wtorek, 31 sierpnia 2010

Czarni jeźdźcy i spółka


Długa Wojna, znana także jako Wojna Piętnastoletnia, to konflikt raczej słabo znany w Polsce. Trwająca w okresie 1591-1606, to starcie pomiędzy Cesarstwem (i luźną, acz momentami liczną koalicją innych państw) a Imperium Otomańskim. Wojna obfitowała w liczne starcia – od działań oblężniczych po walne starcie wielkich armii, jak pod Călugăreni czy Mezőkeresztes. Armia cesarska (bo to jej wycinkowi przyjrzymy się w tej notce) to konglomerat różnych narodowości, od Austriaków, przez Węgrów, po licznych najemników z Europy Zachodniej. Jako że, jak już pewnie zdołaliście się przekonać, bardzo interesuje się kawaleria zachodnioeuropejska tej dobry, pozwolę sobie wypisać nieco danych na temat wyposażenia kawalerii cesarskiej w tym okresie. Badacze owej wojny mają bowiem to szczęście, że w Kriegsarchiv w Wiedniu przetrwało wiele patentów (Bestallungen) na wystawienie oddziałów. Są to dokładne instrukcje, opisujące liczebność, wyposażenie i narodowość zaciąganego oddziału. Wydzielić możemy trzy kategorie:
Archibusier zu Ross – czyli konnych arkebuzerów
Kürassiere – czyli kirasjerów
Schwarze Reiter – ‘czarni jeźdźcy’ to formacja pośrednia między powyższymi, dla uproszczenia pozwolę sobie nazwać ją tu rajtarami.
Arkabuzerzy byli jazdą strzelczą, której głównym zadaniem była walka za pomocą arkebuzów. Pierwsze zaciągane jednostki (głównie niemieckie) miały mieć na wyposażeniu broń białą (miecz lub pałasz), arkebuz i parę pistoletów. Uzbrojeniem ochronnym miał być napierśnik, naplecznik, szyszak i para naramienników [jeżeli źle to tłumaczę to proszę mnie poprawić – w oryginale jako ‘pauldrons’]. Już jednak od przełomu 1595 i 1596 roku zmniejszył się wymóg dotycząc pistoletów – wymagany był tylko jeden. Tłumaczono to przeznaczeniem arkabuzerii w walce, gdzie miała unikać starcia wręcz. W tym samym okresie po raz pierwszy widzimy jednostki złożone z Walonów i Flamandów, a także jedną jednostkę włoską. Tak zaciągane jednostki mają na wyposażeniu hełm, obojczyk, napierśnik, naplecznik i płaszcz (sic!), a za uzbrojenie służy im pałasz (waloński rzecz jasna), pistolet i arkebuz. W 1601 roku z kolei widzimy walońską jazdę w napierśniku, napleczniku, morionie, z jednym pistoletem i arkebuzem.
Kirasjerzy byli najcięższą dostępną kawalerią, której głównym zadaniem było przełamanie linii przeciwnika – wszak nie tylko karakolem wtedy walczono. Żołnierza takiego chroniła zbroja ¾ (znana jako ‘pełny kirys’) i (najczęściej zamknięty) hełm, na uzbrojeniu miał miecz lub pałasz, parę pistoletów, acz czasami zdarzał się i arkebuz (który swoją drogą musiał być wyjątkowo nieporęczny dla takiego żołnierza).
Rajtaria jak wspomniałem, stanowiła tu formację pośrednią – nieco lżejszą niż kirasjerzy, acz lepszą w zwarciu niż arkabuzerzy. Uzbrojenie ochronne w toku Długiej Wojny to hełm, napierśnik i naplecznik, obojczyk, fartuch, naramienniki i rękawice – jak widać byli całkiem dobrze wyposażeni. Obok miecza lub pałasza, jeźdźcy ci mieli mieć ‘przynajmniej dwa pistolety’, jak widać regulaminy sugerowały tu nawet więcej sztuk owej broni. Bardzo rzadko (znane są zaledwie trzy przypadki) mieli na wyposażeniu długą broń palną, a i w owych przypadkach arkebuzy otrzymywała tylko część oddziału.
Pozostaje tylko żałować, że tak dokładne listy przypowiednie czy popisy jednostek armii koronnej czy litewskiej z tego okresu nie przetrwały do naszych czasów. Pozwoliłem sobie jednak wynotować to i owo w kwestii armii cesarskiej - wszak część oddziałów rajtarii RON była zaciągana za granicą, mogła więc mieć podobny standard wyposażenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz