poniedziałek, 27 czerwca 2011

Wielkie to zwycięstwo - Kieś (Wenden) 21/10/1578

[Copyright by Michał ‘Kadrinazi’ Paradowski, Edinburgh 27/06/11]

[Many thanks to Daniel Staberg for translation and comments on Swedish sources. As always, I owe You Daniel!]

Bitwa pod Kiesią (Wenden) stoczona 21 października 1578 roku jest starciem o tyle ciekawym, że mamy tu do czynienia z działaniami sojuszniczych sił Rzeczypospolitej i Szwecji, walczących ramię w ramię przeciw armii moskiewskiej. Kieś kojarzy się przede wszystkim ze starciami XVII-wiecznymi, kiedy to Litwini i Polacy ścierali się ze Szwedami, dlatego też warto przyjrzeć się nieco dokładniej epizodowi z XVI wieku. Szczęśliwie zachowało się sporo materiałów źródłowych dotyczących tej bitwy. Z powodu bariery językowej nie jestem jednak w stanie dotrzeć do materiałów rosyjskojęzycznych, za co z góry przepraszam.
15 października silne zgrupowanie moskiewskie, zależnie od źródeł spotykamy (nieco chyba zawyżoną) liczbę 18-22 000, podeszło pod bronioną przez oddziały litewskie Kieś. Dowodzili nimi wojewodowie Piotr Tatow, Wasili Woroncow, Piotr Choroszczyn i Andrij Szokłanow. Wyposażeni w silny park artyleryjski – 30 dział – Moskale podjęli działania oblężnicze. Zapewne nie liczyli się z możliwością nadejścia odsieczy, gdyż nieliczne (liczące łącznie ok. 1000 koni) chorągwie wojska inflanckiego (litewskie) porozrzucane były na leżach, nie spodziewając się tak silnego uderzenia moskiewskiego. Dowodzący obroną Kiesi Suchodolski nie zamierzał się jednak poddawać w obliczu przeważających sił przeciwnika. Przed zamknięciem pierścienia oblężenia zdążył także wysłać posłańców do Andrzeja Sapiehy, który w zastępstwie hetmana polnego litewskiego Krzysztofa Radziwiłła dowodził na inflanckim teatrze działań.
Wieści z Kiesi znalazły Sapiehę w zamku Nowy Młyn pod Rygą. Rotmistrz albo porucznik hetmański w Inflanciech natychmiast udał się do Stropu, gdzie stacjonowały dwie chorągwie husarskie – jego własna oraz Zabki (łącznie ok. 300 żołnierzy). Dotarł tam rychło w czas, gdyż pod zameczek zbliżył się podjazd Tatarów moskiewskich. Niewielka grupa husarzy litewskich (jakoby 16 – bo tylko tylu miało osiodłane konie) zaatakował podjazd, zabijając kilku Tatarów. Starcie to miało tak zdemoralizować moskiewskich ordyńców, że aż 12 z nich zdezerterowało na stronę litewską i zdało Sapieże relację z sił i poczynań armii pod Kiesią.  Litewski oficer natychmiast wysłał ordynanse wzywające porozrzucane po kwaterach chorągwie do zebrania się w Stropie. Posłaniec od Suchodolskiego z Kiesi doniósł o znaczącej przewadze nieprzyjaciela, zdawano sobie więc sprawę, że zamek nie utrzyma się zbyt długo bez odsieczy. Sapieha wysłał także wieści o nadejściu armii moskiewskiej do Jörana Boije, dowodzącego sojuszniczą szwedzką armią polową w Inflantach. Szwedzi spotkali się z Sapiehą pod zamkiem Mijan – litewski i szwedzki dowódca ustalili tam plan wspólnego działania, jednocześnie oczekując na grupujące się oddziały Sapiehy. Nocą 20 października ze sporymi przygodami (sojusznicy nieco się minęli, w marszu przeszkadzał także zła pogoda) ruszono jednak pod Kieś, wysławszy uprzednio trzech posłańców do Suchodolskiego, informując o nadciągającej odsieczy.
Przyjrzyjmy się teraz jak wyglądały siły sojuszników.

I.                    Zgrupowanie litewsko-polskie Andrzeja Sapiehy
Możemy zidentyfikować siedem chorągwi jazdy:
- husarską hetmana Radziwiłła pod Andrzejem Sapiehą
- husarską Wacława Żaby (Zabki, Żabki)
- husarską porucznika królewskiego Macieja Dębińskiego
- husarską Dymitra Rahozy
- Lenarta Kietlicza
- petyhorską kniazia Hawryła Petyhorca (Petyhorskiego)
- (nieznanego typu) Zbyszewskiego
Także konno stanęły oddziały szlachty inflanckiej, w relacjach znajdujemy nazwiska kilku oficerów (w późniejszych kampaniach będą dowodzić chorągwiami zaciężnymi) – Mikołaja Korffa, Wilhelma Platera i Johana Bihringa.
Przyjmuję się, że piechotę reprezentowało ok. 400 strzelców  (taką liczbę znajdujemy u Paprockiego, wydaje mi się to jednak błędną interpretacją, o czym poniżej) kontyngent prawdopodobnie miał także na stanie działa.
Łącznie siły pod komendą Sapiehy  ocenia się na ok. 2000 ludzi.

II.                  Zgrupowanie szwedzkie Jörana Boije:
Szwedzi dysponowali 2000-2300 żołnierzy (a nie 3500, jak przyjmują polskie opracowania) i kilkoma działami. Wojsko to było podzielone na siedem oddziałów:
3 fanor (chorągwie kawalerii):
- niemiecka (najemna) Hansa Wachtmeistera
- dwie szwedzkie
      4 fänikor (chorągwie piechoty, wszystkie szwedzkie):
      - Mårtena Bullera
      - Jona Gisslessona
     - Sigvarda Jacobssona
     - (prawdopodobnie) Hansa Grota

Sprzymierzeni dotarli rankiem 21 października pod Kieś, ścierając się po drodze z podjazdami moskiewskimi.
Jako pierwsza do starcia weszła jazda moskiewska, ok. 1000 jezdnych zostało wysłanych z obozu by bronić sprzymierzonym przejścia przez bród na rzece Gawii. Wydaje się, że dowódcy moskiewscy zlekceważyli przeciwnika, wysyłają zbyt małe siły, licząc że ostrzałem z łuków uda się zatrzymać przeprawę. Jazda moskiewska została jednak szybko odrzucona od brodu celnym ogniem działek  - zależnie od źródeł było to albo litewskie albo szwedzkie armaty. Być może były to jednak działa szwedzkie, ale ustawione na rozkaz prowadzącego atak Sapiehy. Tak czy inaczej, droga na drugi brzeg została szybko utorowana. Jazda litewska i szwedzka, prowadzona przez petyhorców, przeprawiła się przez Gawię. Co ciekawe, kawalerzyści wzięli na siodła piechurów, zapewniając w ten sposób szybką przeprawę – wziąwszy każdy zasię na koń knechta. Jazda moskiewska próbowała uderzyć na pierwsze przechodzące roty, została jednak odparta celnym ostrzałem. Znów bardzo ważną rolę odegrała artyleria, bo przeprawiwszy się, i działka przeciągnąwszy, prędko je puszkarze narychtowali.
Tu znów, jak się wydaje, dowódcy moskiewscy zlekceważyli siły przeciwnika. Nie zaatakowali z całą mocą wojsk Sapiehy i Boije, przeznaczając tylko część sił do walki z odsieczą. Reszta szykowała się do planowanego szturmu na Kieś. Dało to sprzymierzonym czas na spokojne ustawienie szyku. Żołnierze Sapiehy stanęli na prawym, Szwedzi na lewym skrzydle, do tego knechci w około po obu stronach. Litewski atak miały prowadzić dwie najlepsze chorągwie husarii – Sapiehy i Dębińskiego. Szwedzi mieli nawet czas na to, by zejść z koni i pomodlić się. Litwini, do których zbliżał się już nieprzyjaciel, zsiadać z koni nie śmieli (…) tak się na koniach siedząc Panu Bogu modlili.
Litwini, dzielnie dowodzeni przez Sapiehę, prędkością a śmiałością niedługo Moskwę wsparli. Złamana jazda moskiewska uciekła do obozu, za nimi wpadli tryumfujący Litwini. Szwedzi walczyli w tym czasie z obrońcami szańców, gdzie walka musiała być bardzo ciężka, gdyż poniesiono spore straty. Uciekająca jazda moskiewska zebrała się w  lesie poza obozem i powróciła do walki.  Sapieha do oczyszczania szańców wysłał cztery sta ludzi pieszo – wydaje mi się że chodzi tu o spieszoną jazdę, a nie piechurów, gdyż ów oddział 400 ludzi został wsparty przez knechtów (czyli piechotę właśnie). Szwedzkie źródła podają także informację, że atakujące armie zostały wsparte wypadem obrońców Kiesi. O ile nie ma to potwierdzenia w polskich relacjach, o tyle wydaje się logiczne i dobrze świadczyłoby o umiejętnościach dowódczych Suchodolskiego, który wykorzystałby idealny moment na taki atak.
Kolejny moskiewski kontratak, przeprowadzony przez 1200 żołnierzy jeno z szablami, bo prochów do rusznic nie mieli, został zmasakrowany przez sprzymierzonych. Jako bydło pokłuli, że trup na trupie leżał. Zacięta walka trwała aż do zmroku – jak się wydaje wojska moskiewskie utrzymały szańce i obóz, jednak wysokie straty wpłynęły demoralizująco na carskich żołnierzy. W nocy obóz, na czele jazdy bojarskiej, opuścili wojewodowie Choroszczyn i Szokłanow, zostawiając resztę armii na pastwę sprzymierzonych.
Następnego dnia zdemoralizowane wojska moskiewskie skapitulowały, w ręce zwycięzców wpadł cały tabor i liczna artyleria. Wielu carskich kanonierów popełniło wtedy samobójstwa, wieszając się przy własnych działach.

Kwestia strat w bitwie:
Bartosz Paprocki podaje tylko straty moskiewskich wojewodów: było w tem wojszcze hetmanów ośm, z których trzech zabili naszy, dwóch pojmali, trzech ich uciekło. Wspomina także o zdobyciu 23 dział.
Hejdensztejn zachwyca się zdobytymi działami: najznaczniejsze armaty były te, które miały na sobie nazwisko i wyobrażenie: jedna wilka, jedna jastrzębia, dwie panny, dwie sokołów, a do tego kilka szwedzkich z takiemiż samemi znakami. Co do strat  ludzkich daje nam niestety tylko ogólniki: nieprzyjaciół wiele zginęło, do niewoli nie mało zabrano; z naszej strony bardzo małe były straty.
Gustav Petri określa krwawe straty moskiewskie na 6000 ludzi, podczas gdy sprzymierzeni mieli utracić tylko ok. 100 zabitych.
Bardzo dokładne i niezwykle ciekawe dane podaje Jonas Hedberg (zapewne w oparciu o list króla Jana Wazy). Armia moskiewska miała stracić 6280 zabitych, 3000 jeńców i 1720 rozproszonych po okolicy bitwy. Sprzymierzeni mieli stracić 200 Szwedów, 100 żołnierzy ryskich (piechoty w armii litewskiej?), 60 hovfolk (określenia którym nazywano konnych, chodzić tu może to szlachtę inflancką) i kilku Polaków (Litwinów). Moskiewski park artyleryjski to 6 dużych moździerzy i 14 dużych dział. Ten ostatni łup wywołał zresztą kłótnię pomiędzy sojusznikami – miał bowiem przypaść Szwedom, ale to Litwini zagarnęli go w czasie transportu do Szwedów i odmówili wydania dział.

Oczywiście nie jest to w pełni wyczerpujące opracowanie tej bitwy, wydaje mi się jednak, że nawet taka krótka forma może zainteresować Czytelników. Wszak Kieś funkcjonuje w polskiej historiografii przede wszystkim z powodu starć z XVII wieku, więc jako ciekawostkę można potraktować epizod z 1578 roku, kiedy to nasi żołnierze traktowali Szwedów jako sojuszników. Zaledwie 23 lata później przyjdzie im stanąć w tej samej okolicy już jako przeciwnicy…

Bibliografia:
Barkman, Bertil C:son, Kunglig Svea Livgardes historia II, Stockholm 1937
Bielski Marcin, Kronika polska, tom VII, Sanok 1856
Hedberg, Jonas, Kungl. Artilleriet – Medeltid och Vasatid, Stockholm 1975
Heidenstein Rajnold, Dzieje Polski od śmierci Zygmunta Augusta do roku 1594, Petersburg 1857
Kotarski Henryk, Wojsko polsko-litewskie podczas wojny inflanckiej 1576-1582. Sprawy organizacyjne. Cz. 2 [w:] Studia i Materiały do Historii Wojskowości, tom. XVII, cz.1, Warszawa 1971 
Kupisz Dariusz, Psków 1581-1582, Warszawa 2006
Paprocki Bartosz, Herby rycerstwa polskiego, Kraków 1584
Petri, Gustav, Kungl. Första livgrenadjärregementets historia I, Stockholm 1926

  

6 komentarzy:

  1. "Szwedzi dysponowali 2000-2300 żołnierzy (a nie 3500, jak przyjmują polskie opracowania)"
    Jeśli 3500 to za źródłami to wszystko się zgadza.
    Pamiętasz może jak pod Kłuszynem tylko niewiele nad połowę z 6000 "Niemców" stanowili wojownicy ?
    A pod Twerem takoż.
    Zatem mamy po staremu liczbę podającą całe wojsko(z ciurami itd).
    Pozdrawiam
    Marek

    OdpowiedzUsuń
  2. W polskich źródłach nie znalazłem informacji o 3500 Szwedów, Paprocki, który najdokładniej pisze o bitwie napisał wręcz o 2000, co ukazuje jak dokładna jest jego relacja, oparta o wspomnienia żołnierzy biorących udział w bitwie. Liczbę 3500 powtarzają opracowania - Kotarski (który zapewne jest autorem tej liczby) i Kupisz. Nie sądzę by służba obozowa stanowiła jakąś znaczącą część wojsk litewsko-szwedzkich (zważywszy że sprzymierzeni maszerowali szybko, nie obciążając się taborami), za to jak najbardziej mogła 'podbić' liczebność wojsk moskiewskich do przedziału 18-22 000.

    OdpowiedzUsuń
  3. "za to jak najbardziej mogła 'podbić' liczebność wojsk moskiewskich do przedziału 18-22 000."
    Tego jestem pewien, tylko ciekawe jaką część wojsk moskiewskich stanowili wojownicy ?
    Przypuszczam że koło połowy ale nie mam nic na poparcie swoich przypuszczeń.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie snuję tu przypuszczań, bo nie wiem nawet, jak silna była była naprawdę armia moskiewska.

    OdpowiedzUsuń
  5. A very interesting post! What does przypuszczań mean??

    OdpowiedzUsuń
  6. 'Assumptions' (as 'a statement that is assumed to be true but one is not sure of it') would be, I think, the best word here :)

    OdpowiedzUsuń