niedziela, 30 października 2011

Buława dla Stefana

20 listopada 1651 roku zmarł w Chmielniku Mikołaj Potocki, hetman wielki koronny. Stefan Czarniecki nie omieszkał natychmiast napisać o tym do króla -  jego list jest wspaniałym przykładem lizusostwa i wpraszania się w łaski monarchy. Jak zobaczymy pułkownik wojska koronnego w dosyć bezczelny sposób przymawiał się w kwestii buławy:
Najjaśniejszy Miłościwy Królu Panie a Dobrodzieju Mój Miłościwy
Ubył W. K. M. stary a spracowany Hetman, mnie y swey Chorągwie osierociwszy Żołnierzów. Wyprawuię Towarzistwa z koła Priwatnego Palna Olędzkiego y P. Borzewickiego, P. Wąsowicza z uniżoną prośbą aby W. K. M. Pan moy Miłościwy przygarnąwszy nas do strzemienia swego w długim nie pozwalał nam zostawać sieroctwie. Pierwsząm przy i tym prośbę moie z poniżeniem głowy swey podaję do miłościwey łaski W. K M. Walecznośc W. K. M. będzie mi najpierwszym Promotorem y nieśmiertelna W. K. M. sława, z małego Żołnierza co iest wrodzona Monarchom, uczyni większego do usługi W. K. M. Sam Pan Bó pokazanę z rąk W. K. M. dobrodziejstwa przyjmie wdzięcznie od W. K. M. A Ja ochotnie życzliwie y odważnie do zgonu życia mego zasługiwać się W. K. M. nie przestanę. Uniżone usługi moie miłościwey łasce W. K. M. oddając (…) życzliwy poddany y uniżony sługa Stephan Czarniecki.
Jak jednak wiemy list nie przyniósł Czarnieckiemu żadnego pożytku – aż do 1654 roku buława wielka koronna wakowała, po czym otrzymał ją Stanisław Potocki. Czarniecki musiał się zadowolić buławą polną, którą nadano mu zresztą praktycznie na łożu śmierci. 

4 komentarze:

  1. Pozwolę sobie Michale wziąć tu w obronę Czarnieckiego.
    Adresatem listu był sam król, więc choćby tylko z tego powodu wywodzący się z ubogiej szlachty Czarniecki wykazał postawę całkowicie uniżoną.
    Czarniecki był protegowanym Mikołaja Potockiego. Niewątpliwie nadania które otrzymał w 1650 zawdzięczał wstawiennictwu hetmana. Musiał czuć się pewniej pod jego skrzydłami , choćby tylko dlatego, że był świadkiem śmierci i towarzyszem niedoli hetmańskiego syna Stefana. Po zejściu hetmana nagle utracił ten ochronny parasol, nic więc dziwnego, że szukał nowego, a w końcu jak wiemy znalazł go u samego króla.
    Po śmierci hetmana było jasne, że nastąpią przesunięcia kadrowe, objęcia urzędów i następujących po nich korzyści majątkowych, a dobrze wiemy jak Czarniecki był na nie łasy.
    W 1651 Czarniecki nie był jeszcze senatorem. Jego pozycja społeczna, polityczna, a nawet wojskowa była jeszcze, nie ukrywajmy słaba.Zbyt słaba, żeby ubiegać się o hetmaństwo. Niewątpliwie zdawał sobie z tego sprawę choć pewnie w głębi duszy marzył o buławie. Takich kandydatur był jednak bezlik i to dużo poważniejszych. Czarniecki musiał mieć świadomość tego, jak niskie są jego szanse na zaaprobowanie jego kandydatury przez senat.Dla samych senatorów był on tylko zwykłym żołnierzem zaciężnym. Wśród braci wojskowej, także jeszcze nie cieszył się takim uznaniem jak kilka lat później w czasie Potopu. W tym okresie jego zasługi w walce były przecież bardzo skromne.Niczym szczególnym się nie wyróżnił.
    Z tych powodów sądzę, że w tym meczu Czarniecki grał o jakiekolwiek stanowiska, ale jeszcze nie o buławę.Po Potockim zostało sporo innych nadań do obsadzenia i to raczej na nie liczyli zainteresowani, bo przecież nie tylko sam porucznik chorągwi husarskiej hetmana się o nie ubiegał.
    Sędzia wojskowy, chorąży sandomierski, porucznik husarski dowodzący pułkiem hetmańskim- to jeszcze zbyt słaba pozycja wyjściowa do buławy , zwłaszcza bez niczyjej protekcji.Warto zwrócić uwagę, że Czarniecki wysyła swoich ludzi z "koła prywatnego" jakby separując podległe sobie oddziały od reszty wojska w którym jak wiemy narastał ferment i groziła konfederacja.List świadczy raczej o odcięciu się Czarnieckiego od tych działań. Jak zobaczymy późniejsze losy wojsk mu podległych, to znów okaże się, że izolował swoje oddziały od buntowników, również w konflikcie ze Związkiem Święconym w l.60-tych, podporządkowując się decyzjom i planom królewskim,które nie wykluczały nawet zbrojnego zgniecenia konfederatów.
    Pozdrawiam Artur

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście że ktoś o tak niskiej randze jak Czarniecki mógł wtedy co najwyżej pomarzyć sobie o jakiejkolwiek buławie - może za mocno to ubrałem w słowa :) Zapewne bardziej chodzi o zasygnalizowanie królowi, że krąg 'ludzi Potockiego' będzie stał przy królu w przypadku ewentualnego buntu wojska, a Czarniecki jako człowiek który niezwykle wiele zawdzięczał zmarłemu hetmanowi tylko w królu widział szanse na rozwijanie kariery. Pamiętajmy jednak, że pan Stefan wkręcił się niesamowicie w łaskę królewską, zamieniając zmarłego protektora w jeszcze ważniejszego. Jak pokażą przyszłe wydarzenia Czarniecki będzie wiernie stał przy królu, co nader często postawi go naprzeciw skonfederowanym żołnierzom. No ale z drugiej strony nie należy się panu Stefanowi dziwić, tylko w ten sposób ten były lisowczyk mógł się dochrapać tak wysokich zaszczytów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niewątpliwie potrafił wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, żeby zarobić na wojnie.
    Kiedy opowiedział się po stronie partii królewsko-francuskiej, żołnierze, którzy dotychczas darzyli go wielkim szacunkiem, nagle znienawidzili i zobaczyli w nim chciwego szlachetkę, żądnego zaszczytów i dostojeństw.

    Nie miał syna nie mógł zapewnić swojemu rodowi znaczenia, ale stworzył fundamenty do wspięcia się na szczyt Branickich.
    W sumie postać dość tragiczna, zwłaszcza w kontekście jego buławy polnej i sytuacji politycznej w kraju w momencie śmierci.
    Jak dla mnie był jednak wodzem który w tamtych okolicznościach osiągnął bardzo wiele dla RON. W końcu sztandarów szwedzkich zdobył sporo, pomimo kilku dotkliwych porażek ;-)
    Szkoda że jego 'szwedzkie' sukcesy wciąż czekają na solidne opracowanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tymże to mimo wszystko był jednak specjalista od wojny szarpanej, w większych starciach szło mu lepiej praktycznie tylko przeciw siłom moskiewskim (Warki nie liczę, bo to by nawet hetman Kalinowski wygrał).

    OdpowiedzUsuń