W marcu 1656 roku armii szwedzkiej, osaczonej przez oddziały
koronne i litewskie, udało się wyrwać z pułapki w widłach Wisły i Sanu. Karol X
Gustaw, korzystając z nieobecności zgrupowania Czarnieckiego i Lubomirskiego[1],
pobił blokujących go Litwinów i ruszył w
stronę przepraw na Wieprzu. Awangardę wojsk szwedzkich prowadził pułkownik
Ruther von Ascheberg, któremu powierzono pod komendę 500 rajtarów[2]
i 3 kompanie dragonów. Miał on za zadanie zebrać odpowiednią ilość statków i
łodzi, którymi Szwedzi mogliby się przeprawić przez Wieprz. Po dotarciu do
miasteczka Skoki, Ascheberg ocenił sytuację, która nie wyglądała najlepiej.
Polacy zgromadzili wszystkie środki przeprawowe na bronionym przez siebie
brzegu, pilnowało ich sześć chorągwi,
liczących około czterysta pięćdziesiąt koni, oprócz tego uzbrojeni
mieszczanie bronili dostępu do Skoków. Pułkownik był bardzo zdeterminowany, jednak nie mogłem zwłóczyć przy nich ani
minuty, niech kosztuje ile chce, gdyż musiałem zająć te statki.
Oddajmy więc głos Aschebergowi by własnymi słowami opisał
atak:
Wziąłem zatem dwóch
smalandzkich i dwóch fińskich rajtarów, którzy potrafili dobrze pływać,
obiecałem im dwadzieścia cztery talary Rzeszy, jeśli przepłyną i sprowadzą mi
jeden z tych statków. Ci rajtarzy byli tak ochoczy, że zaraz zdjęli odzienie i
przygotowali się do pływania. Wtedy rozkazałem, by wszyscy dragoni i rajtarzy z
karabinami i muszkietami zsiedli z koni, podeszli aż do brzegu rzeki i zaczęli
strzelać salwami. Podczas tej fanfary z muszkietów i karabinów czterej rajtarzy
przepłynęli szeroki i szybki nurt i udało im się trafić na statki. Ja
kontynuowałem ostrzał, aż [nieprzyjaciele] ze szkodą i wstydem musieli opuścić
swoje pozycje, szukając schronienia w dużym lesie. Wówczas ci czterej rajtarzy
odcięli jeden duży statek i małą łódkę, i przyprowadzili do mnie. Natychmiast
rozkazałem, żeby na ten duży statek wsiadło sześćdziesięciu dragonów i posłałem
ich na drugą stronę, by sprowadzili mi wszystkie statki. Było tam dwadzieścia
pięć dużych, jakby promów, i dziewięć łodzi. Poleciłem zaraz rajtarom i
dragonom, żeby zbierali materiały jak belki, deski i temu podobne. Mogłem więc
zaraz przygotować most pontonowy w dogodnym miejscu, by król mógł przejść po
nim z armią bez zatrzymywania. Jako rekompensatę za to otrzymałem łaskawe
podziękowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz