieckey tegoż Pana Kawalera. Wydaje się jednak, że tak samo jak w przypadku dragonii, był to oddział wystawiony prywatnie przez Judyckiego, być może tak jak i dragonia zaciągany na Śląsku. Co ciekawe, już po bitwie pod Gniewem jednostka ta znika z armii, nie wchodząc do komputu. Oddział ten w czasie bitwy gniewskiej miał jakoby wystrzelić ze swoich muszkietów 9000 kul, kawaler Judycki miał stwierdzić że jego żołnierze stracili od tej kanonady wiele kobył[3] którym popsuł się lufy.

3. Diariusz Wojny Pruskiej z roku 1626… faktycznie wspomina o 500 żołnierzach tej roty, co ciekawe Popis Woiska dziewiąci tysięncy… także wspomina o 500, mimo że oddział poniósł straty pod Gniewem. Comput Woyjska K[króla]. J[ego]. M[ości]. Koronnego, kiedy to oddział był już od grudnia 1626 roku częścią komputu, wykazuje stan tylko 350 żołnierzy. W Żywocie Tomasza Zamoyskiego Żurkowski wspomina o tym, że do wsparcia pułku Zamoyskiego przysłano kapitana Astona ze trzema sty Niemców, może to jednak oznaczać tylko część jednostki. W świetle dostępnych źródeł możemy chyba jednak przyjąć liczebność 500 jako właściwą.

4. O tej jednostce pisałem już przy okazji bitwy pod Kiezmarkiem: według moich badań rota ta to wymysł J. Teodorczyka. Jeżeli faktycznie pod Gniewem walczyła rota Denhoffa, to byłby to oddział dowodzony przez Fridricha, a liczący nieco ponad 300 ludzi. Nie kojarzę jednak żadnego źródła, które wymieniałoby oddział piechoty dowodzony przez oficera o tym nazwisku.

5 i 6. O kapitanie Fityngsie dowodzącym trzema sty Niemców wspomina Żurkowski, z kolei Fiting Capitan wspomniany jest w Diariuszu… Co ciekawe, źródła nie nazywają tego oficera z imienia, co może wskazywać na obecność tylko jednego oficera o takim nazwisku. Popis…  wykazuje co prawda dwie odrębne roty, jedną Otto Fitinka, drugą Ernesta Fitinka – pierwsza o liczebności 204 (lub 264), druga o liczebności 264 żołnierzy, nie jest to jednak dowód na obecność obydwu tych oddziałów pod Gniewem.  Comput Woyska… i Comput… Zaciągu do Prus… wymieniają jednak tylko rotę Ernesta Fitinghoffa, liczącą 269 żołnierzy. To drugie źródło z kolei informuje, że rota Ottona służyła tylko do września. Czy obydwie walczyły pod Gniewem, tego niestety nie jestem w stanie w żaden sposób potwierdzić.

7. Tu przynajmniej nie ma żadnej dyskusji, Żurkowski napisał wszak o liczącej 100 żołnierzy rocie dowodzonej przez szkockiego kapitana Gryme (Grima?).

8. Od grudnia 1626 roku, według Computu Woyjska K[króla]. J[ego]. M[ości]. Koronnego, rota liczyła 103 żołnierzy. Co ciekawe, możemy znaleźć informację, że od lipca 1626 roku du Plessis kilka razy lud zaciągał, żołd zapłaciwszy. Wydaje się więc zasadne obniżenie szacunków J. Teodorczyka do 100 żołnierzy.

9. Diariusz Wojny Pruskiej z roku 1626… informuje o piechocie, a nie dragonii Andrisa Kitha. Zależnie od źródeł rota dragonii Keitha liczyła 76 (Comput… Zaciągu do Prus…) lub 82 (Popis…), nie ma więc większych przesłanek ku temu, że liczebność pod Gniewem – gdzie oddział prawdopodobnie nie wszedł do walki – to 100 ludzi.

Co ciekawe, istnieje przesłanka do zidentyfikowana kolejnej roty, o której nie wspomniał J. Teodorczyk. Żukrowski wspomina bowiem o piechocie kawalera Kieta. O ile może oczywiście chodzić o wspomnianych już wcześniej dragonów Andrzeja Keitha, może to być także rota piechoty Wilhelma Keitha, licząca 119 porcji, a służąca od czerwca 1626 roku.

Wszystko to co prawda ustalenia ‘historyka kanapowego’, z problematycznym dostępem do źródeł, mam jednak nadzieję, że nawet moje skromne badania mogą być pomocne w kwestii poważniejszego podejścia do historii wojny 1626-1629, która zdecydowanie wymaga nowego podejścia.






[1] U Teodorczyka błędnie jako ‘maltajskiego’.
[2] U Teodorczyka błędnie jako ‘maltajskiego’.
[3] Ciężkich muszkietów. 

niedziela, 19 lipca 2015

[OiM] Regiment piechoty cesarskiej

Od czasu do czasu będę wrzucał fotki (w miarę) nowych zestawów OiM które najbardziej przypadły mi do gustu. Na stronie nie zawsze widać wszystkie modele czy ich szczegóły, a czasami takie zdjęcia mogą się przydać niezdecydowanym w wejściu w system czy chociażby zainteresowaniu daną armią.
Na pierwszy ogień regiment piechoty cesarskiej, która w mojej kolekcji będzie robić za regiment ks. Janusza Radziwiłła w armii litewskiej 1654 roku. Nie wrzucam sztandarów, podstawek i pik, to wszak standard w zestawach Wargamera, uwagę skupię na figurkach.

I. Podstawki dowódców: tu zapewne mogą się trafić czasami różne modele, ale mieszanka jaką ja dostałem to:


1. Prześliczny oficer ze szpontonem.

2. Pieszy, bardzo klimatyczny dobosz

3. Kolejny pieszy, może robić za chorążego lub oficera.

4. Konny chorąży, może się przydać do wielu formacji.

5. Konny kotlarz, ja akurat ich nie używam, ale jakieś zastosowanie mu znajdę.

6. Konny oficer, bardzo zacna figurka, może się nawet załapie na dowodzenie w tym regimencie...

II. Pikinierzy - 5 różnych wzorów (ten na dole trafił mi się tylko jeden, więc zapewne awansuje na chorążęgo)












III. Muszkieterzy - 6 różnych wzorów, bardzo ciekawa mieszanka różnych póz














Zdecydowanie polecam ten zestaw, bardzo ładne modele które mogą się przydać nie tylko oficerom kajzera.

piątek, 17 lipca 2015

Z berdyszem, halabardą i na podjezdku


Popisy XVII-wiecznego pospolitego ruszenia to zawsze niezwykle interesujące źródła, przynoszące mnóstwo interesujących szczególików. Dzisiaj wreszcie odebrałem Rejestry popisowe pospolitego ruszenia szlachty Wielkiego Księstwa Litewskiego z 1621 roku, pięknie opracowane przez Andrzeja Rachubę, przeto chciałbym wrzucić tu kilka perełek z tychże popisów.
Gros szlachty stawało oczywiście po kozacku – generalnie jeżeli mamy wzmiankę, że ktoś wystawił konia (bez wyszczególnienia formacji) oznacza to kozaka właśnie. Co ciekawe, sporo z owej jazdy kozackiej stanęło do popisów na podjezdkach[1], z których część opisano jako błahe. Ba, w jednym przypadku nawet i sam jeździec został opisany jako błahy… Przy części z owych kozaków można znaleźć wzmiankę, że byli uzbrojeni w oszczepy, kilku ma berdysze,  jeden czy dwóch ma póhaki, u większości niestety brak informacji o uzbrojeniu. Nieliczny uczestnicy popisów są zaś opisani jako bez oręża (sic!). Są też przynamniej dwa przypadki opisane jako w pancerzu po kozacku, co raczej wskazuje na to, że taki ekwipunek był wyjątkiem od reguły. Moim absolutnym faworytem jest jednak pan Jan Mikołajewicz z uczestnikami, wystawiający kozaka na podjezdku z alabartem, czyli halabardą.
Pan Ławryn Stanisławowicz z powiatu widuklewskiego stanął w pancerzu, po petihorsku – to prawdziwa gratka źródłowa! Znalazło się też kilku innych szlachciców stając po petihorsku, acz tu brak wzmianki i pancerzu.
Jest także kilku szlachciców którzy stanęli po rajtarsku, przy czym niektórzy z nich wymienieni są  jako po rajtarsku, bez zbroi, co po raz kolejny potwierdza tezę, że w tym okresie rajtarię w Rzplitej utożsamiano z jazdą wyposażoną w uzbrojenie ochronne.
Pan Jan Józefowicz, z powiatu dyrwiańskiego, miał najwyraźniej problemy finansowe, niemniej jednak i on stanął do popisu: prze[z] ubóstwo pieszo się stawiłł obawiając się prawa.
Oczywiście nie mogło zabraknąć i husarii, wystawianej przez majętniejszą szlachtę. I tu można znaleźć ciekawostkę. Pan Jan Kołontaj, podstoli wyłkowyski, nie mógł stanąć do popisu, wybierał się bowiem do Wołoch gdzie jego syn wpadł do niewoli. Wystawił więc pachołka, szlachcica s koniem po husarsku. Co ciekawe, niektórzy szlachcice wystawiali, oprócz przypisanej im liczby koni, dodatkowych żołnierzy z miłości ku Ojczyźnie. Przykładowo Kryszpin Kirszensztej, ciwun pojurski, wystawił poczet 20 koni husarskich, gdzie 8 koni s powinności, a 12 z miłości ku Ojczyźnie.
Możemy też znaleźć nieliczną piechotę-  Eliasz Iłgowski, ciwun twerski, miał stawić piechoty dobrej pachołków 6 z muszkietami.



[1] Czy raczej, jak to zapisywano, podjestkach. 

czwartek, 16 lipca 2015

O jedną bułkę za daleko...


Dzisiaj krótka dykteryjka o tym, że łakomstwo nie popłaca…
Adolf Fryderyk z domu Holstein-Gottorp władał Królestwem Szwecji w latach 1751-1771. Jako król niczym specjalnym nie zasłynął, za to niezwykle interesująca była przyczyna jego zejścia z ziemskiego padołu. Monarcha zmarł bowiem 12 lutego 1771 roku – prawdopodobnie na atak serca lub udar – po zakończeniu niezwykle obfitej uczty. Miał bowiem zjeść (informacja podana w oficjalnym biuletynie o śmierci króla):
- homara
- kawior
- kapustę kiszoną
- wędzone śledzie
- rzepę
- popić to wszystko szampanem
- a na zakończenie uczty 14 (!) porcji swojego ulubionego deseru, czyli słodkich bułek zwanych semla, nafaszerowanych pastą migdałową i śmietaną a podanych w gorącym mleku.

Będę się chyba musiał mocno natrudzić, żeby znaleźć dziwniejszą przyczynę zgonu u XVIII-wiecznego władcy. Jakieś pomysły?

wtorek, 14 lipca 2015

Husaria pruska


Oj awans zawodowy nie służy mi w blogowaniu, nie służy… Po prostu nie mam energii do częstszego pisania, praca cztery nocki w tygodniu jednak swoje robi. Jako że będę blogował o wiele rzadziej, wypadałoby to chociaż przekuć na jakość.  Dziś, dosyć rzadko występująca na blogu formacja – czyli husaria – za to wojna jakby znajoma.
Słów kilka o organizacji  husarii w wojnie 1626-1629 w Prusach
Tytuł nieco bałamutny, bo rok 1626 potraktuję już od przybycia husarii kwarcianej z hetmanem Koniecpolskim – głównie dlatego że od tego czasu mamy do czynienia z w miarę stałą organizacją tej formacji na froncie pruskim. Hetman przyprowadził ze sobą do Prus całość husarii kwarcianej, poniżej dowódcy chorągwi i etatowa liczebność  oddziałów w 1626 roku:
-          hetman Stanisław Koniecpolski] – 250
-          Tomasz Zamoyski wojewoda kijowski – 150
-          Marcin Kazanowski kasztelan halicki – 100
-          Stefan Potocki starosta kamieniecki – 150
-          Stanisław Potocki podkomorzy podolski – 100
-          Adam Kalinowski starosta winnicki – 100
-          Mikołaj Potocki wojewodzic bracławski – 100
-          Mikołaj Kossakowski starosta miński – 100[1]
-          Łukasz Żółkiewski starosta kałuski – 100
-          Stefan Koniecpolski – 100
-          Tomasz Szkliński starosta zygwolski – 100
-          Jan Potocki starosta tłumacki – 150
Do tych 12 chorągwi musimy dołączyć roty, które pozostały w Prusach po bitwie pod Gniewem. Tak jak poprzednio, podaję nazwisko dowódcy i liczebność chorągwi w 1626 roku:
Królewicz Władysław Waza – 200
Andrzej Stanisław Sapieha[2] – 150
Mikołaj Krzyczewski – 100
Jan Wimmer w ‘Wojsku i skarbie…” zaliczył w poczet husarii także chorągiew arkabuzerii Mikołaja Gniewosza, liczącą 125 koni. O ile faktycznie miała ona taki sam żołd jak i husaria, o tyle Comput Woyjska K[króla]. J[ego]. M[ości]. Koronnego[3] zalicza ją do jednostek rajtarii. Na sejmie toruńskim 1626 roku uchwalono także utworzenie jeszcze jednej chorągwi husarii. Miał nią dowodzić Jan Działyński, starosta pokrzywnicki, a jej liczebność to 100 koni. Nie jestem jednak w stanie określić, kiedy dołączyła ona do armii polowej.
Do pewnych zmian w organizacji jednostek husarii doszło w 1627 roku. Od marca do służby weszła chorągiew Władysława Myszkowskiego[4], ale we wrześniu zwinęła się rota Tomasza Szklińskiego. Pomiędzy 1627 a 1629 rokiem (dokładnej daty nie udało mi się jednak ustalić) chorągiew arkabuzerii Gniewosza została z kolei przeformowana w husarską. Znika także chorągiew Jana Potockiego, a zamiast niej pojawiają się roty Jana Zbigniew Oleśnickiego i Andrzeja Kossakowskiego. Ten drugi miał w 1626 roku chorągiew rajtarii kwarcianej, czyżby więc i ten oddział – tak jak arkabuzeria Gniewosza został przeformowany w husarię? Nie jestem także w stanie ustalić od kiedy rotmistrz Władysław Lipnicki[5] ma w służbie swoją chorągiew husarską, którą wykazują dokumenty z roku 1629. Brak jednak dokładnego spisu chorągwi z 1628 roku, więc kwestia początku jej służby jest rzeczą otwartą.
Latem 1629 roku, po śmierci Stefana Koniecpolskiego, jego chorągiew znika z komputu, za to na jej miejsce (w tym samym pułku) pojawi się rota dowodzona przez wojewodę malborskiego Samuela Żylińskiego. Jest więc możliwe, że objął on dawną chorągiew Koniecpolskiego, chociaż w Rachunku skarbu koronnego z r. 1629 funkcjonują obydwie w ramach dawnego pułku Koniecpolskiego. Może to być jednak spowodowane kwestiami zaległego żołdu, gdzie do momentu objęcia dowództwa przez Żylińskiego rota miała zaległy żołd za okres służby pod Koniecpolskim? W tym samym okresie miały wejść do służby chorągwie nowego zaciągu, prawdopodobnie jednak nie wzięły udziału w walkach:
- chorągiew husarii Jerzego księcia Zasławskiego – 200 koni
- chorągiew arkabuzerii[6] (arcabuseros) tegoż – 150 koni
- chorągiew husarii Aleksandra Prusinowskiego – 200 koni
- chorągiew husarii Ferdynanda Gonzagi Myszkowskiego -150 koni
- chorągiew husarii Jana Bąka Lanckorońskiego – 100 koni
Oprócz tego siły koronne zostały wsparte przez oddziały królewskie i prywatne, pozostające poza komputem. Pojawiły się one w Prusach w lipcu 1629 roku:
1 lipca – 6-konny poczet husarski Kaspra Działyńskiego wojewodzica brzeskiego, a także 6-konny poczet (husarii?) Sierakowskiego
9 lipca – Stefan Pac, referendarz litewski na czele pocztu husarii złożonego z 30 koni
12 lipca – chorągiew husarska Dobrogosta Grzybowskiego, starosty warszawskiego
17 lipca – dworzańska chorągiew husarii, towarzysząca królowi Zygmuntowi III, dla małości pocztów dworskich nie bardzo okryta była, uzupełniono ją więc poprzez rozwiązanie chorągwi starosty warszawskiego i wcielenie jej husarzy do oddziału nadwornego.
Ciekawostką jest, że w 1629 roku wystawiono aż cztery nowe chorągwie husarii i chorągiew arkabuzerii (nie licząc oddziałów prywatnych i królewskich), tak jakby wciąż spodziewano się walnej bitwy ze Szwedami.
Jak widać największą lukę w źródłach mamy dla 1628 roku, kiedy to mogło dojść do sporych zmian w składzie jednostek koronnych, trudno je jednak – przynajmniej w przypadku husarii – dokładnie prześledzić. Widać jednak, że przez cały okres wojny o ujście Wisły w składzie wojsk hetmana Koniecpolskiego można znaleźć znaczną liczbę chorągwi husarskich[7] - przynajmniej „na papierze” było to ponad 2000 koni.



[1] Jan Wimmer w „Wojsko i skarb…” nie zalicza tej chorągwi do oddziałów kwarcianych, co – w świetle dostępnych mi źródeł – wydaje się być błędem.
[2] Chorągiew litewska.
[3] Extranea Polen, 82.
[4] Chociaż do obozu wojsk koronnych dotarła dopiero po bitwie pod Tczewem.
[5] Od 1626 roku dowodzący kwarcianą chorągwią kozacką.
[6] W wyliczeniu wymieniona wśród jednostek husarii.
[7] Każdy z 6 pułków jazdy miał 3-4 chorągwie husarskie. 

środa, 8 lipca 2015

[OiM] Dania


W końcu, po latach (dosłownie) pracy, udało się wydać z armią duńską do OiM. Można go ściągnąć z oficjalnej strony OiM. Chyba żadna armia, z którą przyszło nam się do tej pory mierzyć, nie sprawiła tyle problemów. Całą listę armijną zmieniałem trzy razy, pomoc Daniela Staberga była jak zwykle bezcenna!
A co w pdfie? 3 podjazdy, 4 dywizje, obejmujące tereny walk w Holsztynie, Skanii i wyspach duńskich. W przyszłości mamy też nadzieję przyjrzeć się walkom w Norwegii, ale to zapewne dopiero w przyszłym roku. Mam nadzieję, że nowa armia przypadnie graczom do gustu...

niedziela, 5 lipca 2015

Bronią wszelaką, jastrzębiem i psami


Aleksander Kryczyński, rotmistrz chorągwi tatarskiej służący w drugiej połowie XVII wieku w armii koronnej, przeszedł to historii głównie za sprawą buntu Lipków. Jako jeden z jego pomysłodawców, został przez sułtana nagrodzony tytułem beja Baru – długo się nim jednak nie nacieszył, gdyż jesienią 1673 roku zginął z ręki Tatarów pragnących wrócić pod władzę polskiego króla.
Zanim jednak pan Aleksander przeszedł na służbę turecką, walczył przez lata w szeregach armii koronnej. Gdy jednak przeciwnika nie stało, krewki rotmistrz potrafił sobie znaleźć takiego wśród sąsiadów. W okresie 1659-1670 oficer zamieszkiwał bowiem, jako posesjonat, w wiosce królewskiej Wólce Horodeleckiej, w okolicach Sokala. Od czasu do czasu tatarski rotmistrz, w eskorcie czeladzi, ludzi luźnych a i nawet towarzyszy spod swoich chorągwi, urządzał sobie zajazdy na posiadłości sąsiadów. Nierzadko dochodziło do krwawych starć, a sądy w Bełzu i Lublinie miały roboty na lata.
Jeden z zapisków sądowych przepięknie opisuje nam uzbrojenie dwóch swawolników służących panu Aleksandrowi. W październiku 1659 roku Iwan Harasimow i Jan Iwanicki mieli napaść pod Bełzem dwóch chłopów: Sawkę i Oleksę. Pierwszy z zaatakowanych został ciężko rannych, drugiego napastnicy obdarli z siermięgi, zostali jednak zaraz potem zmuszeni do ucieczki przez grupę chłopów z pobliskiej wioski. Oto jak miała być uzbrojona owa wojownicza czeladź KryczyńskiegoL
Napastnicy, siedzący nas okulbaczonych koniach, uzbrojeni byli w szable, pistolety w olstrach, ładownice, długą rusznicę z krzosem, łuk, łubie z 24 strzałami i siekierkę hajducką. Na ręce jednego z nich siedział jastrząb z dzwonkami, przy koniach biegły psy myśliwskie: płowy  chart i czarny wyżeł.

Oj narzekali w okolicy na takie towarzystwo nationis Scythicae tak chłopi jak i szlachta.