czwartek, 28 kwietnia 2011

Dragonia pana Tomasza

Dragonia po raz pierwszy pojawiła się w armii koronnej w czasie wyprawy moskiewskiej 1617-1618, a na większą skale zagościła w ramach wojsk zgromadzonych przeciw Kozakom w 1625 roku. Pisałem już kiedyś na blogu o prawdopodobnym udziale dragonii w obronie Chocimia 1621 roku, tym razem słów kilka o występowaniu tej formacji w siłach prywatnych jednego z magnatów z tego okresu. Tomasz Zamoyski, bo to o nim mowa, już w 1621 roku miał prowizorycznie podragonić piechotę złożoną ze swoich ukraińskich poddanych – pod piechotę wszytką, której miał 600 z miasta Tarnopola i z sioł, dodać kazał koni. Z kolei w 1624 roku Zamoyski zaciągnął nową jednostkę piechoty cudzoziemskiej, która stała się swoistą szkołą wojskową dla jego poddanych i wzorem dla podobnych oddziałów u innych magnatów. Co ciekawe, oddział ten także został podragoniony, zapewne z powodu wysokiej użyteczności tej formacji w obliczu zagrożenie ze strony Tatarów czy Kozaków. W tymże roku z rozkazania pańskiego kapitan Fitings zaciągnął i stawił do Tarnopola piechoty cudzoziemskiej sto, z których potym dragonią porobił pan. I on najpierwszym był przykładem inszym panom chowania ludzi niemieckich. A którzy z nich pokazowali się być dzielniejszymi i umiejętnościami w dziele i ćwiczeniu rycerskim, pan obierał sobie i obracał do ćwiczenia wybrańców swych naznaczając im jako oficjalistom znaczniejsze i większe stypendja a drugich majętnostkami opatrując. Oddział ten brał udział w walkach przeciw Kozakom w 1625 roku. Z kolei przeciw Szwedom w 1626 roku Zamoyski zaciągnął liczący 100 żołnierzy oddział kapitana Gryma – czy zgodnie z poprzednimi doświadczeniami była to dragonia czy też raczej ‘zwykła’ piechota cudzoziemska nie możemy być jednak do końca pewni. Kompania ta walczyła pod Gniewem, gdzie jej dowodca został postrzelony w rękę. Także i w 1632 roku, kiedy to Zamoyski przybył do Warszawy na sejm elekcyjny towarzyszyło mu min. 100 dragonów, ale i aż 800 piechoty trybem niemieckiej ćwiczonej – jak widać ‘szkoła wojskowa’ miała się dobrze.


   

2 komentarze:

  1. Dragonia, zacny Michale, pierwszy raz pojawiła się pod Krakowem w czasach jego ojca założyciela. Do szewskiej pasji doprowadził ją jednak pewien Dratewka, przez co dragonia zaczęła pić jak smok, palić wsie okoliczne, porywać niewiasty... No i ją przegnano. Wróciła pewnie właśnie dopiero w czasach przez Ciebie wspomnianych. W odróżnieniu od pierwowzoru, nie była już jednak skrzydlata, kraj był już wszak zajęty przez skrzydlatych jeźdźców...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie żeś to Szymonie wymyślił, pięknie :)

    OdpowiedzUsuń