Tym razem nietypowo, bo komedia – czechosłowacki film Blaznova Kronika z 1964 roku. Akcja dzieje się w roku 1625, bohater walczy w ramach armii Mansfelda przeciw katolikom. Bitwa oczywiście ahistoryczna jak cię mogę, ale mnie osobiście zauroczyło, bo nigdy o tym filmie nie słyszałem. Zawsze to jakieś odmienne ukazanie Wojny Trzydziestoletniej…
Czeskie (czechosłowackie) filmy maja to do siebie, że zawsze poprawiają mi humor. A jak jeszcze z żoną bohemistka trochę się ten kraj zjeździło, to i rozumienie pepików jest jakby głębsze. Dla mnie osobiście czeski humor jest odtrutką na humor... angielski, chociaż ze względów już choćby dyplomatycznych Kadrinazi może mieć zdanie odrębne:-)
OdpowiedzUsuńNo i te dekolty...
Ja godzę humor czeski z angielskim bez żadnych problemów :)
OdpowiedzUsuń