poniedziałek, 25 lipca 2011

Terror Tartarorum - cz. II

Kolejny pogrom Tatarów (a właściwie dwa) według relacji Bernarda Pretwicza, rzecz dzieje się rok po sytuacji opisanej w uprzednim wpisie.
A jam był posłał służebniki strzedz na te szlaki, któremi Tatarowie chodzą w księstwo litewskie, a samem w Barze został. Tedy mi Pan Bóg pomódz raczył tych pobić co pod Bar przyszli, gdziem był Atarczego, wodza ich pojmał z inszymi, którzy mi dali tę sprawę pewną, że Tatarowie wbiedz mieli w państwo J. Kr. Miłości, iż jedni już poszli pod Czerkasy, Oczakowscy z Bielek-Murzą. Ja wnet trzeciego dnia wyszedłem i poszedłem do służebników swych, aby się zemną zdejmowali, a samem szedł nocą i dniem. Gdym się już ze służebniki zdjął, rozesłałem strzedz na szlaki, które idą pod Kijów i pod Czerkasy. Przyszła mi straż, powiadają, żechmy przejęli szlak niemały jako koło pięciuset koni albo więcej (…) [Pretwicz maszeruje tu pod Oczaków, tropiąc zagon tatarski który złupił ziemie księcia Andrzeja Pruńskiego, starosty czerskiego].  [Pod Oczakowem] tamem ich pobił i więźniów pojmał, koni ich i czerkaskich [zapewne chodzi tu o konie złupione przez Tatarów ks. Pruńskiemu] wziąłem u nich w pięćset.
[Od jeńców Pretwicz dowiedział się o kolejnej grupie Tatarów, szykującej się do zagonu pod Bar. Nocnym marszem polski rotmistrz na czele swoich oddziałów dopada niespodziewających się niczego Tatarów nad jeziorem Widowem] Tamem ich na głowę poraził i Tatyka, ich starszego, żywo pojmał i inszych kilkanaście. Tam mi było koni wiele postrzelano i służebników poraniono; ale na tem miejscu, na tym poboju wziąłem koni w czterysta, między któremi mało inszych było jedno tureckie.

2 komentarze: