niedziela, 10 października 2010

Mój ci on! Mój!



Pyszna anegdota z moich aktualnych okolic, dotycząca Wojny Trzydziestoletniej. Wiosną 1628 roku Patryick Bryson z Edynburga zaciągnął się na ochotnika na szwedzką służbę. Miał służyć w jednostce kapitana Bannatyne’a, oficerem który go rekrutował był porucznik Kinkaid. Kiedy Bryson, już po przyjęciu ‘szwedzkiego’ szylinga spacerował sobie po High Street (głównej ulicy w Edynburgu) został złapany przez żołnierzy chorążego Haitly. Ten wcielił go przymusem to jednostki sir Thomasa Kelly, który rekrutował Szkotów na służbę duńską. Cała sprawa oparła się o edynburski Privy Council – co ciekawe radcy stwierdzili, że Haitly ma prawo wcielić Brysona na służbę duńską, mimo że ~ten wcześniej zaciągnął się jako ochotnik (a nie przymusowo!) na służbę szwedzką. Chorąży musiał jednak oddać porucznikowi pieniądze, które Kinkaid zapłacił nowego rekrutowi z chwilą wpisania go na stan jednostki. Najgorzej wyszedł na tym wszystkim Bryson – na początku czerwca 1628 roku wysłał on bowiem skargę do Privy Council, że już od sześciu tygodni (zapewne na czas procesu) w wielkiej biedzie jest przetrzymywany w ‘toolboth’ (specyficzne połączenie aresztu, więzienia i budynku rady miasta) w Edynburgu (patrz rysunek u góry).  Miał chyba dużo czasu nad zastanowieniem się, czy wojaczka to faktycznie dobre powołanie…

5 komentarzy:

  1. 6 tygodni w areszcie... hm no to okres unitarny miał już z głowy...;-) Czy ostatecznie trafił na wojenkę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie znam jego dalszych losów, biorąc jednak pod uwagę, że był przypisany do regimentu na służbie duńskiej pomyślałbym, że jednak na kontynent wyruszył.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z całym szacunkiem, ale mieszasz Waszmość powieści.
    A tak z innej beczki - w nocy z niedzieli na poniedziałek na ulicy Kopernika w Toruniu znalazłem samochód, którego rejestracja zaczynała się od liter DSR. Większość przechodniów nie zobaczyła w tym pewnie nic dziwnego - ot, powiat średzki na Dolnym Śląsku. Czym tak jednak rzeczywiście jest DSR? To przecież Dom Starego Rycerza, w którym tak cierpiał słuchając wykładów umoralniających pan Zagłoba! Dom, w którym ozdoba wszelkiego rycerstwa próbowała zwalczyć frustrację bimbrem pędzonym na kszczce, a z którego ostatecznie wiała. Tak w każdym razie zostało napisane w przygodach wielkich rycerzy, które (przygody i rycerze) wyszli spod pióra wieszcza Andrzeja Waligórskiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podstawa to chwytliwy tytuł posta ;)
    Twoja anegdota z DSR uświadamia mi, że najwyższy czas coś napisać o przygodach rycerzy trzech i galerii towarzyszących im postaci (Luśnia, ty młocie...), toż to grzech zaniedbania że się jeszcze nie pojawili na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słusznie, słusznie!
    Oj, popraw się spółdzielnio Rezun!

    OdpowiedzUsuń