czwartek, 7 czerwca 2012

Rój AD 1693


[powyższa fotka szerszenia została umieszczona tylko w celach ilustracyjnych, jako że nie wiem czy to o owe owady chodzi we wpisie, za to groźnie wygląda bestia…]
Ostatnio więcej czasu poświęcam ciekawostkom nie związanym bynajmniej z wojskowością XVII-wieczną. Z jednej strony to pewna forma odpoczynku od pik, rajtarów i sztandarów, z drugiej zaś strony czasami są to rzeczy tak interesujące, że aż człowiek chce się nimi podzielić. Ot, na przykład w 1693 roku Krzysztof Zawisza zanotował:
(…) robactwo zjawiło się dziwnie szkodzące ludziom i bydłu, od którego ukąszenia w przeciągu dwudziestu czterech godzin ludzie umierali, bydło zdychało. Ale ludzkie inwencje prędko wynalazły sposób uleczenia się, takowy: że to miejsce które było ukąszone, dziegciem okładali, od którego jad ów ustępował. Robactwo też to na kształt osy, w tem tylko różność, że i w pysku i w ogonie miało żądło, a nie tylko domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; zkąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami jp. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaści zdechłych. I gdzieindziej znajdowano padlinę zwierza.
Jak widać gdyby w Polsce kręcono filmy katastroficzne to pomysłów można by szukać nawet kilka wieków wstecz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz