Ciężko było uprawiać turystykę w XVII wieku – wiele
niebezpieczeństw czyhało na podróżników w czasie ich wojaży, od bandytów, przez
włóczące się bandy żołnierzy, po broniących swej ziemi chłopów. Stanisław
Albrycht Radziwiłł w pierwszym tomie swych pamiętników wspomina o tragicznym
epilogu podróży jednego z polskich magnatów do Włoch. Sprawa była o tyle
głośna, że doszła nawet do uszu samego papieża. Oddajmy zatem głos panu
Stanisławowi:
Ten miesiąc[1]
zakończę relacyą smutną o zabiciu syna[2]
Tęczyńskiego, wojewody krakowskiego[3], który
jednego syna przed dwoma laty w Lowanium stracił[4], a
tego drugiego we Włoszech postradał z takiej okazyi. Jadąc z Rzymu do Neapolu
niedaleko od miasta kajetańskiego Germoneta nazwanego, gdy chciał przez płot do
winnicy się przedrzeć, a chłop tam stojący tego bronił, gniewem uniózłszy się
pistoleta dobył, w chłopa strzelił, lecz kula go minęła: gdy za chłopem
uciekającym sam się ugania, bo assystencya jego[5] była
poprzedziła, drugi chłop z krzaku winnego ruśnicą weń strzelił, i w piersi go
ugodził. Spada wojewodzic z konia, przybiegają słudzy, z ziemi go podnaszają,
ale na darmo, bo wkrótce na ich rękach umarł; obraziła ta rzecz i samego
papieża[6],
który pisał list konsolacyjny do ojca ciesząc go[7] w
tym smutnym przypadku i stracie miłego syna, i tak jeden tylko syn[8]
został w domu: cała familia, syn z ojcem[9]
pozostała.
Widzimy więc, że dla krewkiego polskiego magnata wyprawa
krajoznawcza skończyła się tragicznie. Wystarczyło nieco więcej opanowania,
żeby sprawa nie wymknęła się spod kontroli, zamiast tego pan Krzysztof zginął w
sytuacji wręcz idiotycznej, ścigając po winnicy włoskiego chłopa.
[1] Lipiec
1632 roku.
[2]
Krzysztof Tęczyński.
[3] Jan
Magnus Tęczyński.
[4] Gabriel
Tęczyński, który zmarł w 1629 lub 1630 roku.
[5] Poczet
towarzyszący młodemu magnatowi.
[6] Urban
VIII.
[7] Tj.
pocieszając.
[8]
Stanisław Tęczyński, który zmarła w 1634 roku.
[9]
Radziwiłł nie wspomina jednak o córce wojewody, Izabeli. Ta została małżonką
Łukasza Opalińskiego młodszego, a po śmierci Jana Magnusa Tęczyńskiego
odziedziczyła rozległe włości rodu Tęczyńskich.
Ciekawa opowiesc, jak mily Bog - i smutna, bo sie Teczynscy herbu Topor skonczyli niebawem (szkoda ze nie na polu chwaly polegl byl wlaczac za Ojczyzne zamiast glupio na jakiejs italskiej prowincji od kuli wiesniaka ciemnego - zawiodl go zdrowy rozsadek a rozsadzila pycha i krewkosc rodowa). warta narysowania... Swoja droga to miasteczko to pewnie Sermoneta w Lacjum
OdpowiedzUsuń