Po
zwycięstwie pod Byczyną Jan Zamoyski wypuścił wziętych do niewoli pro
habsburskich wielmożów, wziąwszy od nich
słowo, że się u sądu stawią. Arcyksiążę Maksymilian oczywiście nie miał
tyle szczęścia i musiał pozostać w „gościnie” hetmana. Osadzono go w
Krasnymstawie, w zamku tamtejszym mocną
załogą osadzonym. Jak się jednak okazało synowi cesarza Maksymiliana II i
Marii Hiszpańskiej niezbyt podobało się siedzenie w wieży więc jego polscy
poplecznicy zawiązali spisek by wydostać Habsburga z niewoli. Tak oto napisał o
tym w swej kronice Paweł Piasecki:
W drugiem uwięzienia jego miesiącu
Zborowscy tak rzeczy ukartowali, że za wyłamaniem ściany do jego złożenia miał
być wypuszczony z zamku i rozstawionemi końmi do granic śląskich albo
węgierskich o 20 tylko mil polskich stamtąd odległych szybko uwieziony; ale ten
chytrze uknowany zamach, gdy go już do skutku przywodzić zaczęto, wyśledził
Marek Sobieski chorąży koronny [dziadek Jana III Sobieskiego], któremu zwierzchność tej straży poruczona była.
Jak widać
życie pisze najciekawsze scenariusze – toż taka anegdota aż się prosi o
sfilmowanie czy chociaż jakąś nowelkę. Historyczna sensacja rodem z Rzplitej,
bez diabłów, wilkołaków czy jednorożców…
Przecież wilkołaki są porządne ;-) w szczególności te co opróżnione przez siebie beczki skrupulatnie poukładają :D
OdpowiedzUsuń