sobota, 8 maja 2010

Z rozwiniętymi sztandarami i biciem w bębny...


W toku rozlicznych wojen toczonych przez RON z Królestwem Szwecji nierzadko dochodziło do działań oblężniczych – najbardziej znane są np. walki pod Rygą w 1621 roku czy oblężenie Torunia w 1658 roku. Czasami takie miejsca padały łupem po krwawym szturmie, o wiele jednak częściej obrońcy kapitulowali przed przeciwnikiem, czy to na skutek długiego oblężenia czy wręcz zdrady pośród własnych szeregów. Interesujący jest dla mnie los poddających się obrońców – chciałbym pokrótce prześledzić, na ile udawało się im zachować honorowe warunki kapitulacji. Poniżej przedstawię kilka przykładów - tym razem obiecuję, że nie skupię się li i jedynie na okresie panowania Gustawa II Adolfa i Zygmunta III.

I. Na przełomie 1600 i 1601 roku łupem szwedzkiej armii ks. Karola padło Tartu. Początkowo polski garnizon (trzy chorągwie rajtarii i oddziały hajduków), wsparty przez mieszczan i chłopów, skutecznie odpierał szwedzkie ataki, włącznie ze szturmem. Niestety, wskutek ostrzału z artylerii szwedzkiej ranę odniósł jeden z najważniejszych dowódców obrony, rotmistrz rajtarii Henryk Ramel. W tym samym czasie rotmistrz innej chorągwi rajtarskiej, Herman Wrangel, za plecami obrońców dogadał się ze Szwedami. Jego żołnierze zaaresztowali kasztelana zamku, dzierżawcę dorpackiego Schenkinga oraz rotmistrz trzeciej roty rajtarskiej, Kaspra Tyzenhauza. Bramy Tartu zostały otwarte napastnikom, a 300 spośród żołnierzy garnizonu, na czele z Wranglem, przeszło do armii szwedzkiej.

II. Na skutek zwycięstwa sił litewskich w bitwie pod Kokenhausen (Koknese) 23 czerwca 1601 roku szwedzki garnizon miasta Kokenhausen (zamek wciąż był w rękach Litwinów) poddał się hetmanowi Radziwiłłowi. Zgodzono się na honorowe warunki – szeregowcy, po złożeniu przysięgi, że nie będą już walczyć przeciw Rzeczypospolitej, mieli zostać puszczeni wolno, w niewoli zatrzymano tylko oficerów. Łupem wojsk Radziwiłła padł tabor i całe wyposażenie wojsk szwedzkich, w tym artyleria oblężnicza – dwa wielkie moździerze, cztery duże i pięć mniejszych dział. Kiedy jednak Szwedzi wychodzili z miasta, zostali napadnięci i zmasakrowani przez ‘swawolnych ludzi’ (zapewne czeladź armii Radziwiłła, być może i część żołnierzy z jego armii). Napastnicy wielkiego morderstwa zażywali, posiekli, pomordowali, potopili… Rozkradziono także broń i amunicję Szwedów, włącznie z mniejszymi działami. Krzysztof Radziwiłł próbował zwalić winę za wypadki na Jana Karola Chodkiewicza, który oburzony opuścił wraz ze swymi żołnierzami obóz.

III. 19 grudnia 1601 roku poddał się szwedzki garnizon Valmiery, dwa dni później hetman Zamoyski obserwował wymarsz z zamku kapitulujących knechtów. Tak jak w przypadku Kokenhausen, szeregowcy zaprzysięgli, że nie wezmą dalszego udziału w wojnie, oficerowie (na czele z Gyllemhielmem i de la Gardie) zostali jednak zatrzymani w niewoli. By uniknąć kłopotów, tym razem szwedzki garnizon (na spisie naliczono 518 żołnierzy, w dużej mierze zdziesiątkowanych chorobami) w drodze do własnej armii był eskortowany przez jazdę Żółkiewskiego.

IV. Komendant szwedzkiego garnizonu Dorpatu, Olaf Strale, 13 kwietnia 1603 roku poddał miasto Chodkiewiczowi. Szwedzi (ok. 1000 żołnierzy) skapitulowali na honorowych warunkach wyszli z chorągwiami zwinnymi, groty w dół, muszkiety pod pachą trzymając, uzyskując prawo przejścia do Tallinna. Chodkiewicz nakazał nawet zaopatrzenie Szwedów w podwody, by mogli zabrać ze sobą chorych i rannych. Musieli jednak pozostawić całą artylerię. Dodatkowo 60 niemieckich najemników opuściło szwedzkie szeregi i zaciągnęło się na służbę litewską.

V. W toku krwawego szturmu wojsk Chodkiewicza na Parnawę 1 marca 1609 roku litewskim żołnierzom udało się wedrzeć do miasta i dotrzeć do murów zamkowych. Gdy podpalono bramę zamku, jeden ze Szwedów wyrzucił klucze jako znak kapitulacji. Chodkiewicz wziął do niewoli wszystkich oficerów i szeregowców pochodzenia szwedzkiego. Co do żołnierzy najemnych – 155 szkockich piechurów przeszło na stronę litewską, reszta obcokrajowców została puszczona wolno po złożeniu zwyczajowej przysięgi o zaprzestaniu działań.

VI. Po zdobyciu Rygi przez wojska Gustawa II Adolfa w 1621 roku broniące się tam dwie chorągwie rajtarów litewskich otrzymały prawo wolnego przejścia do obozu litewskiego. O ile skorzystał z tej możliwości Gabriel Ceridon, o tyle drugi z rotmistrzów, Wilhelm de la Barre nie tylko nie pojawił się przy boku hetmana Radziwiłła, a co gorsza przeszedł na służbę szwedzką. Jak się wydaje, los dowódcy podzieliła też przynajmniej część jego żołnierzy, gdyż de la Barre był stosunkowo szybko w stanie zaciągnąć kompanię dragonii dla Gustawa II Adolfa.

VII. W lipcu 1622 roku zdziesiątkowany na skutek chorób i walk szwedzki garnizon Mitawy kapituluje na ręce hetmana Radziwiłła. Szwedzcy oficerowie prosili, by pozwolono im zachować chorągwie gdyż z nich mała hetmanowi korzyść a im wielka hańba hetman miał jednak odpowiedzieć, że oddanie sztandarów było jednym z postanowień kapitulacji i Szwedzi muszą umowy dotrzymać, poza tym chorągwie królowi panu swemu prezentować muszę. Zapewnił jednak transport i eskortę dla garnizonu, chcąc zapewnić im bezpieczne przejście do armii szwedzkiej.

VIII. Honorowo potraktował poddających się Szwedów hetman Koniecpolski pod Puckiem w 1627 roku. Koniecpolski pisał do króla Zygmunta III, że szwedzcy żołnierze sami z zwinionymi chorągwiami, z milczącymi bębnami, muszkietami pod pachę włożenemi wyszli. Pozostawili jednak całą amunicję i artylerię, oprócz tego blisko 200 najemnych żołnierzy opuściło szeregi szwedzkie i przeszło na służbę w armii koronnej lub gdańskiej. By upewnić się, że Szwedzi odmaszerują do Piławy (a nie przyłączą się np. do garnizonu Tczewa) odesłano ich pod eskortą dwóch chorągwi kozackich i dwóch kompanii dragonii.

IX. We wrześniu 1628 roku znany już z niniejszego blogu francuski kapitan de Lamontagne (La Montgne) poddał Brodnicę Gustawowi II Adolfowi. Król szwedzki zezwolił na swobodne wyjście obrońców z Brodnicy wraz z całym uzbrojeniem. Na skutek skarg mieszkańców, którzy twierdzili że polscy żołnierze zagrabili dużą część ich dobytków, przeszukano jednak tabor Polaków, konfiskując (a potem oddając prawowitym właścicielom) zagrabione dobra.

X. Kapitulacja polskiego garnizonu Krakowa w październiku 1655 roku odbyła się na honorowych warunkach. Żołnierze otrzymali prawo wyjścia z całą swoją bronią, zapalonymi lontami, rozwiniętymi sztandarami i biciem w bębny wraz z 12 mniejszego kalibru armatami. Wyznaczono im także miejsca stacjonowania na granicy ze Śląskiem, gdzie do 18 listopada mieli nie być niepokojeni przez Szwedów. Gdy 19 października żołnierze spod komendy Czarnieckiego opuszczali Kraków, marsz prowadził regiment gwardii pieszej JKM z rozwiniętymi sztandarami, z muszkietami i ze spisami na ramionach, grając wojskowym obyczajem na piszczałkach i bębnach i postępując naprzód raźnym krokiem. Żołnierze zachowywali dobrą postawę w odwrocie, rzucając Szwedom żarty i przymówki.

XI. Straszny los spotkał szwedzki (dokładniej rzecz biorąc fiński) garnizon Lublina w kwietniu 1656 roku. Obrońcy miasta skapitulowali przez litewskim hetmanem Pawłem Sapiehą, ten jednak nie dotrzymał warunków umowy. Garnizon został wycięty do nogi przez litewskich żołnierzy. Zapewne na decyzję hetmana wpłynął fakt, że wciąż był wściekły na niepowodzenie w utrzymaniu blokady armii Karola X Gustawa w widłach Wisły i Sanu.

XII. Kapitulujący garnizon Warszawy w 1656 roku otrzymał nader honorowe warunki. Prawo wolnego wymarszu (freien Abzug) otrzymali Szwedzi, Finowie i Niemcy (ale nie Inflantczycy czy Kurlandczycy, jako poddani Jana Kazimierza), którzy mieli zostać pod eskortą odprowadzeni, drogą lądową lub wodną, do Torunia. Miano tam także wysłać wszystkich chorych, rannych i związanych ze Szwedami cywilów, umowa kapitulacyjna pozwalała także na zabranie poległych. Obrońcy mieli pozostawić wszystkie działa, ale garnizon miał prawo opuścić miasto z rozpuszczonemi chorągwiami, zapalonemi lontami, przy huku bębnów i z nabitą bronią.

XIII. Tak mężnie bronione przez siebie miasto opuszczał 30 grudnia 1658 roku szwedzki garnizon Torunia. Bardzo długo stawiali opór połączonych siłom polsko-cesarskim, nic więc dziwnego że zaledwie 1/8 początkowego stanu obrońców przetrwała oblężenie. Na blisko 100 wozach wieziono chorych i rannych żołnierzy (część i tak trzeba było zostawić w rękach Polaków, bo nie starczyło wozów), zwycięzcy pozwolili im także na zachowanie sztandarów, artylerii polowej i pozostałej amunicji. Szwedom zapewniono także eskortę polskiej kawalerii, która osłaniała ich w drodze do Malborka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz