Zapewne wielu Czytelników pamięta scenę wzięcia do niewoli ks. Bogusława Radziwiłła w ‘Potopie’ Henryka Sienkiewicza, ewentualnie w filmowej wersji ze wspaniałą rolą Leszka Teleszyńskiego jako księcia. Zobaczmy jednak jak całe wydarzenie opisywał (niezwykle zresztą barwnie) sam zainteresowany, czyli książę Bogusław:
Obudwóch wojsk potęga na mnie nastąpiła, która mię opasawszy, część ludzi na miejscu położyła, część pobrała, mnie w głowę bardzo rannego, na ziemi już leżącego, chorąży syna Supan Kazy agi grotem przy drzewcu chorągwi swej bardzo długim i ostrym do ziemi przyszpilić chciał, alem porwał casu ręką za grot i tak Bóg chciał, że się od drzewca ułamawszy w ręku u mnie został. Wystrzeliłem był jeden pistolet Swinarskiego odstrzeliwając, a drugi mi zmylił, gdym do tego, co mię ciął, ścisnął. Prowadził mię ten ordyniec pół mili przy koniu, nic ze mnie nie biorąc, a gdym ustał, zrzucił chłopca mego, Sułowskiego, z konia, także już wziętego, i mnie z nim wespół nań wsadził. Miałem w kieszeni w worku okopciałym dość bogaty klejnot, który mi po kilka razy Tatarzyn odebrać chciał, alem mu go nie dawał; on też nie mogąc się domyśleć, co w worku było, i rozumiejąc, jako mi sam potem powiedał, że to były relikwije, abo do nabożeństwa służące rzeczy, nie brał mi go. Gdy mnie ten Tatarzyn prowadził, poznał mię pacholik z wojska koronnego z pułku pana Wojniłowicza, który o tym usłyszawszy, że mnie wzięto, we czterdziestu koni przypadłszy, opończą na mnie rzucił i gwałtem mię Tatarom odjął. Zaraz mię potem do J.M. pana Gosiewskiego zaprowadził, który condolendo [współczując] kilką słów sorti meae [mojemu losowi] , opatrzyć mię cerulikowi swemu kazał. Tam zaraz tacy się naleźli konsyliarze, którzy svadebant [doradzali], aby mię dobito, ale że się szczęściem książę J.M. pan podczasy [Michał Kazimierz Radziwiłł], brat mój, trafił w wojsku, wziął mię do siebie i sub [pod] jego custodia [strażą] zostawałem, jednak non sine periculo [nie bez niebezpieczeństwa].
Czyli nie było okrzyku "Christ!" zanim spadł z konia :D
OdpowiedzUsuńPewnie nie miał na to czasu ;)
OdpowiedzUsuń