sobota, 11 grudnia 2010

Białozory, krogulce, jastrzębie i dziwoki

W 1882 roku Adolf Pawiński zebrał i wydał w Warszawie dzieło Akta metryki koronnej co ważniejsze z czasów Stefana Batorego 1576-1586. Niejakim wstępem do dzieła jest rozprawa o królu Stefanie jako myśliwcu, a że temat ten wydał mi się niezwykle ciekawy, postanowiłem w oparciu o pracę Pawińskiego (poszperawszy także nieco w Internecie) napisał o tym słów kilka. Jako pierwszy temat wybierzemy sokolnictwo. Nieprzypadkowo zresztą, gdyż to właśnie za panowania Batorego Mateusz Cygański wydał w Roku Pańskim 1584 w Krakowie rozprawę Myślistwo ptasze, w którym się opisuje sposób dostawania wszelakiego ptaka.

Król Stefan Batory był nie tylko dobrym organizatorem i reformatorem armii, lubił wszak i odpocząć od wojaczki. Monarcha był bowiem zapalonym myśliwym, a szczególnie upodobał sobie polowanie z sokołami. Co prawda kiedy objął tron okazało się, że w zawierusze po wyjeździe Walezego i poszukiwaniach nowego władcy upadł sokolarnia krakowska (dziurę w skarbie trzeba było czymś łatać, nikt nie miał głowy do utrzymywania drapieżnych ptaków), jednak króla Stefan stopniowo zaczął odbudowywać kolekcję. Niejaki Chłopicki miał już w 1576 roku przysłać w darze władcy jastrzębia i kilka rarogów (bardzo popularnych w tym czasie w sokolnictwie). Niedługo potem Batory kazał sobie przysłać sokoły z rodzinnego Siedmiogrodu – niestety przy pierwszym ‘locie testowym’ ptaki udały się w kierunku nieznanym (do ciepłych krajów może?) i nikt ich więcej już nie zobaczył. Jak widać pobyt w Polsce im się nie spodobał.
Na ratunek przyszedł jednak, jako wierny lennik Korony, książę pruski Fryderyk Jerzy. Ze swojej wspaniale utrzymanej sokolarni w Królewcu przysłał bowiem kilka dobrze ułożonych sokołów. Także i polscy panowie, goszcząc władcę,  starali się zaprosić go na łowy z sokołami – 19 marca 1577 roku pod Inowrocławiem król miał korzystać z ptaków z sokolarni kasztelana międzyrzeckiego Górki. Sokoły podarowali także Batoremu książę kurlandzki i starosta wyszogrodzki Starzechowski.
Król postanowił więc odbudować sokolarnię – którą przeniesiono do Grodna – i przekształcono w swoistą ‘szkołę’, gdzie nasi sokolnicy mieli się uczyć od najlepszych. W tym celu w 1581 roku zatrudnił dwóch niemieckich (być może z Kurlandii) sokolników – Wilhelma Ludwika i Eweharda Szmaldera.  Musieli to być nie lada specjaliści, wszak każdy z nich miał otrzymać po 204 złotych za rok, nie licząc utrzymania na cztery konie. Niemieccy sokolnicy przywieźli też swoje sokoły, za które król także hojnie zapłacić – za jednego samca białozora dał 20, a za sześć samic tego samego gatunku po 30 złotych. Oprócz tych sześciu białozorów (niezwykle cenionych wśród miłośników sokolnictwa) w tymże 1581 roku wydano jeszcze dodatkowe 100 złotych na inne sokoły.
Sokolnikami władcy ‘dowodził’ Rusin  Łukasz Biedrzycki, w czasie polowań to w jego pieczy były królewskie białozory. Towarzyszyli mu z reguły niemieccy sokolnicy, a także moskiewscy krzeczotnicy – ci zajmowali się białozorami przysłanymi przez Iwana Groźnego. Jak widać grupa królewskich sokolników była iście międzynarodowa. Oprócz tej ‘uprzywilejowanej’ grupy na polowaniach królowi towarzyszyli sokolnicy niższego rzędu. W ich pieczy znajdowały się jastrzębie, krogulce, rarogi i dziwoki (tak określano młode sokoły, jeszcze nie przyuczone do polowań). Co ciekawe, kilka królewskich białozorów przyuczono, by przysiadały na karkach lub nawet głowach koni (sic!) – trening musiał oczywiście obejmować także i konie.
Niedługo słów kilka o psich towarzyszach polowań, temat także bardzo ciekawy…

6 komentarzy:

  1. salve,
    i znow grzeczny a szlachetny temat - juz cesarz napisla byl ksiazke o sokolnictwie w XII wieku - w kadzym razie pozycja Mateusza Cyganskiego jest tutaj - i ma ciekawe ilustracje http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=30579&s=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Czołem
    Nie samą wojaczką człowiek żyje ;) więc i na blogu trzeba spojrzeć czasem rozrywki władców czy żołnierzy. Dzięki za link - przyznam szczerze, że nawet nie szukałem tego wcześniej, temat jakoś sam wypłynął przy okazji łowów na Google Books (a połowy, tak wczorajsze jak i dzisiejsze, nader znaczne i ciekawe)

    OdpowiedzUsuń
  3. salve,
    mialem na mysli cesarza Fryderyka II i jego De arte venandi com avibus - wydane po angielsku, na google tutaj http://books.google.com/books?id=TccPuWKAxBkC&pg=PA3&lpg=PA3&dq=emperor+falconry&source=bl&ots=fzO5-kz7WM&sig=3U18dhIypBFNftCLnyt5-5eOQ8E&hl=en&ei=IiMFTbk_grSVB6Si8eAL&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=3&ved=0CCUQ6AEwAg#v=onepage&q&f=false
    przepiekna miniatura tutaj http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/0a/De_arte_venandi_cum_avibus1.jpg
    dales mi pomysl na opublikowanie paru wlasnych rysunkow i miniatur ze sredniowiecza w tym temacie, zwlaszcza ze ta miniatura ma sporo info na tematy konskie takze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a na google jest wersja z 1842 roku XVI-weiczengo (w domniemaniu walsnie imci Mateusza) Myslistwa ptaszego http://books.google.com/books?id=2XM7AAAAcAAJ&source=gbs_navlinks_s

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę że Cię zainteresowało ;)
    Zobaczymy jak zareagujesz na charty króla Stefana... ale na to trzeba będzie nieco poczekać, póki co pora wrócić do wojaczki

    OdpowiedzUsuń
  6. "dziwoki (tak określano młode sokoły, jeszcze nie przyuczone do polowań)"
    Gloger w "Encyklopedii staropolskiej" podaje, że dziwok to sokół złapany jako dorosły, w przeciwieństwie do młodego wybranego z gniazda (gnieźnika).

    OdpowiedzUsuń