Pogoda za oknem
nieciekawa, to i wpis będzie dzisiaj niezbyt optymistyczny. Przeprowadzona w
latach 1601-1602 kampania inflancka Jana Zamoyskiego nie przyniosła niestety
wyzwolenia Inflant spod okupacji szwedzkiej. Operacje oblężnicze, prowadzone
przez oddziały koronne, były czasochłonne i wiązały się z dużymi stratami w
ludziach. Trudne warunki atmosferyczne, problemy z aprowizacją, a także z
dostępem do czystej wody zabiły jednak o wiele więcej żołnierzy Zamoyskiego niż
szwedzkie kule. Jak napisał do króla Zygmunta III Olbrach Łaski, wojewoda
sieradzki: więcej ludzi ginie z biedy niż
od miecza. Straty pogłębiała także dezercja: tak towarzystwo jak i luźna
czeladź rozjeżdżali się spod chorągwi, uciekali także piechurzy – zwłaszcza z
chorągwi wybranieckich. Problemy z terminową wypłatą żołdu także nie pomagały… Hetman
tak oto przedstawił fatalny stan swojej armii (list do Zygmunta III, datowany
na 4/2/1602):
Wojsko KJMci dla niedostatków strapione bardzo, chorych
siła, żywności wielki niedostatek, choroby najwięcej dla niedostatków, bo
chudzi pachołcy, odzieży, obuwia sprawić sobie nie mają za co i piw kupować i
zdrowie zachowawszy wodę piją, która w tym kraju bardzo zła, że niepodobna
gdzie gorszej być. Doświadczają tego, bo ja dla siebie każę przeważać do
potraw, błota w niej wielka moc.
Nieciekawą więc
sytuacją zastał Jan Karol Chodkiewicz, gdy we wrześniu 1602 roku Zygmunt III „zaszczycił
go” powierzeniem komendy nad wojskami w Inflantach. Ale o tym przy innej okazji…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz