Dawno nie przytaczałem wyjątków z Opisania Ukrainy… autorstwa
Wilhelma le Vasseur de Beauplan, pora więc na jakiś drobny fragment. Uroczy
zapisek o medycynie kozackiej wydaje mi się jak znalazł, chociaż pora nieco
wczesna na gorzałkę…
Widziałem chorych na
gorączkę Kozaków, którzy, aby się wyleczyć, nie biorą nic innego jak tylko
połowę ładunku prochowego do działa, rozcieńczają go pół na pół z wódką i
wszystko dobrze wymieszawszy wypijają, po czym kładą się spać, by obudzić się
rano w wyśmienitym zdrowiu. Miałem woźnicę i widziałem, jak wiele razy tak
czynił, lecząc się tym niby lekiem, o którym żaden lekarz czy też aptekarz nie
pomyślałby nigdy w życiu. Widziałem też innych, jak brali popiół i mieszali go
rozcieńczając wódką – jak to powyżej opisałem. Pili to z tym samym skutkiem.
Wielokroć widziałem, jak Kozacy poranieni strzałami z łuków, pozostając z dala
od chirurgów, opatrywali się szczyptą ziemi zmieszanej na dłoni z własną śliną.
Goiło im to rany jak najlepszy balsam, co dowodzi, iż dowcipna pomysłowość
pojawia się w tym kraju jak w każdym innym.