środa, 13 czerwca 2012

Kij jako broń psychologiczna


Don Alvaro Navia-Osorio y Vigil, trzeci markiz Santa Cruz de Marcenado to hiszpański żołnierz i dyplomata, żyjący w latach 1684-1732. Zanim poległ w starciu z wojskami tureckimi w starciu nieopodal Oranu, zasłynął jako autor Refleksji Militarnych [Reflexiones Militares] –siedmiotomowego dzieła, gdzie omawiał min. zwalczanie partyzantki. Znalazłem bardzo interesujący fragment, napisany dwa lata przed śmiercią markiza, dotyczący szkolenia żołnierzy piechoty w walce z kawalerią. Oto jak Don Alvaro sugerował by przyzwyczajać piechurów do walki z kawalerią – głównie przez oddziaływanie psychologiczne:
Oficer piechoty winien dosiąść silnego i potężnego konia (…) a potem zaszarżować na piechura, który ma stać przygotowany [uzbrojony tylko] z kijem [drągiem czy po prostu dłuższym kawałem drewna…]; [piechur] zobaczy wtedy że gdy wyciągnie kij w stronę końskich oczu lub uderzy go nim w łeb, koń spłoszy się i zatrzyma atak. W tym momencie oficer powinien wykorzystać tę sytuację, by unaocznić żołnierzom, że jeżeli koń nie jest w stanie przejechać po człowieku uzbrojonym tylko w kij, kawaleria nie da sobie rady przeciwko sformowanym batalionom [piechoty], których bagnety, kule i zwarty szyk są w stanie jeszcze bardziej spłoszyć konie.    

2 komentarze:

  1. Koń ma bardzo silny instynkt stadny. Co innego jak jest sam i dostanie w łeb, a co innego w stadzie.

    W czasie I wojny światowej, po wprowadzeniu karabinów maszynowych, znane są przypadki, gdzie szarże kończyły nieraz konie z kilkudziesięcioma postrzałami, ginęły niedługo rzecz jasna, ale nie były zatrzymane samym ogniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu akurat chodziło bardziej o przekonanie żołnierzy, że nie taki koń straszny. Ot taka psychologia dla ubogich :)

    OdpowiedzUsuń