wtorek, 31 grudnia 2019

Straciwszy niemało towarzystwa dobrego



Ostatni wpis w 2019 roku, wypadałoby więc podsunąć coś ciekawego. W Repozytorium Cyfrowym Poloników zdigitalizowanych zostało wczoraj  kilkanaście bardzo ciekawych dokumentów ze zbiorów szwedzkich (Riksarkivet, Extranea IX Polen), dotyczących przede wszystkim wojny 1626-1629. Mój ulubiony konflikt, do tego kopie niezwykle czytelne więc podwójna radość. Mam jednak interesującą zagwozdkę, dotyczącą jednego dokumentu. Datowany jest na 29 stycznia 1629 roku, z obozu armii koronnej. Problem jest jednak taki, że nieznany autor opisuje tu wydarzenia dziejąca się w lutym 1629 roku: bitwę pod Górznem i oblężenie Torunia przez Szwedów. Błędnie określa Reingrafa jako dowódcę armii szwedzkiej (dowodził Wrangel), co gorsza hetman Koniecpolski nazwany jest tam ‘hetmanem wielkim’ a przecież awansowano go dopiero w 1632 roku. Wszystko to wygląda na kompilacje kilku różnych zapisków źródłowych sporządzoną po 1632 roku, stąd zapewne brak nazwisk autora i adresata tego listu. Nie jestem więc w stanie określić, na ile wiarygodne to źródło, a szkoda bo przynosi sporo interesujących informacji . Przykładowo znajdziemy tam wzmiankę, że pod Górznem stracono sztandary chorągwi husarskich królewicza Władysława i hetmana Koniecpolskiego, podczas gdy do tej pory znałem tylko informację o utracie sztandaru husarzy hetmana. Mamy tam też piękną laurkę dla polskich dragonów,  którzy pod Górznem ‘czynili zsiebie dobrze’ i byli ostatnią jednostką która wycofywała się z pola bitwy. Być może jednak uda się odnaleźć kolejne źródła na ten temat, co mogłoby rzucić nieco światła na omawiany dokument. 

poniedziałek, 30 grudnia 2019

Za króla Michała uczta taka miejsce miała




27 lutego 1670 roku król Michał Korybut Wiśniowiecki poślubił Eleonorę Marię Józefę Habsburżankę. Zaślubiny odbyły się na Jasnej Górze, a następnego dnia miała miejsca niezwykle wystawna uczta weselna. A podano tam takie oto cuda:
300 bażantów, 5 tysięcy par kuropatw, 6 tysięcy par indyków, 3 tysiące par cieląt, 400 wołów, 4 tysiące baranów, więcej niż tyle jagniąt, 100 jeleni, 5 łosiów, 2 tysiące zajęcy i kilkanaście dzików. Dawano potem mnóstwo owoców, konfitur, w końcu zastawiono stoły cukrami wznoszącymi się w kształcie piramid i kolosów.
Ech, aż chce się powtórzyć za Stefanem ‘Siarą’ Siarzewskim pewne zdanie o rozmachu…

niedziela, 22 grudnia 2019

Służba rajtarska na kilka koni



Kolejny ciekawy życiorys żołnierski znaleziony w przepastnym zbiorze Liber Chamorum. W dzisiejszym wpisie niejaki Łukasz Świechowski (Świejkowski), chłop który okradł swojego polskiego pana i uciekł na Śląsk, Tu w 1600 roku rozpoczął służbę rajtarską na kilka koni u Adama Wacława księcia cieszyńskiego (widzimy go powyżej). Książę Adam było podpułkownikiem w regimencie rajtarów wystawionym na Śląsku, dowodził przy tym trzema z sześciu chorągwi tworzących regiment. Świechowski spędził w tej służbie kilka lat, walcząc z Turkami pod Budą. Po zwinięciu wojsk został jednak w Cieszynie, pełniąc do 1618 roku (kiedy to zmarła książę Adam) rolę starszego masztalerza. Potem trafił na służbę u śląskiego szlachcica Byszyńskiego, a potem u Andrzeja Zborowskiego, kasztelana oświęcimskiego. Pojął za żonę służebną pannę, a w 1624 roku urodził im się syn – też zresztą Łukasz. Naszego bohatera ciągnęło jednak do wojaczki, trafił więc (zapewne znów jako rajtar) do wojsk  znanego kondotiera Ernesta Mansfelda. Oddział w którym służył został w czasie przemarszu przez księstwo cieszyńskie rozbity, a Świechowski  uciekł z pogromu do Czechowic. Tu jednak spotkał go los wielu wojskowych maruderów: napadli nań chłopi i zabili go.

piątek, 20 grudnia 2019

Ślimak morski w srebro oprawny, złocisty…



Dziś bardzo ciekawy fragment źródłowy, Dwa inwentarze firlejowskie z XVII wieku, opracowane przez Jana Czubka i wydane w 1912 roku w ramach Sprawozdań Komisyi do Badania Historyi Sztuki w Polsce. Pierwsza część opisuje przedmioty utracone w czasie zajazdu na włości Firlejów, około 1661 roku. Napastnikiem był zapewne Mikołaj Firlej, który miał się przez lata procesować z wdową po swoim stryju Andrzeju (zmarłym w 1658 roku) czyli Zofią Petronellą z Tarnowa. Drugi spis jest wcześniejszy, pochodzi bowiem z 1653 roku i wymienia spis kosztowności , które zmieniały właściciela – z Tarnowskich do Firlejów – w związku z zaślubinami Andrzeja Firleja i Zofii Tarnowskiej. Na ostatniej karcie jest zresztą fragment należący do pierwszego spisu, zostawiłem jednak oryginalne przypisy więc będzie wiadomo o co chodzi. W dokumentach tych znajdujemy mnóstwo interesujących zapisków, takich jak tytułowy ślimak.








środa, 18 grudnia 2019

Jezus, Marja, Kaizers!



[Opóźniony] Tydzień z Wojną Trzydziestoletnią, wpis 7/7
            W ostatnim wpisie połączę Wojnę Trzydziestoletnią z moim ulubionym konfliktem, czyli wojną o ujście Wisły 1626-1629. Jest to fragment większego tekstu nad którym pracuję, więc z góry przepraszam jeżeli pewne zapiski będą się wydawały wyrwane z kontekstu. Usunąłem też przypisy do materiałów źródłowych, na wypadek gdyby znów ktoś chciał sobie bez pytania ‘pożyczyć’ mój wpis. Przyjrzymy się dziś siłom posiłkowego korpusu armii cesarskiej, który w 1629 roku wspierał wojska polskie w walce ze Szwedami w Prusach.
            Początkowy plan wysłania korpusu wojsk cesarskich, opracowany w 1628 roku, zakładał że w jego skład wejdzie sześć regimentów piechoty, jeden kirasjerów i dwa arkebuzerów, wspartych przez 40 dział. Po długich negocjacja, dotyczących zarówno wielkości jak i kosztu planowanego zgrupowania, Wallenstein zgodził się na wysłanie następujących jednostek:
Nazwisko pułkownika/nazwa regimentu
Jednostka
Liczba kompanii
Johann Georg von Arnim
Piechota
12
Rudolph von Tieffenbach
Piechota
10
Franz Albrecht von Sachsen-Lauenburg (Alt-Sachsen)
Piechota
9
Hannibal von  Dohna 
Piechota
9
Franz Albrecht von Sachsen-Lauenburg (Alt-Sachsen)
Kirasjerzy
10
Heinrich Schlick
Arkebuzerzy
5
Franz Albrecht von Sachsen-Lauenburg (Neu-Sachsen)
Kirasjerzy/Arkebuzerzy
3
Johann Georg von Arnim
Arkebuzerzy
5
Ernst Georg Sparr
Arkebuzerzy
5

Israel Hoppe w swojej kronice opisuje, że początkowo w składzie korpusu wchodziły regimenty piechoty Alt-Sachsen, Tieffenbacha, Dohny i Arnima a także regimenty jazdy Alt-Sachsen, Schlicka (pięć kompanii), Sparra (pięć kompanii) i Arnima (pięć kompanii). Herman Wrangel w liście do kanclerza Oxenstierny, datowanym na 28 maja 1629 roku, pisze o regimentach piechoty Arnima, Tieffenbacha, Alt-Sachsen i Donny (Dohny), a także regimentach jazdy Arnima (pięć kompanii), Alt-Sachsen (10 kompanii), Neu-Sachsen (pięć kompanii), Sparra (pięć kompanii) i Franza Carla von Sachsen-Lauenburg (cztery kompanie).
            Co do liczebności korpusu, mamy wiele różnych wielkości, zależnie od źródła. Stanisław Żurkowski, opisujący żywot Tomasza Zamoyskiego, wspomina o 12 000 żołnierzy. Jednocześnie dodaje, że w wyniku trudnych warunków służby zaledwie 4000 z nich ocalało i opuściło Prusy na koniec kampanii. U biskupa Piaseckiego znajdujemy informację o 5000 piechoty i 2000 jazdy. Wallenstein twierdził, że etatowa wielkość jego zgrupowania to 15 000 żolnierzy. Zygmunt III, w liście do kanclerza Zadzika, a datowanym na październik 1629 roku, wspomina o 11 500 ludzi jako o maksymalnej liczebności wojsk cesarskich. Z kolei papieski sekretarz stanu, kardynał  Francesco Barberini w maju 1629 roku miał informacje o 12 000 piechoty i 2000 jazdy. Z kolei źródła szwedzkie – listy Brengta Bagge i Hermana Wrangla do Oxenstierny, także z maja 1629 roku, zawierają informacje o 9000 żołnierzy, wspartych przez 26 dział. Wojewoda chełmiński Melchior Wejher w tym samym miesiącu określił korpus cesarski jako złożony z dobrych ludzi, tak w piechocie jak i w jeździe, a także wspominał ’24 dobrych działach’.




wtorek, 17 grudnia 2019

Kleskowski, Kalinowski, Czarnecki und Herlikowski



[Opóźniony] Tydzień z Wojną Trzydziestoletnią, wpis 6/7

Tym razem będzie okazja potrenować język niemiecki, a do tego dodam łamigłówkę z odcyfrowaniem polskich nazwisk.  Poniżej fragmenty jednego z tomów słynnej pracy Geschichte der K. und K. Wehrmacht, autorstwa Alphonsa von Wrede. Opisał on tam historię armii cesarskiej pomiędzy 1618 rokiem a końcem XIX wieku. Z tom III.2 wyciągnąłem wszystkie zapiski dotyczące zaciągów lisowczyków, które opisał Wrede. Naprawdę nie trzeba aż tak dobrze znać języka niemieckiego żeby to odczytać, chociaż czasami zapis polskich nazwisk jest naprawdę zdumiewający. Może kogoś to zainteresuje i będzie chciał się z tym pobawić. W jednym z kolejnych wpisów wygrzebię z tych prac także informacje o zaciągach piechoty i dragonii, będzie komplet.











poniedziałek, 16 grudnia 2019

O Szkocie który miał szczęście i się kulom nie kłaniał



[Opóźniony] Tydzień z Wojną Trzydziestoletnią, wpis 5/7

Na blogu znów zagości szkocki oficer i pamiętnikarz Robert Monro. Z jego zapisków z czasów służby w armiach duńskiej i szwedzkiej możemy skonstruować bardzo interesującą mapę jego ran i kontuzji. Zobaczmy więc jak to pan Robert przelewał krew za Chrystiana IV i Gustawa II Adolfa:
- w 1627 roku został zraniony… ostrzem jego własnej partyzany, strzaskanej kulą armatnią
- na początku 1628 roku kula muszkietowa uderzyła w rękojeść jego pałasza[1], dzięki czemu nie odniósł poważniejszej rany. Niedługo później został jednak poparzony podczas eksplozji magazynu prochu
- w czasie oblężenia Stralsundu odniósł ciężką ranę nogi, kiedy kula muszkietowa utkwiła mu w kolanie
- w 1632 roku, w czasie walk pod Alte Veste, znów uśmiechnęło się do niego wojenne szczęście. Kulka trafiła go tuż ponad lewe biodro, ale uderzenie zostało złagodzone przez pochwę pałasza. Niezaleczona rana wywołała jednak u niego gorączkę
- w 1633 roku odniósł poważną kontuzję kiedy przywalił go padający koń. Monro spędził sześć tygodni dochodząc do siebie
Trzeba przyznać, że miał sporo szczęścia – nie stracił żadnej kończyny, nie zachorował też na żadną z obozowych chorób, tak często dziesiątkujących armie w tej epoce.


[1] Czy jak tam jeszcze wolicie przetłumaczyć słowo ‘sword’. Lubię słowo pałasz, więc będę go używał.

niedziela, 15 grudnia 2019

Wczoraj Bóg obdarzył nas swoją łaską



[Opóźniony] Tydzień z Wojną Trzydziestoletnią, wpis 4/7

Bitwa pod Dessau (czy raczej mostem Dessau) stoczona 25 kwietnia 1626 roku to niezaprzeczalny tryumf Wallensteina nad Mansfeldem. Cesarskiemu dowódcy dopisało tu wojenne szczęście, a nieco ryzykowny plan przyniósł mu zwycięstwo. Co ciekawe, sam Wallenstein raczej lapidarnie opisał to starcie. Jego pobitewny raport mówił mianowicie:
Mansfeld z całą swoja armią zbliżyli się do [cesarskich] fortyfikacji  przy moście przez [rzekę] Łabę, nieopodal Dessau, rozpoczynając oblężenie i ostrzał [artyleryjski], a by temu przeciwdziałać poprowadziłem przeciw niemu większość cesarskiej armii którą powierzono mej komendzie, następując z wspomnianych wcześniej fortyfikacji. Wczoraj Bóg obdarzył nas swoją łaską, tak że pokonaliśmy [Mansfelda], łamiąc jego szyki i zmuszając go do odwrotu.
Tyle skromny zapisek, Wallenstein jednak wysłał do cesarza Ferdynanda II jednego ze swoich zaufanych oficerów, który miał zdać ustnie pełną relację ze zwycięstwa.

środa, 11 grudnia 2019

Brisak forteca w Alzacyi bardzo mocna



Tydzień z Wojną Trzydziestoletnią, wpis 3/7

Sięgamy tym razem po jednego z moich ulubionych pamiętnikarzy, czyli Albrychta Stanisława Radziwiłła. Od czasu do czasu notował on cóż też wydarzyło się na polach bitewnych Wojny Trzydziestoletniej. Taki oto zapisek znajdziemy w styczniu 1639 roku:
Brisak forteca w Alzacyi bardzo mocna, która dotychczas, gdy nieprzyjacielowi się nie poddała, od francuzkiego wojska za generalstwa Wejmera głodem przciśniona, wzięta jest. Co wszystkie szyki cesarskie pomieszało. Getz, generał wojska cesarskiego, o zdradę podejrzany, wzięty i do Wiednia zaprowadzony. Różnie to ludzie tłumaczyli; jedni dziwowali się nieszczęściu cesarskiemu, i ubolewali na jego niedostatek w ludziach mężnych i wiernych; drudzy utyskowali na niewdzięczność austryacką, która żołnierską pracę i odwagę rycerską więzieniem i kajdanami nagradza. Cóżkolwiek jest, szkoda zaprawdę wielka się stała cesarstwu stratą Brisaku, gdy Francuz klucz do Niemiec i Tyrolu otrzymał.  

Wypada tu parę rzeczy wyjaśnić. Ów ‘Brisak’ to twierdza Breisach (Brisach), która 18 grudnia 1638 roku, po czterech miesiącach oblężenia, wpadła w ręce Francuzów. Dowodził nimi książę Bernard Sasko-Weimarski, czyli wspomniany tam ‘Wejmer’. Z kolei pechowy generał ‘Getz’ to Johann baron von Gotzen, feldmarszałek w służbie Bawarii. Brał udział w przegranej bitwie pod Wittenweiher (9 sierpnia 1638), gdzie duże straty poniosły sprzymierzone oddziały cesarskie dowodzone przez Federigo Savelliego. Ten miał jednak ‘chody’ na dworze cesarskim, stąd też ostatecznie kozłem ofiarnym stał się oficer bawarski. Nic zresztą dziwnego,  że wybrano go na ofiarę. Od 1626 roku walczył bowiem w szeregach armii cesarskiej i w 1635 został wydalony z armii za błędy popełnione w kampanii śląskiej (i zbyt bliskie kontakty z  Wallensteinem). Nasz baron jednak długo nie przebywał na emeryturze, bo przyjął go na służbę elektor Bawarii.  Nie można mu było jednak udowodnić żadnych błędów w kampanii alzackiej, gdzie robił co mógł by ocalić Breisach W sierpniu 1640 ogłoszono więc jego niewinność i powrócił do służby cesarskiej. Zginął w 1645 roku, dowodząc kawalerią w bitwie pod Jankowem (Jankau).

wtorek, 10 grudnia 2019

Popis armii Jej Królewskiej Mości z 14 kwietnia 1632 roku



 Tydzień z Wojną Trzydziestoletnią, wpis 2/7

Tym razem armia szwedzka, bardzo interesujące materiały źródłowe dotyczące popisu wojsk królewskich, który miał miejsce 14 kwietnia 1632 roku w Augsburgu.

I. Piechota w armii polowej
Kolumny od lewej do prawej:
- oficerowie
- szeregowi
- nazwy regimentów piechoty i liczba kompanii w każdym regimencie
- ilość (sześcioosobowych) rot pikinierskich
- ilość (sześcioosobowych) rot muszkieterskich
- ilość (sześcioosobowych) rot muszkieterów komenderowanych

II.  Piechota garnizonowa, formuła tabeli jak powyżej.

III. Jazda i dragonia – ilość kompanii w regimencie/skwadronie, potem liczebność (bez oficerów).


poniedziałek, 9 grudnia 2019

Jeno zgliszcza i popioły...



Tydzień z Wojną Trzydziestoletnią, wpis 1/7

Tydzień ‘tematyczny’ zaczniemy w Magdeburgu, pamiętnej nocy z 20 na 21 maja 1631 roku. Masakra miasta to jedno z najważniejszych i najbardziej przerażających epizodów wojny, co obecny na miejscu Pappenheim skwitował w swoim raporcie:
Wierzę, że zginęło [tu] ponad 20 000 ludzi. Pewne jest, że to najstraszliwsze wydarzenie i efekt boskiej kary od czasu zniszczenia Jerozolimy. Wszyscy nasi żołnierze wzbogacili się [łupami]. Bóg jest z nami.
Tyle jeden z generałów, zobaczmy jednak szturm z perspektywy kogoś bliższego żołnierzom. Kapitan Georg Ackermann dowodził kompanią w regimencie piechoty Pappenheima a w czasie szturmu poprowadził 200 ludzi którzy wdarli się do miasta w ramach pierwszej fali atakujących. Oficer ten wspomina, że przed generalnym szturmem wydano dobre reńskie wino, tak oficerom jak i żołnierzom, by wzmóc ich odwagę. Według Ackermanna szturmujący wdarli się na mury używając blisko 400 drabin, a hałas i dym spowodowany przez liczne muszkiety, moździerze i działa powodował, że nikt nie był w stanie niczego widzieć i słyszeć.
Już po wdarciu się do miasta, żołnierze Ackermanna napotkali mocny opór ze strony konnych i piechoty na ulicy Lakenmacher. Kapitan wezwał więc jako wsparcie pikinierów, tutaj jednak spotkało go rozczarowanie. Sądzili oni bowiem, że miasto jest już zdobyte i szukając łupów złamali swoje piki wpół by łatwiej przeszukiwać domy, także nadeszli [do nas] mając w rękach [tylko] patyki. Nic więc dziwnego, że oddział Ackermanna został odepchnięty aż pod mury. Los miasta był już jednak przesądzony, Pappenheim wprowadził na ulice Chorwatów i cztery kompanie arkebuzerów, wybuchały też kolejne pożary domostw. Ackermann wziął wtedy udział w poszukiwaniu łupów, zdobywając srebrne i złote sztućce, a także piękny złoty łańcuch z cennym kamieniem szlachetnym. Kiedy na zakończenie walk zebrał swoich żołnierzy, zdał sobie sprawę, że zwycięstwo nie przyszło łatwo. Spośród 200 oficerów i żołnierzy którzy byli pod jego komendą, zginęło aż 72. Magdeburg padł jednak ofiarą boskiej wszechmocy i gniewu. Ackermann wspomina, że jedyne co ocalało pośród zgliszcz i popiołów to katedra, klasztor i Nowy Rynek.

wtorek, 3 grudnia 2019

Kadrinazi radzi i odradza – cz. XXVII



Dziś w kąciku recenzji praca na której wydanie czekałem z dużą niecierpliwością. To Krzyż i karabela. Polityka zagraniczna Rzeczypospolitej Obojga Narodów w ocenie dyplomacji papieskiej w latach 1623-1635, autorstwa Pawła Dudy. Mój ulubiony okres historyczny czyli panowanie Zygmunta III, do tego liczne konflikty z udziałem wojsk Rzplitej, a wszystko to opisane z punktu widzenia nuncjuszy apostolskich w Koronie. W latach 1623-1644 papieżem był Urban VIII (Maffeo Barberini), a jego pontyfikat przypadał na okres ciągłych konfliktów europejskich. Nic więc dziwnego, że nuncjusze odgrywali ważną rolę zarówno jako posłowie, mediatorzy jak i źródło informacji na temat zewnętrznej i wewnętrznej polityki kraju w którym przyszło im rezydować.
Książka obejmuje okres rezydentury pięciu nuncjuszy: w Polsce de Torresa, Lancellottiego, Santa Croce, Viscontiego i Flonardiego.  Praca podzielona jest na cztery rozdziały:

1 - obejmuje okres 1623-1625, przybliżając sytuację polityczną walk Rzplitej ze Szwecją w Inflantach, a także aspektów Wojny Trzydziestoletniej  i próby zawiązania koalicji antytureckiej.
2 – to okres 1625-1629, gdzie opis koncentruje się na konflikcie ze Szwecją, sojuszem polsko-habsburskim i kolejnymi fazami Wojny Trzydziestoletniej.
3 – przybliża znów krótszy okres, czyli 1629-1632. Mamy tu min. wybuch otwartego konfliktu Szwecji z Habsburgami, próby zachęcenia Zygmunta III do większego poparcia obozu katolickiego w Rzeszy, a także zawiązanie sojuszu szwedzko-moskiewskiego. Rozdział ten przynosi zmianę na tronie Rzplitej, gdzie po śmierci Zygmunta III rozpoczyna panowanie Władysław IV.
4 – w ostatnim rozdziale autor przybliża działania dyplomacji papieskiej w czasie pierwszych lat panowania Władysława IV (1633-1635). Mimo że dotyczy to relatywnie krótkiego okresu, Rzplita była zaangażowana w wiele konfliktów: wojnę smoleńską, starcia z Turcją a wreszcie „wojny” ze Szwecją w 1635 roku.

Praca ma bardzo przejrzystą konstrukcję, dzięki czemu czytelnik może z łatwością śledzić rozwój sytuacji czy danego konfliktu. Ogromnym plusem jest obszerne wykorzystanie zasobów źródłowych, w oparciu o bogate zbiory korespondencji nuncjuszy, przechowywane w Archiwum Watykańskim.  Mimo że autor często cytuje listy, podając ich oryginalny zapis, każdy fragment jest przez niego przetłumaczony w przepisach, ogromnie ułatwiając lekturę. W kolejnych rozdziałach widzimy rozległą sieć łączności pomiędzy Rzymem i papieskimi nuncjuszami, rezydującymi w różnych krajach katolickich a także próby wpływania na politykę europejską.  Wspomniana już powyżej korespondencja jest źródłem niezwykle cennych informacji: od przebiegu kampanii i wyników bitew, przez spory wewnętrzne w Polsce aż po kwestię sukcesji Zygmunta III. Pozwala to spojrzeć na okres 1623-1635 w nieco innym świetle, zwłaszcza w kontekście roli Rzymu i jego przedstawicieli w kształtowaniu sytuacji w Rzplitej.  Osobiście najbardziej zainteresował mnie okres wojny o ujście Wisły i tego jak był on postrzegany przez nuncjuszy w Polsce, Cesarstwie i Hiszpanii,  przynosząc kolejne źródła dotyczące tego konfliktu.  Przyznam szczerze, że nie jestem w stanie do niczego się w tej pracy ‘przyczepić’ . Jest napisana bardzo sprawnie, w oparciu o niezwykle obszerną bazę bibliograficzną, opisując okres który jest mi szczególnie bliski. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że autor nie spocznie na laurach i w przyszłości będziemy mieli okazję zapoznać się z kolejnymi pracami o podobnej tematyce.

Końcowa ocena [według rankingu – trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to jak dla mnie trzeba mieć. Bardzo interesująca praca, która powinna przypaść do gustu wszystkim zainteresowanym panowaniem Zygmunta III i Władysława IV czy wpływem dyplomacji papieskiej na zewnętrzne i wewnętrzne sprawy Rzplitej.  Opisywany okres czyli lata 1623-1635, ukazany jest z bardzo ciekawej perspektywy, prezentując nieco inne spojrzenie i mechanizmy polityczne. 

poniedziałek, 2 grudnia 2019

Sposób na żonę



Wracam do pisania blogowego, postaram się zamieszczać dwa lub trzy wpisy tygodniowo. Zaczniemy z hukiem, bo będziemy prosić o rękę panny podkomorzanki. Zapisek z Liber Chamorum, czyli przepastnej skarbnicy pysznych anegdotek.

W roli główniej Osiński, chłopski syn od Brodnice. Początkowo miał służyć  u Jana Berzewicza, którego okradszy potężnie, uszedł na Ukrainę. Tu nasz Osiński udając szlachcica zaciągnął, się jako towarzysz, do kwarcianej chorągwi kozackiej Balcera Cetnera. Najwyraźniej zdobył zaufanie koła chorągwi, bo wysłano go jako deputata jednostki po zasłużonych pieniędzy za kilka czwierci. Wracają z pełną kiesą Osiński miał wstąpić  w dom p. Witowskiego, podsęka kijowskiego, i tamże prosieł o pasierbicę jego, z domu Charlińską, podkomorzankę kijowską. Obrotny ‘towarzysz’ pokazał gospodarzom te kilkanaście tysięcy żołnierskich, udawszy że jego. Dostał nie tylko rękę podkomorzanki, ale i majętność pod Kijowem, niedaleko od Byszewa, sirca 1637 [roku].

Niestety nie wiem jak dalej potoczyły się losy Osińskiego, bardzo ciekaw co się nim stało po ślubie i kiedy wyszedł na jaw jego brak szlachectwa.