Ciekawy wycinek z historii kampanii w 1664 roku, czyli nieudanej wyprawy polsko-litewskiej przeciw Moskwie. Naoczny świadek wydarzeń – Michał Leon Obuchowicz – tak oto relacjonuje wybuch paniki w taborach armijnych i następującą po nich anarchię:
Tamże wozy taboru Królewskiego, powoli dla ścisłych dróg idącego, nadeszły wojska gdzie z wielką trudnością tak przeprawy rzeki, jako i tabor mijać komunik musiał z wielkim zamieszaniem, które częścią lasy ciemne i ciasne drogi, częścią pośpiech czynił. Któś postraszył z tyłu, że idzie Moskwa, co żywo od wozów kozacy w lasy i to było hasło że do rabowania rzucili się, gdzie każdy z hultajstwa dragonii i luźnych przywiązał; przez ten cały rabunek wielką szkodę poniosło wojsko, tak w rynsztunkach, zbrojach, siedzeniach i innych sprzętach, jako i koniach, bo prawie wszystkie podjezdki zostały na puszczy i część pocztowych, dla trudnego pożywienia idąc mil trzydzieści kilka pustynią, żadnych wsi niewidząc ani przytuliska.
Eh zmarnowana to była kampania. Wojsko przecież nie byle jakie, o wiele lepsze pod względem wyszkolenia i doświadczenia niż to przed Potopem.A mimo to efekty mizerne.Klasyczny przykład jak wewnętrzne podziały, zawiść, nadmierne ambicje i idący za tym upadek dyscypliny potrafi przynieść opłakane skutki.
OdpowiedzUsuńFaktycznie im więcej o tym człowiek czyta tym się słabiej mu robi :( Taka zmarnowana szansa, tak idiotyczny sposób prowadzenia wojny...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, opis pokazuje kto pierwszy rzucił się do rabunku :hultajstwo, dragonia i luzacy. Pewnie znów dragoni obłowili się w kolety i obojczyki, a może nawet w kirysy ;-)
OdpowiedzUsuńSorki Michale, ale tak jakoś samo mi się nasunęło ;-)
No i jeszcze zapomniałeś dodać o fryzach, na pewno je kradli na potęgę ;)
OdpowiedzUsuń