piątek, 1 stycznia 2016

Z gdańskiej księgi horroru - odsłona pierwsza


Rok 2016 zaczniemy magicznie i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Charles Ogier zapisał w swoim dzienniku, jak to francuskie poselstwo spotkało się z burmistrzem Gdańska, Imć Czirenbergiem[1]. Gdańszczanin miał opowiedzieć Francuzom kilka fascynujących historyjek, dotyczących głównie czarów i stworów ze Szwecji. Ogier pilnie wszystko zapisał, tym skwapliwiej (…) iż mówił je człowiek bystry i kalwin, a zatem człek zgoła nie tak łatwowierny. Historii jest kilka, będę je więc od czasu do czasu prezentował w odcinkach, jeden na wpis. Zaczniemy od historii szlachcianki o straszliwych skłonnościach, według tłumaczenia z łaciny autorstwa Edwina Jędrkiewicza z 1950 roku:
Była niewiasta ze szlacheckiej rodziny Ranzauów, która osławiła się zbrodniami wszelkiego rodzaju, a zrzuciwszy z siebie skromność jej płci przystojną i przybrawszy męskie szaty i zuchwalstwo, mieszała się i do wojny i do rozmaitych czynów zbrodniczych. Tę, gdy w końcu w Gdańsku człowieka zabiła, do więzienia wtrącono. Zwracano uwagę burmistrzowi, wujowi tegoż Czirenberga, człekowi uczonemu i roztropnemu, by się miał na baczności przed tej czarownicy sztukami. Kiedy pewnego razu szedł na Radę, rzucono chytrze z więzienia złożoną kartę papieru. Gdy ją pisarzowi kazał podnieść, ów zaraz po podniesieniu jej upadł na twarz i chociaż żadnej na ciele nie miał obrazy[2], nie mógł się podnieść bez pomocy towarzyszy. Rozwinięto kartkę i znaleziono w niej igiełki, włosy i insze takie drobiazgi. Ucięto w końcu głowę zbrodniczej niewieście.
Jak widać czar nie podziałał tak jak zamierzała czarownica, sprytny burmistrz nie dał się złapać w pułapkę. Ciekawe to gdańskie voodoo, idealne na sesję w „Dzikie Pola”. A w zanadrzu mam jeszcze kilka takich smaczków…




[1] Jan Zierenberg (1574-1642), od 1630 roku burmistrz Gdańska .
[2] Tj. obrażeń. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz