Aleksander Kryczyński, rotmistrz chorągwi tatarskiej służący
w drugiej połowie XVII wieku w armii koronnej, przeszedł to historii głównie za
sprawą buntu Lipków. Jako jeden z jego pomysłodawców, został przez sułtana
nagrodzony tytułem beja Baru – długo się nim jednak nie nacieszył, gdyż
jesienią 1673 roku zginął z ręki Tatarów pragnących wrócić pod władzę polskiego
króla.
Zanim jednak pan Aleksander przeszedł na służbę turecką,
walczył przez lata w szeregach armii koronnej. Gdy jednak przeciwnika nie
stało, krewki rotmistrz potrafił sobie znaleźć takiego wśród sąsiadów. W
okresie 1659-1670 oficer zamieszkiwał bowiem, jako posesjonat, w wiosce
królewskiej Wólce Horodeleckiej, w okolicach Sokala. Od czasu do czasu tatarski
rotmistrz, w eskorcie czeladzi, ludzi
luźnych a i nawet towarzyszy spod swoich chorągwi, urządzał sobie zajazdy
na posiadłości sąsiadów. Nierzadko dochodziło do krwawych starć, a sądy w Bełzu
i Lublinie miały roboty na lata.
Jeden z zapisków sądowych przepięknie opisuje nam uzbrojenie
dwóch swawolników służących panu
Aleksandrowi. W październiku 1659 roku Iwan Harasimow i Jan Iwanicki mieli napaść
pod Bełzem dwóch chłopów: Sawkę i Oleksę. Pierwszy z zaatakowanych został
ciężko rannych, drugiego napastnicy obdarli z siermięgi, zostali jednak zaraz
potem zmuszeni do ucieczki przez grupę chłopów z pobliskiej wioski. Oto jak
miała być uzbrojona owa wojownicza czeladź KryczyńskiegoL
Napastnicy, siedzący
nas okulbaczonych koniach, uzbrojeni byli w szable, pistolety w olstrach,
ładownice, długą rusznicę z krzosem, łuk, łubie z 24 strzałami i siekierkę
hajducką. Na ręce jednego z nich siedział jastrząb z dzwonkami, przy koniach
biegły psy myśliwskie: płowy chart i
czarny wyżeł.
Oj narzekali w okolicy na takie towarzystwo nationis Scythicae tak chłopi jak i
szlachta.
Interesting info.
OdpowiedzUsuń