Królewicz Władysław Waza, objeżdżając kraje Europy Zachodniej i Południowej w połowie lat 20-tych XVII wieku nie tylko wizytował rozliczne dwory, uczestniczył w balach czy polowaniach, ale i miał okazję podziwiać inne rozrywki. Poniżej przykład ciekawej rozgrywki sportowej, której miał być świadkiem. Swoją drogą ciekawe, czy próbował ją potem zaszczepić w Polsce na swoim dworze?
Jeździł Królewic jmć widzieć grę jednę, we Florencyi tylko samej a nie gdzie indziej zwyczajną –zową ją ciolo del calzio. Szlachta florencka a nie tylko z młodszych ale i starszych we czterdziestu albo w pięciudziesiąt leciech, we dwa rzędy się uszykowawszy przeciwko sobie na placu jednym przestronnym, do tego już sposobionym, rzucają między sobą piłę nakształt małego balonu wiatrem nadętą, co ją zową pilotą i przepędzają ją z jednego na drugi koniec: którzy przepędzą, ci wygrają. Tymczasem kiedy to czynią, mocą wielką jedna strona na drugą następuje i tak się pięściami, kułakami naganiają, że rzadko który bez obrywki z placu znidzie, komu nos, komu gębę, komu oczy podbiją, a często na poły umarłego z placu zniosą, ba czasem i umierają z tego żartu; bezkarnie to jednak uchodzi.
Wygląda na początki futbolu amerykańskiego;-) Teraz chyba zaostrzyli nieco przepisy ;-)
OdpowiedzUsuńPrędzej rugby - Włosi są w to nieźli :)
OdpowiedzUsuńFuj! I to ma być mekka renesansu? Gdyby tak królewicz, w połowie lat 20. XVII stulecia trafił do Paryża, mógłby zagrać w tenisa. Razem z Portosem, bo to on chyba w tej grze przegrywa kurczaka. Dumas o tym nie wspominał? Nie szkodzi, mistrz Lester ten pojedynek w swoim filmie uwiecznił!
OdpowiedzUsuńJak widzisz jak się królewicz na takie okrutne spory napatrzył to potem co chwila na jakąś wojnę się chciał wybierać :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że odświeżam temat. http://www.cda.pl/video/23784315
OdpowiedzUsuń