niedziela, 14 sierpnia 2011

Takie prawo między Ussarzami...


W Co nowego albo dworze autorstwa Trzyptyckiego znajdujemy interesującą notkę na temat zwyczaju który miał panować w chorągwiach husarii:
Starzy żołnierze to pamiętają i często młodszym przypominają iż takie prawo między Ussarzami kiedyś chowano, że któryby pacholik konia osednił, to powinien był w ciągnięniu iść piechotą w szeregu, zbroję i kopiję na sobie dźwigać, póty póki szkapie sedni nie zagoił.
Rzecz ciekawa, tyle tylko czym jest owo osednienie konia? Tu z pomocą przyszedł mi  Jan Szytler i jego Poradnik dla myśliwych: czyli o rozmaitych sposobach zabijania lub łowienia zwierząt…, gdzie czytamy:
Gdy koń doświadcza bólu w jakiem miejscu, gdy czesany zgrzebłem albo słomianą opałką jest niespokojny, dośledza się natenczas nabrzmiałości, tykając palcami: a gdy się znajdzie, i koń za dotknięciem się porusza – taki koń jest osedniony.
Kolegów-specjalistów proszę, by  nie omieszkali mnie poprawić, jeżeli wypisałem jakoweś duby smalone…

3 komentarze:

  1. Dub smalonych nie piszesz skoro cytujesz za pisarzem z epoki konskiej (jak troskliwie dbal ow Szytler o konia to widac dokladnie, bo juz male opuchlizny kaze traktowac jak najostrozniej, a jak to robili Francuzi to ponizej), mosci Michale, ale piszac prosto odsednienie konia to '' odparzenie u koni i wołów pochodzace od ucisku siodła, chomonta i innej uprzęży, nieodpowiednio wykonanej, źle założonej, wreszcie z nieumiejętnej jazdy konnej itd'' - stad mamy slynne powiedzenie - trafić w sedno = w ''przenośni dotknąć kogoś w stronę najdrażliwsza'',''trafić w czułe miejsce, dotknąć czułego miejsca'' Co prawda za czasow napoleonskiej kawalerii, lekka jazda francuska wrecz jezdzila na koniu z okrwawionym od otarc i odparzen grzebitem spowodowanych albo zlym osidlaniem albo ciaglym uzytkowaniem konia bez zdejmowania siodla etc - szwolezer belgijski general De Brack pisze o tym z duma w ''Light Post Duties. Kon odsedniony potrzebuje sporo czasu na kuracje - moze nawet 2 tygodnie, a blizny i bezwlose miejsca pozostaja na zawsze, np na klebie etc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodam ze ja uzywam ciezkie siodla kowbojskie-stock (do 25 kg), i pod nimi zawsze przynajmniej 2 grube filcowe lub welniane derki, ale i tak u koni z wydatnym klebem sprawdzam grzbiet naciskajac delikatnie palcami wzdluz obydwu stron kregoslupa i robiac to przygladam sie uszom i polozeniu glowy wierzchowca - ale kon moze byc opuchly i otarty od popregu takze, zwlaszcza jak sie popreg zawinie albo jest brudny, to samo z derka jesli jest brudna...; ciekawe ze z doswiadczenia wiem ze siodla 'angielskie' powoduja czasem odsednienie, byc moze za cienkie czapraki etc. Odsedniony kon na wyprawie wojennej to kon bezwartosciowy a na dodatek jesli go sie uzywalo mogl jezdzca poniesc ku przeciwnikowy, porazony bolem piekacego czy krwawiacego grzebietu czy brzucha.. Inna kwestia ze wczasach naszej jazdy XVI-XVIII wiecznej uzywanie niewalsciwego lub brudnego podpiersienia i podogonia moglo prowadzic do odsednienia ... dlatego tak wazna byla rola czeladzi czy pacholkow czyszczacych rzad konski i samego konia kazdego dnia przed siodlaniem ponownym..

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za komentarz praktyka :) Mnie, jako zupełnego laika, zaciekawił po prostu zapis źródłowy i stąd go wrzuciłem na blog.

    OdpowiedzUsuń