Znów poprosimy o głos Karola Ogiera, tym razem opisze nam on kilka formacji armii koronnej którą miał okazję obserwować w roku 1635. Forma zapisu może być czasami nieco dziwna, korzystam bowiem z tłumaczenia opublikowanego w 1822 roku przez J.U. Niemcewicza, nie mając niestety dostępu do późniejszych tłumaczeń wydanych w Polsce, które jak więc różnią się całkiem znacznie od poniższych wersji. No ale cóż – jak się nie ma co się lubi…
Zacznijmy może od opisu jazdy kozackiej:
Polacy [mają na straży] Tatarów, w łuki i kołczany pięknie ozdobnych.
(…)
Miał on koło siebie, sto tatarów, czyli kozaków konnych, noszących łuki i kołczany, puszczali się oni wzawody i to czyli końmi koło pojazdu, z rzadką zręcznością.
(…)
Lekka jazda kozakami zwana wywijała się w rozmaite strony, to lecąc w zawody, to raptem wryt stawaiąc. Są oni dziwnie zwinni, noszą pancerze i muszkiety…
Podział kawalerii Ogier opisuje następująco:
Cztery rodzaje maią Jazdy, to iest Hussarów w wysokimi kopiami noszący na zbroi skóry lamparcie, z skrzydłami u barków, dla postrachu nieprzyjaciela. Drugi rodzaj Reytarzów czyli regestrowych [tu chodzi o rajtarię, nie wiem skąd w tłumaczeniu owi rejestrowi…] ci maią miecz i rusznicę, i cali uzbrojeni [ważny szczegół w naszym nieustającym poszukiwaniu informacji o uzbrojeniu ochronnym rajtarii]. Trzeci kozacy, w siatkach żelaznych [kolczugach] maiący strzelbę, miecze, strzały i łuki. Czwarty rodzaj najlichszy Dragonów, bez zbroi, na małych koniach.
Dragonia:
Widzieliśmy trzydziestu dragonów francuzów Półkownika Duplussi, przechodzących przez wieś tę, powiadali nam, że od dwóch lat nie brali żołdu, i żyli tylko z rabunku, mieli oni szybkie konie, szablę i rusznice. Szły z niemi wozy, wiozące żony i nałożnice ich. Tomasz Duplesis dowodził w 1635 roku małym regimentem piechoty, być może kompania dragonii była częścią składową tej jednostki?
Piechota cudzoziemska:
Przez całą noc bowiem, przechodził pod oknami naszemi, pieszy pułk Leszczyńskiego Woiewody Bełskiego: gdyż Woiewodowie ci, czy w czasie woyny, czyli też pokoiu, małe woyska wodzą za sobą. Niedawną Pan ten utracił był żonę, i dwa tysiące nadwornych żołnierzy swoich własnem kosztem ubrał w żałobę. Jest to u magnatów Polskich zwyczajem. Cały więc ten pułk czarną ubrany, pięknem postempował porządkiem. Przed chorągwiami szli trębacze i eboiści prześlicznie graiacy, tak iż się zdawał, że raczey poczet weselny nie zaś żałobny postempował. Szedł pułk ten cały, szykiem klinowym, wąski na czele co daley szerzący się bardziey. Być może chodzi tu o opisany (bez nazwiska dowódcy) jako liczący 1100 żołnierzy regiment pieszy, który widnieje w spisie wojska w Prusach.
(…)
Po drodze napotkaliśmy pułk pieszy Xięcia Konstantego Wyszniowieckiego [co jest błędem, dodanym zapewne w tłumaczeniu, gdyż wojewodą ruskim był w tym czasie Stanisław Lubomirski], Wdy Ruskiego. Żołnierze ubrani byli w iednostayne mundury, z wybornymi muszkietami. W żadnem kraiu, nieznaydziesz ludzi, na samo spojrzenie, tak silnych i samą iuż twarzą miotających postrach; z resztą prawie wszyscy okropne maią szramy po licach i głowach, szramy te łatwo widzieć można, gdyż głowy ogolone noszą. Dwa tysiące żołnierzy takich Woiewoda przywiódł. Pod komendą Lubomirskiego widzimy w tej kampanii dwa regimenty piechoty, po 1000 porcji każdy.
A wreszcie husaria, której opisy są zresztą chyba najlepiej znane:
We wsi pobliskiej stała chorągiew iedna Hussarów. Jest ona złożona z samey szlachty, noszą kopie długie wydrążone, konopnym sznurkiem i kleiem powleczone, wetkniętą ona iest w małą pochew przy strzemieniu, maią u boku tarczę, w olstrach pistolety i długi miecz. Hełmy ich, puklerze, i zbroy cały, z naypięknieyszej stali. Maią oni po dwadzieścia i trzydzieści koni, z których celniejszych pięciu używają do boiu, innych dla pacholików, i do wozów, których dla wiezienia z sobą żywności, potrzebują nie mało.
(…)
Wyszły naprzeciw nam znaki Hussarskie, nad które nic piękniejszego nie widziałem w mem życiu. Chorągwie te złożone są z samey przednieyszey szlachty, na pysznych koniach, w bogatych zbrojach, skóry tygrysów, lwów i lampartów spływają im z barków, noszą kopie niezmiernie długie, u których końce zawieszone proporce igrają z wiatrem. Na barkach im sterczą wyniesione skrzydła. Wędzidła u koni srebrne, lub złote, srebrne xiężyce i kule zwieszaią się z podgardla. Po lewey stronie maią tarcze, po prawey małe młotki, czekany. W natarciu, pierwszy tylko szereg czynić może kopiami, tylne inną bronią rażą. Którzy nie mają skór lampartowych noszą kobierce, te do okazałości i do przykrycią broni służą. Nasi całą tę okazałość uważają za zawadzającą.
A i hetman Koniecpolski ładnie się zaprezentował:
Okazał się Hetman Polski, w większym (…) poczcie, i z większą pompą: stroy bowiem Polski dziwnie iest okazały: prowadzono za nim konie Arabskie i Tureckie, z najbogatszymi rzędami i kulbakami, było tych koni więcey trzydziestu, mnóstwo drogich kamieni, rozsypanych po rzędach i siedzeniach, zachwycały oczy wszystkich.
Ci z piechoty "cudzoziemskiej" Lubomirskiego,chcial bym widziec jakas ilustracje,wygladali groznie...musial byc widok.Ale jak byli ubrani?
OdpowiedzUsuńPiechota cudzoziemska nosiła w tym okresie wciąż stroje zachodnie, polonizacja jej strojów to dopiero panowanie Jana III Sobieskiego.
OdpowiedzUsuń