Nasz dobry blogowy
znajomy - Silahdar Mehmed aga z Fyndykły – opowie dzisiaj jak to waleczne
wojsko Kara Mustafy zdobyło w sierpniu 1682 roku zamek Filek (Fiilek, Filakovo)
. Piękne tłumaczenie
oczywiście Zygmunta Abrahamowicza. Opis przepiękny, pełen wychwalania pod
niebiosa wojowników tureckich, a jednocześnie lżenia żołnierzy cesarskich. Co
prawda kronikarz „zapomniał” wspomnieć, że krwawy szturm zamku kosztować miał
Turków blisko 3000 zabitych, jednak w jego relacji liczyło się tylko, że
lwy krew pijące odniosły zwycięstwo.
Maszerując potem od obozowiska do obozowiska
spoczął on we czwartek dnia dwudziestego trzeciego wspomnianego miesiąca a w
pobliżu zamku Fulek — istnego „nieba" nieprzyjaciół.
Pasza
obejrzał go sobie uważnym okiem od dołu do góry. Zamek wewnętrzny przedstawiał
fortecę potrójną lub może poczwórną, położoną na wysokim wzgórzu z litej opoki
i sięgającą szczytami aż [gwiazdy] Capelli, otoczoną licznymi wieżami tudzież
wzniesionymi jedna obok drugiej basztami i fortami, pod nim zaś widniał zamek
dolny. Po zdobyciu Ujvaru [przez muzułmanów] przeklęci potępieńcy z wielkiego
strachu obwarowali murem na znacznej przestrzeni także tamtejsze podgrodzie
oraz umocnili je z czterech stron murowanymi wieżami strzegącymi jedna drugiej
i tworzącymi figurę nożyc, a wykopawszy wokół niego szeroką i głęboką fosę
napełnili ją wodą, tedy była to forteca ogromnie warowna. Leżała ona w
pobliskim sąsiedztwie strzeżonych przez [Ałłaha] państw chudawendigiara i przez
krótki też czas pozostawała w ręku muzułmanów. Zbójeccy giaurzy, którzy w
liczbie około trzech tysięcy zamknęli się teraz w jej wnętrzu, w winiarnie
poprzemieniali owe święte dżamije, gdzie przez wiele miesięcy i lat głoszono
jedność Przewspaniałego, bito [Mu] pokłony i przed mihrabami zanoszono
błagania. We wszystkich zamkach na strzeżonej [przez Ałłaha] granicy wyczyniali
szkody, spustoszenia i okrucieństwa, a ten zamek — jak powszechnie było wiadomo
— napełnili jeńcami muzułmańskimi i stali się wrzodem na ciele mieszkańców
muzułmańskiego pogranicza. Zostawić w spokoju taki sławny zamek — legowisko Niemców,
siedlisko zbójców — i odejść od niego nie wydawało się rzeczą zgodną z
gorliwością w wierze. Pasza, ufny w łaskę Jedynego i w cuda Pana Dobrotliwego,
powziął zatem od razu serdeczne postanowienie, że zdobędzie przede wszystkim
podgrodzie.
Dzięki błogosławieństwom płynącym z żarliwych
modłów rycerskiego padyszacha-gaziego jegomości otoczono ten słynny zamek
sposobem poprzednim z czterech stron, tak jak się to robi na polowaniu, i przez
osiem dób bez przerwy, w dzień i w nocy, toczono ze wszystkich stron walkę przy
pomocy miotających pioruny armat, wziętych od tych, którzy się poddali, lub
zdobytych, tudzież rusznic, bomb oraz kamieni. W zwalonych wieżach, basztach i
fortach, z których przeklęci potępieńcy prowadzili walkę przy użyciu dział i
rusznic, potworzyły się pęknięcia, zaś wiele ich armat uległo zniszczeniu albo
zostało przesuniętych na inne stanowiska. Kiedy zaś okopy doszły aż do fosy,
zapełniono ją pniami drzew, chrustem i torbami pełnymi kamieni, dzięki czemu w
dwóch miejscach można było uderzyć bezpośrednio na zamek. Gazijowie
muzułmańscy, lwy krew pijące, poczynili sobie w owych pęknięciach wyłomy, w
wielu miejscach przystawili drabiny i ze zwycięskim okrzykiem: „Nie ma pomocy,
jak tylko od Ałłaha!" runęli na podgrodzie oraz szczęśliwie wdarli się do
jego wnętrza. Skazani na piekło giaurzy, którzy odważyli się stawiać opór,
zostali oddani na pastwę szabel, ci zaś piekielnicy, którzy zbiegli się do
kościołów, zostali podpaleni i zniszczeni ogniem, więc owo podgrodzie w jednej
chwili i w jednej godzinie zostało zdobyte [i] opanowane.
Ci spośród potępieńców, świń niemieckich, którzy
ocaleli od szabel, umknęli wówczas do zamku wewnętrznego, gdzie czuli się
bezpiecznie, i zamknęli się w nim. Owa zgraja bezbożnych kalek nie wyciągnęła
żadnego morału z tych cięgów, lecz w całkowitym zaślepieniu i pysze podjęła
walkę taką samą jak poprzednio. Ze zdobytego podgrodzia poprowadzono więc, tak
jak przedtem, okopy, a w odpowiednich miejscach ustawiono działa, po czym przez
siedem dni i siedem nocy, bez snu i odpoczynku, nieustannie i z zaciekłością
oraz wielką walecznością bito z nich w zamek wewnętrzny. W końcu więc powiał w
stronę muzułmanów wietrzyk triumfu i zwycięstwa, a do uszu wiernych doniosła
się dobra wiadomość, która się wyraża świętymi słowami: „Oto wojsko nasze wywalczy
dla nich zwycięstwo!" Oblężeni wielobożcy, których miejsce jest w
gehennie, wyczerpani i do cna zmorzeni walką, nie widząc żadnego wyjścia, a
pragnąc ocalić swe głowy i dusze, we czwartek, dnia ósmego świętego miesiąca
ramazana a, poprosili o przebaczenie i zmiłowanie, a wywiesiwszy chorągiew na
znak kapitulacji, poddali swój zamek. Zaraz też, tejże samej godziny, wyszli
stamtąd i całkowicie złamani, zdjęci lękiem o swoje dusze, puścili się w drogę
powrotną do swojego nieszczęsnego kraju.
Około stu dziesięciu jeńców muzułmańskich, których
znaleziono uwięzionych w zamku, obdarzono wolnością. Wewnętrzną i zewnętrzną
partię zamku zrównano z ziemią, domy popalono, a następnie w triumfie i
zwycięstwie wycofano się stamtąd.