Podążając tropem rajtarii w armiach RON zawędrujemy tym razem znów do Inflant, gdzie w okresie 1625-1629 armia litewska po raz kolejny stanęła naprzeciw Szwedom. Dosyć paradoksalnie, o udziale rajtarii w starciach nie wiem zbyt wiele, za to dysponuję dość dokładnymi informacjami na temat liczebności tej formacji na tym teatrze działań. Zawsze to jakiś punkt zaczepienia, niemniej jednak póki co notka będzie dosyć krótka…
Rajtaria walcząca pod komendą hetmana polnego Krzysztofa II Radziwiłła sprawiła na nim na tyle duże wrażenie, że w obliczu wznowienia konfliktu proponował on duże zaciągi tej formacji. W 1624 roku postulował o zaciągnięcie aż 2000 rajtarów – dla porównania, jego propozycja zawierała 1500 husarii, 1000 kozaków i 5000 piechoty. Pierwszą jednostką z jaką się spotykamy był regiment Andrzeja Seja, walczący w 1625 i 1626 roku w ramach ‘dywizji’ hetmana polnego Radziwiłła. Oddział ten liczył 4 kornety (kompanie) czyli przynajmniej 400 koni. Niestety jedyna informacja jaką znalazłem o jego udziale w walkach pochodzi z 18 lutego 1626 roku, kiedy to rajtarzy Seja wzięli udział w zasadzce na przednią straż armii szwedzkiej. Grupa jazdy kozackiej, wsparta 40 rajtarami pod porucznikiem Morkienigiem, ‘zabawiła’ szwedzkich kawalerzystów walką, w dalszej fazie starcia Sej na czele całości regimentu włączył się do starcia. Aż p. Sej z 2 kornetami, sam stanąwszy im na czele, drugim 2 w bok skoczyć rozkazał. Litwini odepchnęli Szwedów, musieli jednak zaprzestać pościgu w obliczu nadciągających kolejnych oddziałów szwedzkich. Po wiosennym zawieszeniu broni nie widzimy już tego regimentu w Inflantach – jaku już kiedyś pisałem, jest moją niepotwierdzoną teorią, że w oparciu o tą jednostkę zaciągnięto regiment rajtarii Abramowicza (Abrahamowicza), walczący od jesieni 1626 roku w Prusach. Co ciekawe, w sierpniu 1625 roku Radziwiłł, pisząc o własnych zaciągach w liście do biskupa Wołłowicza, donosił że zaciągnął 100 koni arkabuzerów - czyżby chodziło tu o jeden z kornetów późniejszego regimentu Seja? Dobry znajomy z 1621 roku – Ceridon – także otrzymał list przypowiedni (czyżby w ramach regimentu Seja) ale zaciąg sprawiał ogromne problemy. W sierpniu 1625 roku miał bowiem dopiero ze 30 koni rajtarów których żaden zbroi nie ma.
Od listopada 1625 roku widzimy dwie 100-konne kompanie służące w ‘dywizji’ hetmana wielkiego Lwa Sapiehy (ten z kolei miał planować aż 3000 rajtarii do zaciągu w 1627 roku). Dowodzą nimi Ernest Korff i Hanzel Kotlicz. Właśnie dwie roty rajtarii (due turmae Germanorum) zidentyfikowali Szwedzi pod Walmozją w 1626 – zapewne to właśnie oddziały Korffa i Kotlicza. Co ciekawe, szwedzki spis armii litewskiej z listopada 1625 roku (zapewne w oparciu o dane jeńców) pokazuje aż 400 rajtarów-kirasjerów (sic!) pod komendą Sapiehy - 300 koni pod Mikołajem Korffem (?) i 100 koni w rocie oficera którego nie jestem w stanie odcyfrować. Stopniowo jednak powiększa się liczba rajtarii pod komendą Sapiehy. Od lata 1626 roku w służbie widzimy dwie roty – Ernesta Korffa (130 koni) i Mikołaja Korffa (200 koni). Mikołaj Korff, tak jak w 1622 roku, rozwinął swoją rotę do wielkości regimentu. W tymże 1626 roku regiment ten miał składać się z 4 kompanii – pułkownika (150 koni), Wilhelma Korffa (130 koni), Wilhelma Tyzenhauza (Tisenhausena) (130 koni) i Godschalka von Ungera (100 koni). W ramach zgrupowania Gosiewskiego (który dowodził w zastępstwie hetmana Sapiehy) rajtarzy Korffa wzięli udział w bitwie pod Mitawą 17 sierpnia 1626 roku, kiedy to udało się odeprzeć siły szwedzkie.
Kompanie Ernesta Korffa i von Ungera wzięły udział w nieudanej dla Litwinów bitwie pod Zelborkiem (Selborkiem) 30 września 1626 roku, gdzie de la Gardie pokonał Gosiewskiego. Tego samego dnia kompania Tyzenhauzena wchodziła w skład zgrupowania Paca, które wycofało się spod Wenden przed siłami Horna. Niedługo potem (na pewno przed zakończenie roku) zwinęła się samodzielna rota Ernesta Korffa, w służbie pozostał więc tylko regiment Mikołaja Korffa. Jednostka ta musiała ponieść straty w bitwie pod Wenden (Drobbusch) 3 grudnia 1626 roku, kiedy to Litwini ponieśli porażkę z rąk Szwedów. Przynajmniej jedna chorągiew należąca do regimentu wpadła w ręce żołnierzy Gustawa II Adolfa – najprawdopodobniej z kompanii Tyzenhauza.
Regiment Korffa znów widzimy w roku 1627, z tymże obok niego powstają kolejne oddziały rajtarii. Miejscem popisowym dla rajtarii był Zelbork, od maja w służbie było 150 koni kompanii pułkownika Mikołaja Korffa, od czerwca do służby wchodzą kolejne oddziały. Reszta regimentu Korffa to wciąż znajome nazwiska – Wilhelm Korff (98 koni), Wilhelm Tyzenhauz (194 koni) i Unger (100). Nowe jednostki (samodzielne?) to roty Henryka Szmelinga (200), Wilhelma Olazura (150) i Sackena (128). Już jednak na popisie z końca sierpnia tegoż roku widzimy spadek liczebności oddziałów – w obozie pod Bowskiem popisują się kompanie Mikołaja Korffa (już tylko 89 koni), Szmelinga (173), Olazura (138), Wiganta (100 – przejął czyjąś rotę?) i dawna rota Tyzenhauza pod Adamem Drobyszem (150). Straty wynikały zapewne nie tylko z powodu walk szarpanych prowadzonych przeciw Szwedom (wszak litewska rajtaria często brała udział w podjazdach i czatach), ale i trudności aprowizacyjnych. Z kolei kompanie Ungera (100) i’druga’ Korffa (150 – być może chodzi o kompanię Tyzenhauza) wchodziły w tym czasie w skład grupy operującej pod Dynemborkiem. W grudniu 1627 zostały zmuszone (wraz z rotą kozacką Ryżewskiego) do opuszczenia szańca którego broniły nieopodal Rygi. W obliczu przeważających sił szwedzkich (Horn wyprowadził z Rygi ok. 2000 żołnierzy) rajtarzy i kozacy opuścili w nocy szaniec, topiąc wszystkie zapasy w rzece, ale ratując skórę. Wilhelm Korff zwinął swoją chorągiew na początku 1628 roku, jej miejsce w regimencie Mikołaja Korffa zajęła rota Butlera.
Kolejny popis do jakiego dotarłem dotyczy głównej armii litewskiej pod Gosiewskim, odbył się 15 czerwca 1628 roku, znów pod Bowskiem. Niestety nie brały w nim udziału oddziały pod komendą Mikołaja Korffa, które zostały wtedy wysłane pod Kokenhausen. W obozie bowskim znajdujemy kompanie Szmelinga (119), Olazura (93), Butlera (88, w służbie od maja 1628 roku) i liczącą 108 koni rotę Drobysza. Wiemy że zimą 1628 roku rajtarzy brali udział w zwycięskiej dla Litwinów bitwie pod Treiden. Litwinami dowodził tam Mikołaj Korff, zapewne więc mógł mieć przy sobie żołnierzy ze swojego regimentu (pokonany Horn pisał o 3 kompaniach litewskich rajtarów).
Z kolei w kampanii 1629 roku brały udział: 500-konny regiment Mikołaja Korffa (kompanie pułkownika, Ungera, Wiganta i Butlera), samodzielne roty Olazura (150), Szmelinga (200) i Tyzenhauza (początkowo dowodził nią Bork, 200). Oczywiście są to tylko stany etatowe, stany w toku kampanii ulegały dosyć drastycznie zmianie.
Jak więc widzimy, dane póki co są raczej skąpe, nieco suchych liczb i brak opisów starć. Niestety nie ma takiego dostępu do materiałów źródłowych, by móc przeprowadzić dokładniejsze badania – może kiedyś…
Pozwolę sobie zwrócić uwagę na dwie bardzo ważne informacje zawarte w notce z dziedziny broni i barwy( zwłaszcza, że w przypadku rajtarii/arkabuzerii każda taka informacja jest na wagę złota)
OdpowiedzUsuń"...ze 30 koni rajtarów których żaden zbroi nie ma..."
Skoro ci nawet zbroi nie mają i są słabo wyposażeni tzn że nie było to powszechne.
Druga sprawa w zasadzie potwierdzająca powyższą tezę to relacja szwedzka o siłach polskich pod Wallhof,postrzegająca rajtarów/arkabuzerów jako kirasjerów.Razem z informacją o tym, że chorągwie husarskie bez kopii stawały 'po rajtarsku', czy zakupem pancerzy przez Władysława IV to już coś. ;-)
Ziarnko do ziarnka :) Szwedzi pod Walmozją to raczej pisali tylko o 'Niemieckich jeźdźcach' (tak samo określali koronną rajtarię w Prusach) za to w spisie sił litewskich z listopada 1625 roku jest zanotowane jako 'rajtarzy: kirasjerzy' - co daje do myślenia. Co ciekawe, wydaje się że utożsamiano rajtaria z żołnierzem z solidnym uzbrojeniem ochronnym. Prof. Wisner wspomina o podkreśleniu w rejestrze popisowym Księstwa Żmudzkiego 'po rajtarsku bez zbroi' - czyli było to raczej nietypowe.
OdpowiedzUsuńGreetings,
OdpowiedzUsuńIf the 1625 list is the one that is preserved in the Swedish Riksarkiv the text is even more interesting because the notation for the Rajtars reads "Ryttare 1/2: Cuirassier" That is in English "Half" or more commonly "Demi-Cuirassiers" which indicates same level of armour as arkebusiers but without the carbine.
This is a very rare way of describing cavalry in Swedish sources, the report in question is the only one which uses it to my knowledge.
Welcome Daniel
OdpowiedzUsuńThanks for pointing that, I look in this list and I always read it as 'Ryttare : Curasier' as 1/2 looks quite odd. Now You wrote about it, it makes it very interesting poing in regards never ending quest in searching for bits and pieces of information about equipment of Polish and Lithuanian reiters. Do You recollect by any chance, if in any Swedish primary source Commonwealth's reiters would be called 'cuirassiers'?
Greetings,
OdpowiedzUsuńA first search of primary sources show no use of "Cuirassiers" except in 1625 report. Standard wording used is "Tyska ryttare" (German Reiters), but even in TYW primary sources clear classification of units as cuirassiers is not standard. More than a few simply report name of commander, perhaps followed by a "zu pferd".
Greetings Daniel
OdpowiedzUsuńThanks for comments! Poles to describe 'reiters' used often Latin - 'sclopetarii Germani' - we can find it for example in 1629.
Rajtar/ demi kirasjer, to jak przypuszczam, zbroja bez pełnych osłon ręki i długich nabiodrków, lub wręcz bez nabiodrków, na to hełm z ruchomym nakarczkiem, lub burgoneta. Jest mi.in. w Graz tego typu zbroja. Wyposażenie podobne do arkebuzera, przy czym bez karabinu. Zastosowanie w opisach 'jazda niemiecka', może wskazywać warsztat/ pochodzenie zbroi.
OdpowiedzUsuńTo tylko spekulacje...
Kłaniam się i pozdrawiam
Igła
Demikirasjer to raczej kawalerzysta w typie szwedzkim - napierśnik i naplecznik, jak dobrze poszło to i jakowyś garnek na głowę ;) Po prostu próbowano wypośrodkować coś pomiędzy kirasjerem a arkebuzerem, zresztą pisałem już o takich 'czarnych jeźdzcach' w armii cesarskiej (gdzie tam akurat byli nieco lepiej wyposażeni):
OdpowiedzUsuńhttp://kadrinazi.blogspot.com/2010/08/czarni-jezdzcy-i-spoka.html
Dokładnie o zbroje tego typu mi chodziło - półzbrojki, czy demi-armour jak kto woli.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ci czarni jeźdźcy występowali w rożnych teatrach. Po wojnie 15 letniej nawet w Anglii (Pogranicze), a jeszcze długo po tym. Problem w tym, że u nas wszystko co obce na koniu obojętnie jak okryte nazywano rajtarami. W każdym razie zbroje te łatwo się modernizuje (łatwo z takiego późnego demikirasjera zrobić kirasjera), łatwo też stosować ich w różnych działaniach (mogli walczyć i pieszo, nawet bez modyfikacji elementów zbroi).