W kolejnym odcinku naszego tygodnia hiszpańskiego, mistrz
Carducho ukaże nam bitwę pod Fleurus, stoczoną 29 sierpnia 1622 roku. To
przepiękna scena bitewna, sam się dziwię że dopiero teraz zamieszczam ją na
blogu.
Po lewej stronie widzimy atakujące oddziały protestanckie,
dowodzone przez słynnych kondotierów: Ernsta von Mansfelda i „Szalonego”
Chrystiana Brunszwickiego. Ten drugi, atakując na czele swojej jazdy, miał
zostać ciężko ranny w rękę, którą trzeba było amputować.
Po prawej stronie opór stawia armia hiszpańska, zwłaszcza
osławione tercios. Oficer z regimentem w dłoni, którego widzimy na pierwszym
planie to dowodzący Hiszpanami Gonzalo Fernardez de Cordoba, generał armii w
Palatynacie.
Po krwawym i zaciętym boju Hiszpanie pozostali na polu
bitwy, ogłaszając się zwycięzcami (stąd też nazwa obrazu: Zwycięstwo pod Fleurus). Następnego dnia pościg ze strony hiszpańskiej
jazdy doparł wycofujących się wojaków Mansfelda i Chrystiana, zadając im
ciężkie straty. Zdziesiątkowane i zdemoralizowane resztki armii protestanckiej –
praktycznie sama jazda – dołączyły do Holendrów, którzy zresztą niedługi potem,
bo już po trzech miesiącach, pozbyli się Mansfelda i Chrystiana ze swojej
służby. Strategicznie jednak patrząc, pojawienie się nowych oddziałów
protestanckich zmusiło Hiszpanów, dowodzonych przez Spinolę, do zwinięcia
oblężenia Bergen-op-Zoom.
Obraz to kolejne doskonałe studium strojów i wyposażenia z
epoki. Widzimy to zwłaszcza na przykładzie dwóch oddziałów piechoty, walczących
już niemal w zwarciu. Możemy także zauważyć ataki protestanckiej jazdy,
załamujące się na zwartych szykach tercios. Nic więc dziwnego, że Carducho
podkreślił tak ważną rolę piechoty w tej bitwie, nawet na pierwszym planie
widzimy brutalną walkę wręcz pomiędzy dwoma piechurami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz