Tym razem w naszych podróżach w czasie i przestrzeni znów wylądujemy w Roku Pańskim 1683 pod Wiedniem. Napisałem ‘pod’ chociaż dokładniej powinno być ‘w’. Tyle się mówi (czy raczej pisze) o ważnej roli polskiej armii w odsieczy miasta, ja jednak chciałbym przyjrzeć się tym którzy zapłacili ogromną daninę krwi broniąc Wiednia, mianowicie żołnierzom i mieszkańcom miasta.
Na komendanta garnizonu wyznaczono charyzmatycznego generała Ernesta Rüdigera hrabiego von Starhemberg (1638-1701). Doświadczony oficer, który zaczynał karierę w ramach korpusu cesarskiego walczącego przeciw Szwedom w okresie 1657-1660, na kolejne szczeble militarnej kariery piął się w czasie walk przeciw Francuzom i Turkom. Odważny i energiczny, bez wątpienia w znacznym stopniu przyczynił się do utrzymania miasta. Dawał przykład żołnierzom, mimo ran i choroby (w toku oblężenia cierpiał na dyzenterię) obchodząc zajmowane przez nich pozycje i kierując obroną. Był też zwolennikiem ścisłej dyscypliny, o czym przekonało się wielu żołnierzy, skazanych w czasie walk na karę śmierci za próby oporu wobec jego rozkazów. Jak sam napisał do dowodzącego armią cesarską księcia Lotaryńskiego – Nie oddam Wiednia, aż z ostatnią kropla krwi mojej.
Wśród wyższych oficerów obrony wymienić możemy:
- Georga Rimplera, naczelnego inżyniera, znanego min. jako autora traktatów o fortyfikacjach. Miał duże zasługi w przygotowaniu fortyfikacji miasta do obrony, już jednak 25 lipca został śmiertelnie ranny w trakcie walk z Turkami i zmarł w nocy z 2 na 3 sierpnia
- Christiana Börnera – pułkownik dowodzący artylerią, ciężko ranny w trakcie walk
- Wilhelma Johanna Antona grafa von Daun – pełnił on stanowisko zastępcy Starhemberga
- Johanna von Serényi – kolejny oficer ze sztabu obrony
Bardzo ważni w dziele obrony byli także przedstawiciele cywilnych władz miasta:
- burmistrz Johann Andreas von Liebenberg
- przewodniczący kolegium deputowanych hrabia Kaspar Zdenek Kaplir – obok Starhemberga bodaj najważniejsza postać, zajmował się np. zapleczem logistycznym i koordynował działalność cywilnej obrony Wiednia
- syndyk miejski doktor Nicolaus Hocke
Prześledźmy teraz jak wyglądała kwestia samego garnizonu. W czasie pokoju Wiedeń miał wręcz namiastkę sił obronnych (głównie milicji miejskiej) stąd ciężar obrony miał spocząć na żołnierzach cesarskich. W skład sił pod komendą Starhemberga weszły:
10 regimentów piechoty (niektóre tylko częściowo – podaje ilość kompanii):
- von Starhemberg – 10 kompanii
- de Souches – 10 kompanii- pułkownik został także dowódcą jednej z dwóch brygad na które podzielono piechotę
- von Scherggenberg - 10 kompanii – pułkownik dowodził drugą brygadą
- Mansfeld – 10 kompanii
- Beck – 7 kompanii
- Heister – 7 kompanii
- Kaiserstein – 5 kompanii – oddział ten stacjonował w mieście już przed oblężenie
- Neuburg- 5 kompanii
- Wurttemberg – 5 kompanii
- Thimb – 3 kompanie
Razem w 72 kompaniach na początku oblężenia 10 603 żołnierzy – jak więc widać stany jednostek były niepełne, gdyż według etatu taka ilość kompanii winna mieć ok. 15 000 (łącznie ze sztabami regimentów/półregimentów). Oczywiście nie jest to jednak zaskakujące, gdyż rzadko kiedy udawało się utrzymać jednostkę na poziomie etatowym. Nie znam niestety liczebności poszczególnych regimentów czy kompanii.
Regiment kirasjerów Dupigny – ok. 600 żołnierzy – pułkownik zginął 14 sierpnia, prowadząc swoich spieszonych żołnierzy do nieudanego kontrataku na pozycje tureckie
Regiment milicji (gwardii) miejskiej pod pułkownikiem markizem di Obizzi – 1815 ludzi podzielonych na 8 kompanii.
Ok. 3000 mieszkańców miasta, podzielonych na ‘kompanie’ czy ‘regimenty’ cechowe – najsilniejszą formację wystawili studenci (ok. 700). Utworzono także ochotniczy oddział minerów, którzy zajęli się zwalczaniem działalności saperów tureckich. Minerami dowodził pochodzący z Włoch inżynier Bartolomeo Camucci.
Z ok. 60 000 mieszkańców pewna część wzięła udział w obronie –niektórzy jako uzupełnienia oddziałów milicji/cechów, inni przy usuwaniu zniszczeń, umacnianiu szańców czy innych elementów fortyfikacji, etc. Ważną rolę pełniło wiedeńskie duchowieństwo – zajmując się rannymi i chorymi, a także dbając o wsparcie duchowe, tak przecież ważne w obliczu walki z Turkami.
Bardzo silna była artyleria w posiadaniu obrońców. Arsenał miejski zapewnił 50 dział, ale gros parku artyleryjskiego, czyli 262 działa, pochodziło z dwóch cekhauzów cesarskich – min. 20 ciężkich 40-funtowych kartaun. W arsenałach w czasie oblężenia odlewano pociski, naprawiając także i produkując broń. Obrońcy mieli też wystarczające zapasy ołowiu (ponad 12 000 cetnarów) i prochu (ok. 7500 cetnarów). Ciekawostka dotycząca liczby granatów ręcznych, tak przydatnych w działaniach oblężniczych – ocenia się, że zużyto praktycznie cały zapas zgromadzony w arsenałach (od 80 do 100 000 sztuk).
Arsenały pełne były także broni palnej, której używała piechota cesarska i cywilni obrońcy. Według spisu sprzed oblężenia, łączne zapasy trzech cekhauzów to:
- 12 209 muszkietów lontowych
- 456 karabinków (używanych przez dragonów czy lekką jazdę)
- 824 hakownice
- 56 flint skałkowych – ta broń okazała się bardzo przydatna w rękach gajowych cesarskich, którzy w toku oblężenia pokazali swoje ‘snajperskie’ walory
Nie zabrakło także i broni białej – w toku walk przydatne okazać się miały piki, których używali min. ochotnicy cywilni.
Obrońcy zapłacili ogromną cenę za swoje męstwo i poświecenie. Ocenia się, że oddziały regularne (piechota + regiment kirasjerów) straciły ok. 5000 poległych i zmarłych (w wyniku ran i chorób) i 2000 rannych i chorych (z których część zmarła w jakiś czas po zniesieniu oblężenia). Z ochotników i milicji miejskiej zginęło i zmarło ok. 1650 ludzi, jedyna liczba dotycząca strat wśród pozostałej ludności jaką udało mi się odnaleźć to aż 10 000. Oprócz strat w boju, największe żniwo zbierała dyzenteria – na przełomie sierpnia i września miało na nią umierać 50-60 ludzi dziennie.
Chyba najlepszym podsumowaniem tego jak wyglądał Wiedeń po zakończeniu oblężenia oddają słowa Jana III Sobieskiego:
Oko ludzkie nie widziało nigdy takich rzeczy, co tam miny porobiły; z beluardów podmurowanych, okrutnie wielkich i wysokich, porobiły skały straszne i tak je zrujnowali, że więcej trzymać się nie mogły (…). Ludzi niewinnych tutecznych Austriaków, osobliwie białych głów i dzieci siła porzucili, ale zabijali, kogokolwiek tylko mogli. Siła bardzo zabitych leży białych głów ale i siła rannych, które żyć mogą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz