czwartek, 6 października 2011

Dragonia w ikonografii - cześć I

Tematy związane z ikonografią cieszą się sporym zainteresowaniem Czytelników niniejszego bloga, chciałbym więc rozpocząć kolejny cykl, nieco na tle ‘Malarzy znanych i nieznanych’. W krótkich wpisach z nowej serii chciałbym się przyjrzeć, jak w ikonografii XVII-wiecznej przedstawiono żołnierzy mojej ukochanej formacji, czyli dragonii. Zobaczymy jak wyglądało to w różnych krajach oraz jak zmieniał się wygląd ‘konnej piechoty’ na przestrzeni XVII wieku. Mam nadzieję, że tematyka ta Was zainteresuje.
Jako pierwsze przykłady z Johana Jacobiego von Wallhausena. To absolutna klasyka, znana chyba każdemu miłośnikowi epoki. Konny muszkieter w morionie, acz słusznie pozbawiony jakiegokolwiek innego uzbrojenia ochronnego. Jak widzimy żołnierz ten ma forkiet, jasno wskazujący, że jego broń nie nadawał się do strzelania z siodła.
Drugi z dragonów to konny pikinier. Ten pan to efekt pomysłu Wallhausena, według którego dragoni mieli być klasycznym regimentem piechoty, acz transportowanym na końskich grzbietach. Po spieszeniu jednostka ta miała walczyć jak pozostali piechurzy. Stąd też pikinier ma na sobie zbroję i hełm, a w ręku długą pikę. Problem jest tylko taki, że sam pomysł pozostał li i jedynie w zamyśle, w praktyce dragonów wystawiano tylko jako oddział strzelców. Co prawda pewien nadgorliwy angielski oficer w czasie Angielskiej Wojny Domowej zbytnio zapatrzył się w ryciny przedrukowane w angielskich podręcznikach i wyposażył swoją kompanię zarówno w piki jak i muszkiety, był to jednak odosobniony przypadek.
Ryciny z pracy Wallhausena kopiowano i drukowano w rozlicznych europejskich podręcznikach militarnych tej epoki, utrwalając zafałszowany wizerunek dragonów-pikinierów, który trafił też niestety do historiografii. 


5 komentarzy:

  1. http://kadrinazi.blogspot.com/2011/04/dragonia-w-osich-katankach.html

    Dragoni starosty malborskiego Wejhera to 100 pikinierów i 200 muszkieterów, błękitno ubranych.

    OdpowiedzUsuń
  2. dwie relacje i dwie ryciny, nie wiem czy taki odosobniony ten przypadek

    OdpowiedzUsuń
  3. Pikinierzy w tej rocie to ewenement, raczej typowa "popisówka" - jeżeli opis faktycznie dotyczy dragonów. Zwróć uwagę Tomaszu, że co relacja to oddział ma inną wielkość ;) Kawaler de Labouveur mógł nawet jako oddział Weyhera opisać inny oddział, wszak zupełnie błędnie identyfikuje on oddział królewicza Karola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety nie wiemy czemu identyfikuje ich jako dragonów, moge sie tylko domyślać że byli konno.
      Nie znam wojsk Wejhera, więc ciężko mi zgadywać czemu miałby mieć Dragonię inną niż reszta, ale sam fakt wymienienia u nich pik sugeruje ze Dragoni w pozostałych oddziałach ich nie mieli, czyli nie była to częsta praktyka.
      Zwracam uwagę, że kilka źródeł na ten temat jest czyli mogli jednak być używani.

      Na czym, jeśli mogę spytać polega jego błąd przy oddziale Królewicza Karola?

      Usuń
    2. A ileż to źródeł wskazuje na używanie pik przez dragonów? Mamy o nich wzmianki w traktatach wojennych - tyle tylko, że to jeszcze nie znaczy, że wprowadzono piki na użycie prawdziwych oddziałów. Mamy jedną (sic!) kompanię dragonów z okresu ECW, której dowódca za mocno się zaczytał w podręcznikach i kazał dragonom nosić piki. Do tego mamy ten właśnie opis dragonów Weyhera z pikami. Jeszcze coś, bo przyznam że nie kojarzę.

      Kawaler opisuje oddziały królewicza jako kozaków i hajduków, podczas Ingres... opisuje ich jako dragonów, podając informację o barwie i szyszakach. Jakoś bardziej jestem tu w stanie wierzyć w informację z druku ulotnego, niż relacji Francuza który był w Polsce po raz pierwszy.

      Usuń