niedziela, 22 sierpnia 2010

Cudzoziemskim strychem ordynowana - cudzoziemska piechota koronna 1626-1629 [fragment]


[fragment opracowywanego przeze mnie tekstu o piechocie i dragonii koronnej i litewskiej w okresie 1621-1629 – czyli oczywiście w toku walk przeciw Szwecji – więc będzie sprawiało wrażenie wyrwanego z kontekstu, poza tym to tylko wstępna wersja]

Na początku kampanii pruskiej w 1626 roku tak piechota cudzoziemska jak i dragonia walczy w różnej wielkości rotach, nie mamy jednak jeszcze do czynienia z regimentami. W walkach pod Gniewem, stoczonych jesienią 1626 roku największą jednostką piechoty cudzoziemskiej były liczące 500 porcji roty Artura Astona i kawalera maltańskiego Mikołaja Judyckiego, pod nazwiskiem tego ostatniego widzimy też jedyny oddział dragonii w tych bitwach - rotę liczącą 400 porcji. Jednak gros jednostek które miał do dyspozycji Zygmunt III to nic innego jak tylko samodzielne kompanie, liczące od 100 do 250 porcji. Oprócz oddziałów walczących pod Gniewem do głównych sił armii koronnych maszerowały także (bądź były rozmieszczone jako garnizony w Prusach) kolejne oddziały - 9 rot pieszych (od 100 do blisko 400 porcji) i słaba kompania dragonii. Wydaje się, że mimo wystawienia rozlicznych patentów na silne roty cudzoziemskie, nie udało się faktycznie zrealizować w stosunkowo krótkim czasie ambitnego planu rekrutacji – stąd stosunkowo duża liczba samodzielnych oddziałów, o dosyć niskich stanach liczbowych.

Jesienią 1626 roku postanowiono jednak po raz pierwszy zaciągnąć o wiele silniejsze i bardziej rozbudowane oddziały. Dwóch doświadczonych oficerów, pułkownicy Gerhard i Magnus Ernest Denhoff, otrzymało patenty na zaciągnięcie na Śląsku i w Saksonii liczących po 3000 porcji regimentów piechoty. Jednostki te miały liczyć po 10 kompanii (każda po 300 porcji), według wzorców armii cesarskiej czy Ligii Katolickiej. Brak co prawda informacji, czy według zachodnich wzorców oddziały te miały mieć w swoim składzie pikinierów, wszak według planów ks. Zbaraskiego cała piechota cudzoziemska w armii koronnej miała być wyposażona w muszkiety. Na dzień dzisiejszy, poza fragmentem listu dotyczącego oblężenia Brodnicy w 1628 roku, brak dowodów na użycie pik w oddziałach piechoty koronnej.

Plany dotyczące zaciągnięcia owych regimentów były nader ambitne, ale okazało się, że trwająca już od ośmiu lat Wojna Trzydziestoletnia znacznie obniżyła możliwości zaciągu. Gerhard Denhoff zaciągnął zaledwie 1044 ludzi – tylu odliczono na popisie mającym miejsce 20 lipca 1627 roku nieopodal Piotrkowa. Magnus Ernest miał jeszcze mniej szczęścia - jego jednostka miała w tym samym czasie liczyć zaledwie 757 porcji. Dodatkowo zaciągnięto też kilka małych jednostek, trzy kompanie liczące 100 porcji czy nieco większą rotę Butlera Starszego z 300 porcjami. Postanowiono więc zaradzić tej dosyć niewygodnej, z punktu widzenia organizacyjnego, sytuacji poprzez włączenie samodzielnych rot i kompanii w skład regimentów. Reforma ta miała zapewne miejsce na przełomie 1627 i 1628 roku, gdyż w czasie kampanii 1628 roku widzimy w armii polowej już o wiele silniejsze regimenty, za to praktycznie brak samodzielnych rot.

Jesienią 1628 roku regiment Gerharda Denhoffa pod Grudziądzem i Brodnicą walczy w składzie 9 kompanii, z kolei regiment pułkownika Gustava Sparre (dawny regiment Magnusa Ernesta Denhoffa) wystawił do walki 7 kompanii. Zapewne kompanie miały zróżnicowaną wielkość (prof. Jan Wimmer w swojej pracy o piechocie polskiej podaje liczby od 145 do 430 porcji w kompanii), jednak zdecydowanie był to krok naprzód w kwestii organizacji piechoty cudzoziemskiej. Nazwiska oficerów dowodzących kompaniami w zreorganizowanych regimentach pozwalają także prześledzić, które z mniejszych samodzielnych jednostek włączono do poszczególnych regimentów. Przykładowo w skład regimentu Gerharda Denhoffa weszła piesza rota Ernesta Fittinghoffa (oddział ten walczył pod Gniewem, w oblężeniu Pucka, Hammersteinem i Oliwą) i kwarciany regiment dragoński Wintera (Winteroya); regiment Sparre uzupełniono zaś jednostkami pieszymi Wilhelma Appelmana, Tomasza Duplessis, Balthasara Rothsteina i Wilhelma Keitha.

Trzeci regiment piechoty z którym mamy do czynienia od 1628 roku to dawny kwarciany regiment dragonii Jakuba Butlera. Jednostkę połączono z kwarcianą rotą dragońską Lassego (być może także z rotą pieszą Butlera Starszego) i spieszono. W 1628 roku widzimy ów regiment w składzie 6 kompanii pieszych i przynajmniej jednej kompanii dragońskiej.

Rok 1629 przynosi największy rozwój piechoty cudzoziemskiej, która od wiosny tego roku miała mieć aż 8128 porcji w czterech regimentach i dwóch samodzielnych rotach. Regiment Gerharda Denhoffa miał mieć 3073 porcje w 9 kompaniach, regiment Gustava Sparre (po jego śmierci w lipcu oddział przejął Fryderyk Denhof) 2517 porcji w 9 lub 12 kompaniach. Regiment Butlera miał mieć 4 kompanie piechoty z 770 porcjami, do tego przynajmniej jedną kompanię dragonii (tak opisał tą jednostkę prof. Wimmer, materiały źródłowe z kampanii 1628 i 1629 roku mogą jednak wskazywać na istnienie przynajmniej 2 takich kompanii). Nową jednostką, która dopiero 27 lipca 1629 roku dotarła do obozu polskiego, był regiment Reinholda Rosena, liczący 1000 porcji (nie znam ilości kompanii). To bardzo interesujący oddział - musztrowany na sposób ‘niemiecki’, z cudzoziemską kadrą, ale za to złożony z żołnierzy zaciągniętych w Polsce. Tysiąc piechoty polskiej, cudzoziemskim strychem ordynowanej, w której większa część szlachty polskiej, a oficjerowie wszyscy cudzoziemcy. Była to pierwsza tego typu jednostka w armii koronnej, podobnie wystawianie będą kilka lat później regimenty piesze na wyprawę smoleńską króla Władysława IV. Dwie mniejsze samodzielne jednostki to licząca 461 porcji rota Mikołaja Judyckiego i leibkompania Dawida Rotkiera, o sile 207 porcji.

Ocenia się, że oddziały koronne w tej kampanii miały bardzo niskie stany liczbowe - trudy kampanii czy straty pod Górznem bez wątpienia przerzedziły stany liczbowe piechoty. Regiment Rosena, jako nowoutworzona jednostka, był jednak zapewne bliski stanu etatowego, w diariuszu kampanii letniej 1629 roku znajdujemy także wyrywkowe informacje o sile polskiej piechoty – dwie kompanie piechoty i kompania dragonii z regimentu Butlera miały mieć razem ok. 800 ludzi, z kolei dwie kompanie z regimentu Gerharda Denhoffa miały dotrzeć do obozu armii koronnej w sile 600 żołnierzy. Lipcowe walki pod Malborkiem okupiono jednak poważnymi stratami - trzydniowe walki zakończone 26 lipca to w przypadku piechoty cudzoziemskiej [regimenty Denhoffa, Sparre i Butlera, być może i obydwie jednostki samodzielne] czterdzieści i trzy zabitych, postrzelonych sto i kilka. Spore musiały być i straty wśród prowadzących ataki oficerów – obersztera Butlera w gardło rażono, kapitana Fitynga, gdy się do szańców wdarł, motyką w rękę stłuczono; kapitana Galla [dowodził kompanią w regimencie Butlera], na wale będącego, postrzelono.

2 komentarze:

  1. "Tysiąc piechoty polskiej, cudzoziemskim strychem ordynowanej, w której większa część szlachty polskiej, a oficjerowie wszyscy cudzoziemcy"

    Bardzo interesujący fragment w jakże ciekawym tekście ;-) Czyżby szlachta zaciągnęła się muszkietem pieszo powojować? Nie masz Michale info gdzie był zaciągany ów regiment? W zachodniej części RON?

    Straty piechoty pod Malborkiem potwierdzają moim zdaniem przyzwoitą skuteczność ognia muszkietowego.Blisko 150 zabitych i rannych to sporo, choć rozkłada się to na kilka jednostek i 3 dni walk.Pewną część strat trzeba tu odliczyć na walki wręcz, choć sądzę że niewielką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szlachta służąca w piechocie to nie była nowość, już w 1581 roku w armii koronnej widzimy chorągiew szlacheckiej piechoty Mikołaja Uhrowieckiego, w wyprawie Zamoyskiego do Inflant z kolei brała udział szlachecka chorągiew Stanisława Otrębosza. Za dużo ich nie było, ale się zdarzali ;) Nie wiem niestety gdzie regiment Rosena był zaciągany, rzecz zapewne do ustalenia przy lepszym niż w tym momencie posiadam dostępie do źródeł.
    Straty w trzydniowych walkach to nie są oczywiście pełne straty piechoty, piechota polska/węgierska także poniosła straty - diariusz wspomina to jako 'z polskich piechot także niemało'

    OdpowiedzUsuń