sobota, 7 sierpnia 2010

Malarze znani i nieznani - cz. VII



Kontynuując wątek husarii i korzystając z fragmentów które udało się upolować Arturowi, tym razem wizerunki dwóch oficerów (zapewne rotmistrzów) husarskich. Jako że o wiele pewniej czuję się w przypadku piechoty czy rajtarii, proszę mnie śmiało i bez wahania poprawić jeżeli napiszę coś źle czy niedokładnie.
Obydwaj ukazani są na tle walczącej jazdy - jeden za husarzami atakującymi czworobok piechoty, drugi tuż obok starcia kawalerii. W dłoniach dzierżą buzdygany, u oficera ukazanego 'od lewej strony' przy boku widzimy szablę, a i coś przypominającego koncerz - acz raczej krótki. Husarze mają na głowach różniące się wyglądem szyszaki, w jednym przypadku hełm ozdobiony jest piórem. Na plecach zapewne skóry - przynajmniej cętki mogłyby na to wskazywać. Kontusze w obydwu przypadkach czerwone, dość powszechnie kojarzone z husarią. U oficera 'nadzorującego' atak na piechotę widzimy też, używając określenia pułkownika Gembarzewskiego, dywdyk wzorzysty, ciemno czerwony z białym zdobieniem. Jeden z oficerów ma buty barwy żółtej, drugi zaś brązowej. Brak olstrów na pistolety.

21 komentarzy:

  1. Miód dla oczu :)
    Weźmy najpierw na tapetę pierwszy od góry fragment obrazu:
    1. spójrzcie na konia, którego zadek widnieje nad głową "rotmistrza". Czyż ten koń nie jest malowany? Zad biały a ogon i reszta czerwone. To jeszcze inny sposób malowania koni husarskich, niż znałem do tej pory (polecam mój tekst: http://www.radoslawsikora.republika.pl/materialy/paintedhorses.pdf ) i kolejny przykład potwierdzający, że konie malowano także i do bitwy.
    2. A teraz popatrzcie na kopię tego jeźdźca, którego widać na lewo od „rotmistrza”. Tam są dwie kule. Jedna nad dłonią (to akurat nic nowego), a druga – na końcu. Podobną kopię namalował A. Booth husarzowi koronnemu widzianemu w 1627 r. w obozie pod Tczewem. Wydaje mi się, że ta kula, służyła jako oparcie. Zapewne tej kopii nie wożono w toku, tylko tak jak w tym czasie w zachodniej Europie, opierano na biodrze. A gdy składano się nią do ataku, ta kula stanowiła przeciwwagę dla przedniej części kopii.
    3. A teraz ów „rotmistrz”. Czy to aby na pewno rotmistrz? Z tej reprodukcji, którą mam w albumie „Husaria polska” wynika, że takich facetów z buławami przypadających na 1 rotę, jest zbyt wielu. Niektórzy z nich znajdują się z tyłu chorągwi. Stawiam na to, że to nie rotmistrz, ale „towarzysz rząd czyniący”, który miał przemieszczać się za rotą i pilnować jej szyków oraz tych, którzy zapałaliby ochotą odłączenia się od szarżującej roty :). Aha, Michał, te czerwone, to nie są kontusze. Kontuszy jeszcze wtedy nie było a i nie widać charakterystycznych dla nich wylotów z rękawami. Na tym fragmencie widać, że rękawy, założone na ręce, są krótkie. To jak na moje oko albo żupan (wtedy to ciemne na ręku to jakiś element uzbrojenia ochronnego – może karwasz?), albo delia z krótkimi rękawami (wtedy to ciemne, to żupan).

    OdpowiedzUsuń
  2. Radosław Sikora7 sierpnia 2010 06:09

    Drugi fragment obrazu:
    1. spójrzcie na kolor rękawa „rotmistrza” (towarzysza rząd czyniącego?). To nie jest czerwień, jak reszta ubioru. Może to wskazywać na to, co pisałem w poprzednim komentarzu – ten „rotmistrz” nosi nie żupan, ale delię z krótkimi rękawami narzuconą na żupan.
    2. Czy mi się wydaje, czy ów „rotmistrz” ma podniesiony nosal na szyszaku?
    3. Popatrzcie na końce ogonów 2 koni – tego siwka z prawej dolnej części tego obrazu i tego na którego tle jest głowa konia „rotmistrza”. Czy te ogony nie są do połowy malowane na czerwono?

    OdpowiedzUsuń
  3. dobywszypałasza7 sierpnia 2010 06:45

    Michale nie widać obrazków. Nie wiem o czym piszecie;-((

    OdpowiedzUsuń
  4. Very nice pics! Is there anything known about who ordered the painting to be made? On the wiki I found a reference that the Swedes used Dutch mercenaries in this battle?? Any idea who they were?

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy "kolor rękawa" jest kolorem nagiej ręki?

    OdpowiedzUsuń
  6. Radosław Sikora7 sierpnia 2010 09:24

    'Czy "kolor rękawa" jest kolorem nagiej ręki?'

    Nie sądzę. Dłoń jest w nieco innym kolorze. A poza tym na nadgarstku jest wyraźna ciemna linia. Jeśli ten rotmistrz nie nosił bransolety, to musi być koniec tego rękawa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O materdej, ale się zaroiło komentarzy :)
    Radku - jak pisałem, dzięki za wszystkie uwagi, ze mnie żaden spec od wojsk RON, więc każda poprawka jest wskazana. Wydaje mi się jednak, że są to oficerowie - Snayers chyba nie znał zawiłości organizacyjnej naszej husarii, ukazał tych żołnierzy wyraźnie 'wybijających' się na tle innych husarzy, dominujących między innymi żołnierzami.
    - koń na pierwszym fragmencie faktycznie wygląda na barwionego na czerwono, tak samo jak końcówka ogona konia na drugim fragmencie
    - podniesionego nosala się jednakże nie dopatruje :)
    - co do koloru rękawa na drugim fragmencie - nie wydaje mi się, by był to kolor nagiej ręki, zbyt duża różnica ze skórą na twarzy

    OdpowiedzUsuń
  8. Rampjaar - Swedes didn't used Dutchmen in that battle, they had 13 companies of German soldiers (but some of them of course could be ex-Dutch soldiers), company of Hungarians, company of Scots and two companies of Poles/Lithuanians (sic!)

    OdpowiedzUsuń
  9. Arturze - obrazki u mnie, a i zapewne u Radka i nie tylko u niego, widać bez problemu. Nie wiem czemu Ty ich nie widzisz :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Kadrinazi czy masz jeszcze jakies zdjęcia tego obrazu ukazujące husarię?

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam, od czasu do czasu pojawią się w tym cyklu na blogu

    OdpowiedzUsuń
  12. dobywszypałasza7 sierpnia 2010 15:26

    Możesz Michale, napisać ich nazwy? Sprawdzę które to. Nadal ich nie widzę ;-(

    OdpowiedzUsuń
  13. dobywszypałasza7 sierpnia 2010 21:13

    Wspaniale rozwija się dyskusja, warto było podzielić się zdobyczą.Miło jest podyskutować w tak doborowym gronie ;) Ale do rzeczy.Rotmistrz na siwym koniu (fot.nr 26), ma rzeczywiście rękawy w kolorze szaro oliwkowym i na pewno są to rękawy żupana.Raczej nie ma tam karwaszy.Jak już wspomniał Radek kontusze pojawiły się później , choć wcale nie oznacza to, że koniecznie musiałyby im wisieć z tyłu wyloty rękawów;-). To czerwone to oczywiście delia.Pytanie czy zbroja jest na delii czy pod nią? Sądzę że raczej to drugie przy założeniu, że w ogóle tam jest bo jak zobaczymy inne fragmenty wcale to nie jest takie pewne. To samo jest w przypadku z fot.nr 11. Nosal przy hełmie (nr26) faktycznie jest podniesiony, do tego dochodzi niewielki bo niewidoczny spod delii czaprak, co różni go od tego z nr11. Do tego szabla oprawiona jest na brązowo, zamiast jak większość szabel węgierskich i polskich, na czarno(sam nawet takiej nie widziałem, choć podobno są takowe). Farbowane ogony :ja dopatrywałbym się czerwonej grzywy konia rotmistrza z nr11, takiegoż barwionego ogona i konia nad nim(pytanie tylko czy to rzeczywiście husarz na nim siedzi ;-)).To co trzymają w rękach to zdecydowanie buzdygany(widać pióra) w odróżnieniu od oficera dowodzącego szarżą pomiędzy czworoboki piechoty, który ma buławę(sic!)co widać w jednym z wcześniejszych postów.
    Kopia z kulą na dole-faktycznie jest taka.Radku którego husarza z ryciny A.van Boot masz na myśli? Tego u góry czy tego na dole?Ten u góry jest w ogóle bardzo osobliwy, natomiast kopia tego z dołu ma jedną kulę przy dłoni.Coś okrągłego co wygląda jak kula przy końcu kopii to ucho konia. Łatwo dojść do takiego wniosku przedłużając oś kopii która wypadnie nad tym 'czymś'.;-)
    Przy trupach końskich u dołu obrazu(przepraszam że uprzedzam wypadki)leży kilka nie połamanych kopii( czemu więc porzuconych?) gdzie dość dobrze widać brak drugiej kuli, choć są tam na końcach pewne zgrubienia mogące sugerować funkcję przeciwwagi.;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Radosław Sikora8 sierpnia 2010 01:14

    'Radku którego husarza z ryciny A.van Boot masz na myśli? Tego u góry czy tego na dole?'

    Tego na dole.


    'natomiast kopia tego z dołu ma jedną kulę przy dłoni.'

    Tak. I ta kula jest wg mnie końcem kopii. Zobacz, że dalej drzewca nie ma. Za to kula, która powinna być oparciem na dłoń, jest (powinna być :)) na ramieniu - tutaj zasłonięta przez szyję i szyszak tego husarza.

    'Coś okrągłego co wygląda jak kula przy końcu kopii to ucho konia.'

    Nie, nie. Uszy to inna bajka :). Ja je u siebie widzę zupełnie wyraźnie. Wg mnie koniec kopii tego husarza Bootha jest właśnie przy tej dolnej kuli.
    A tak w ogóle, to ciekawa sprawa, bo ten dolny husarz Bootha wziął sobie tę kopię na ramię. Ani nie trzyma jej w toku (którego nie widać; pewnie w ogóle go nie ma), ani też na biodrze.

    OdpowiedzUsuń
  15. dobywszypałasza8 sierpnia 2010 09:49

    Dyskusja nabiera rozpędu, tylko się cieszyć ;-)Jest nieco offtopowa ale ciekawa i mam nadzieję że Michał nas nie wyrzuci ;-)
    ''...Tak. I ta kula jest wg mnie końcem kopii. Zobacz, że dalej drzewca nie ma. Za to kula, która powinna być oparciem na dłoń, jest (powinna być :)) na ramieniu - tutaj zasłonięta przez szyję i szyszak tego husarza...''
    Hm no moim zdaniem w tym przypadku trudno to będzie udowodnić.Najlepsza jakość tej ryciny do jakiej mam dostęp pochodzi z artykułu w STUDIACH DO DZIEJÓW DAWNEGO UBIORU WOJSKOWEGO CZ XII.
    http://kadrinazi.blogspot.com/2010/03/armia-koronna-wedug-von-boota.html
    Wg mnie tak w artykule jak i w skanie można się dopatrzeć kreski za ową kulą sugerującą dalszy ciąg kopii,chowającej się za jasnym cieniem grzywy konia.W taki właśnie sposób zinterpretowali tę broń B.Gembarzewski Tab.132, oraz K.Linder,Dawne Wojsko Polskie w ilustracji.Poza tym właściwie nie wiem czy ta rycina jest reprodukcją z oryginału czy z kopii z której korzystał także Gembarzewski,a wykonanej, jak podał przez Aleksandra Lessera w 1850r. Jeżeli jest to kopia wykonana po prawie 200 latach, to jej wiarygodność dość mocno spada i można łatwo zarzucić autorowi niedokładność w kopiowaniu oryginału.Poza tym jeśli kopia miałaby się kończyć tuż za kulą przy dłoni to moim zdaniem (nie jestem praktykiem) byłoby mocno nie wygodnym noszenie jej w ten sposób. Kula wypadająca dokładnie na ramieniu nie ułatwiłaby jej noszenia przy jeździe konnej. Opieranie ponad 4 metrowej kopii na kolanie w pionie( a czasem jak już pisałeś Radku wiele razy kopia mogła być dłuższa i spodziewałbym się że właśnie pod Kircholmem mogła być dłuższa bo gdzie indziej jeśli nie tam? )też może być bardzo nie wygodne, z uwagi może nie tyle na jej wagę, co na krótki odcinek trzymania przy jednoczesnej dużej jej długości.
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
  16. Reprodukcja trochę lepszej jakości jest u Żygulskiego w "Husarii polskiej". Jej fragment zamieściłem tutaj: http://www.radoslawsikora.republika.pl/booth.jpg

    Według mnie, nie ma tam żadnej kreski sugerującej, że drzewce wychodzi poza tę kulę. Gembarzewski (nie pierwszy zresztą raz) nadinterpretował to, co widział. A Linder pewnie za Gembarzewskim powtórzył :)

    Co do jej noszenia - przecież kula (ta druga, tj. ta niewidoczna) nie musiała wypadać dokładnie w miejscu ramienia, tylko nieco wyżej. Husarz mógł sobie kopię "zahaczyć" o tę kulę i wciąż nie byłoby jej widać, bo zasłoniłby ją nakarczek szyszaka.

    A co do długości - tu jest taka sprawa, że kopie husarskie były długie na 3,3 - 6,2 m. Nie wiadomo, jakiej konkretnie długości była ta kopia. Może właśnie stosunkowo krótka?
    A czy takiej właśnie kopii użyto pod Kircholmem? Może tak, a może nie. Nie byłby to przecież pierwszy element, który na tym obrazie nie pasuje do realiów tej bitwy :). Może malarz widział gdzieś takiego husarza (bynajmniej nie pod Kircholmem) i go sobie po prostu domalował do obrazu?

    OdpowiedzUsuń
  17. Problem ze Snayersem jest taki, że on wiele rzeczy malował 'na jedno kopyto', masowo produkując obrazy - np. na niektórych obrazach o Wojnie Trzydziestoletniej Szwedzi walczą w identycznym szyku jak wojska katolickie, co jest ewidentnie błędne.
    Nie sądzę by kiedykolwiek widział husarza - zapewne malował w oparciu o opisy, może też jakieś szkice otrzymane z Polski, stąd takie a nie inne przedstawienie armii litewskiej.

    OdpowiedzUsuń
  18. dobywszypałasza8 sierpnia 2010 15:19

    Bardzo dziękuję za link do van Boota.Niestety nie mam ''Husarii ..'' Z.Żygulskiego;-( Czy wspomina on, że to oryginalny rysunek, a nie kopia z XIX w? W przypadku takich szczegółów ma to bardzo duże znaczenie, zważywszy jak przedstawiono tam inne detale uzbrojenia i wyposażenia.Jedna kreska więcej lub mniej jak się okazuje, może wiele zmienić;-). Oczywiście zgadzam się że Gembarzewski w swoim dziele dodał wiele od siebie, ale w tym przypadku sądzę, że raczej po prostu zwyczajnie interpretował to co widział, zwłaszcza, że najprawdopodobniej nie dysponował żadnym przykładem mogącym potwierdzić istnienie kuli na końcu kopii;-)
    A czy aktualnie dysponujemy źródłami które potwierdziłyby tę tezę? Moim zdaniem Snayers jest na to stanowczo za słabym przykładem;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. [I][B]
    Kontusze w obydwu przypadkach czerwone, dość powszechnie kojarzone z husarią. [/B]
    [/I]

    Czy kontusze? Bardzo trudno byłoby to udowodnić.
    Kontusz jest udokumentowany dopiero dla lat 30-tych XVII w.Zakładam, że mógł pojawiać się nawet 10-20 lat wcześniej.
    To byłyby raczej delie. A delie miewały coś a la wyloty!

    OdpowiedzUsuń
  20. Niestety Żygulski nie pisze, czy pracował z kopią, czy oryginałem.

    'A czy aktualnie dysponujemy źródłami które potwierdziłyby tę tezę? Moim zdaniem Snayers jest na to stanowczo za słabym przykładem;-)'

    No cóż, mamy Snayersa i Bootha. To już nie pojedyncze źródło, ale dwa od siebie niezależne. Na razie nie znam innych. Ale wg mnie ten kierunek jest warty poszukiwań :)

    OdpowiedzUsuń
  21. dobywszypałasza11 sierpnia 2010 21:13

    No cóż, mamy Snayersa i Bootha. To już nie pojedyncze źródło, ale dwa od siebie niezależne. Na razie nie znam innych. Ale wg mnie ten kierunek jest warty poszukiwań :)
    Niewątpliwie każdy kierunek poszukiwań jest ważny.;-)
    Jednakże, przypomnę relację którą i Ty Radku zamieściłeś np. w 'Z dziejów..'. Ten sam van Boot podaje w swoim opisie że '...ich (tj.husarzy) kopie są dłuższe niż w naszym kraju, które wożą nie pod ramieniem lecz w skórzanym uchwycie (który umocowany jest u siodła)...'' Zachodzi więc wyraźna sprzeczność między tym co napisał, a tym co mogłoby wydawać się z rysunku , który być może jest kopią z XIX w. Abraham van Boot miał przebywać wraz z delegacją Stanów Niderlandzkich w obozie wojsk polskich od 14 czerwca 1627 i zdążył się przyjrzeć owym szczegółom.Nie znam całości tej relacji,ale wydaje się że nie wspomina on nic o kuli na końcu kopii i wożeniu jej na kolanie.;-)
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń