Dziś ciekawy
przyczynek do bitwy pod Lubieszowem (Lubiszewem), stoczonej 17 kwietnia 1577
roku przez wojska koronne z siłami Gdańska – a właściwie do sytuacji po samej
bitwie. W Instrykcyi panom posłom od
wszystkiego wojska do króla jegomości wysłanym znajdujemy interesujący
zapis dotyczący potrzeby uzupełnienia ekwipunku: prosiliśmy też, aby król jegomości raczył kazać przysposobić kopij, szabel,
koncerzów, prochów, ołowiu, także i rzemieślników, którzyby to robili, bosmy na
tych wszystkich potrzebach bardzo zeszli. W temacie kopii husarskich możemy
znaleźć więcej śladów dotyczących uzupełnienia tej jakże ważnej broni. Stefan
Batory, przyjmując 7 maja 1577 roku posłów wojskowych w Brodnicy, tak miał
odpowiedzieć w kwestii kopii: o kopijach,
broni, rzemieślnikach i innych potrzebach przemyśliwa jego królewska mość, i
już do Krakowa i gdzie indziej dla tego posłał; ale że się obawia, aby jakie
omieszkanie w tem nie było, żąda, aby się każdy o takie rzeczy też z swej
strony starał. O husarskie kopie nie było jednak wcale tak łatwo, więc ich
wątek powrócił w kolejnej korespondencji. 8 maja kasztelan gnieźnieński i
hetman nadworny Jan Zborowski, w liście do króla wspomniał, że kopij usarskich by nam bardzo trzeba,
których wszyscy nie mamy, a tu w tym kraju trudno się na nie zdobyć. Wynikałoby
z tego, że husaria mogła nawet nie mieć zapasowych kopii, a wszystkie które
były w posiadaniu żołnierzy zostały zużyte w czasie bitwy. Dwa dni później król
odpowiedział z Brodnicy: kopije w
Warszawie, Łowiczu i Poznaniu kupować kazaliśmy. Z kolei 12 maja w liście
królewskim do magistratu Poznania znajdujemy wzmiankę a także też poszlijcie do tegoż wojska i inne rzemieślniki, którzyby
szable, koncerze i inną broń i potrzebne
naczynia do walki robili i napsowane poprawować mogli. Niestety nie wiem jak szybko udało się
dostarczyć kopie do wojsk stojących pod Gdańskiem, nie wiem też czy oficerowie
husarii koronnej poszli za radą króla i starali się zdobyć to uzbrojenie na
własną rękę. Pamiętam onegdaj pewną dyskusję na forum historycy.org, gdzie
jeden z forumowiczów próbował lansować tezę, że husaria mogła sobie robić kopie
„w marszu”, wysyłając luźną czeladź do trzebienia młodych drzewek i przerabiania
ich na kopie właśnie. Jak widzimy na powyższym przykładzie, nie było to wcale
takie proste – a kopie trzeba było nierzadko kupować na rynkach dosyć odległych
od teatru działań. Zresztą nawet w czasie mojego ulubionego konfliktu zbrojnego
toczonego w XVII wieku – wojny 1626-1629 – nie kto inny a sam hetman polny koronny
Stanisław Koniecpolski pisał po bitwie pod Trzcianą do króla Zygmunta III: a żeśmy wszyscy kopie połamali, nie wątpię,
że W.K.Mość wcześnie wojsko swoje opatrzyć niemi każesz. Prawie dwa
miesiące po zwycięskiej bitwie pod Trzcianą najlepsza bodaj chorągiew husarska
w armii koronnej – samego hetmana Koniecpolskiego – wciąż jeszcze nie miała
kopii. Jak widać był to często towar deficytowy… jak już się go połamało na
przeciwniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz