wtorek, 10 sierpnia 2010

Tatarowie rozdzieliwszy się bez chorągwie...


Drobna potyczka z początku oblężenia Zbaraża – 10 lipca 1649 roku Kozacy i Tatarzy próbowali bez powodzenia zaatakować obóz pułku księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. Czytelnicy ‘Ogniem i Mieczem’ mogą pamiętać nieco zbliżony opis u Henryka Sienkiewicza, ja jednak pozwolę sobie zaprezentować relację świadka wydarzeń. Cytat (komentarze w oparciu o opracowanie prof. Mirosława Nagielskiego w nawiasach) za Akta Anii 1649 pod Zbarażem Nowym albo raczej diariusz w miesiącu lipcu za regimentu JM. Pana Andrzeja z Dąmbrowice Firleja kasztelana natenczas bełskiego, JM. Pana Stanisława Z Brzezia Lanckorońskiego kasztelana kamienieckiego, JM. Pana Mikołaja Ostroroga podczaszego koronnego. Opis bardzo interesujący, zwłaszcza w kontekście taktyki koronnej chorągwi tatarskiej.
Tatarska orda nadeszła niespodziewanie spod Wiśniowca, zaskakując kilka tysięcy furażującej polskiej czeladzi, jednych żywcem pobrano, drugich wyścinano. Zaraz też doszło do starcia z regularnymi oddziałami koronnymi. Wprzód orda z Tatarami księcia jm. pana wojewody ruskiego [ks. Wiśniowieckiego] harcem zjeżdżając się w nierównej kupie, bo chańskiej ordy było 2000, a naszej tylko 150 [książę miał w owym czasie dwie chorągwie tatarskie – 100-konną pod Mikołajewskim i 115-konną pod Krzysztofa Stapkowskiego], poczęli szkodzić naszych. Zaczym nasi, Tatarowie, rozdzieliwszy się bez chorągwie, raz we troje, drugi raz we czworo, trzeci raz we dwoje, czwarty raz oraz uderzyli już z chorągwią skoczywszy, w której czwartej utarczce zabito naszych Tatarów sto kilkadziesiąt [jeżeli autor relacji się nie mylił, oznaczałoby to wybicie jednej chorągwi, czego nie potwierdzają dane skarbowe]. Porucznika tatarskiego [zapewne Mikołajewskiego] sześć razy w łeb szkodliwie cięto. Za którym wsparciem naszych Tatarów zaraz ordy do trzydziestu tysięcy z Kozakami razem się posypało ku naszemu taborowi; mianowicie mając commoditatem, że książę jm. pan wojewoda ruski za taborem bez okopu stanął był swoim taborkiem, uderzyli na taborek książęcy, ale ich książę jm., miawszy lud swój [chodzi o pułk dowodzony przez księcia] wyprowadzony w pole, z boku tak wsparł mocno, że i taborku obronił, i ich na ćwierć mile odpędził od taboru i pole zatrzymał. Naszych czterech, mianowicie pana Rakowskiego zabito, kilku rannych tylko; w nieprzyjacielu znaczna szkoda za łaską bożą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz