Nowy rok wypadałoby zacząć z przytupem… a przynajmniej jakąś zachęcającą do wysiłku
mową. Z pomocą przyjdzie Blaise de Montesquiou de Lasseran-Massencome, seigneur
de Montluc, XVI-wieczny marszałek Francji. Była to postać nietuzinkowa: ubogi
szlachcic, zaczynał karierę wojskową w Italii, pod komendą słynnego Bayarda;
pasowany na rycerza po bitwie pood Ceresole w 1544 roku, w 1574 roku mianowany –
w uznaniu zasług, licznych ran i półwiecza
ciągłej służby wojskowej – marszałkiem Francji. W 1592 roku ukazały się jego
pamiętniki, Commentaires de Messire
Blaise de Montluc. Niezwykle przypadły one do gustu królowi Henrykowi IV,
który nazwał je żołnierską Biblią.
Seigneur de Montluc
przywita więc 2014 rok przemową którą wygłosił do swoich żołnierzy przed bitwą
pod Ceresole, gdzie przyszło im się zmierzyć z osławionymi niemieckimi
lancknechtami. Tłumaczenie z wersji angielskiej mojego autorstwa, więc wszelkie
ewentualne błędy spadają na moją głowę:
Towarzysze broni, winniśmy dziś walczyć dzielnie a jeśli wygramy tę bitwę
zdobędziemy sławę większą niż ktokolwiek przed nami. Historia uczy nas, że do
tej pory, za każdym razem gdy Francuzi walczyli wręcz z Niemcami, to Niemcy
zwyciężali [chodzi mu zapewne
o starcie piechoty – K.]. By udowodnić
żeśmy lepsi niż nasi przodkowie musimy walczyć z dwakroć większą odwagą by ich [Niemców]
pokonać lub [w przypadku porażki
honorowo] zginąć - by ukazać im, kim tak naprawdę jesteśmy (…).
Panowie, zda się że niewielu z tych których tu widzę walczyło wcześniej w
bitwie. Powiem wam więc jedno – jeżeli będziemy dzierżyć nasze piki za ich
końce i walczyć na pełną długość piki zostaniemy z pewnością pokonani (…)
Musicie chwycić swą pikę w połowie, na modłę Szwajcarów, po czym z pełnym pędem
ruszyć pomiędzy nich [Niemców] i
ujrzycie jak zaskoczeni będą taką formą ataku].
Sugestia była jak
najbardziej słuszna, o czym z fatalnym skutkiem przekonali się lancknechci. O bitwie
pod Ceresole napiszę kiedyś więcej, w ramach XVI-wiecznych blogowych wycieczek;
zapewne i seigneur de Montluc jeszcze nieraz pojawi się w tym kącie.
Jeśli mam mieć jakieś noworoczne życzenie, to chciałbym żeby na tym blogu więcej było wieku XVI-go niźli do tej pory. Amen :)
OdpowiedzUsuńI tak się zapewne stanie, bo też powoli rozszerzam moją niewielką bibliotekę ;) w tym kierunku.
OdpowiedzUsuńTo może i o wspomnianym Bayardzie coś więcej się pojawi? Bo postać to arcyciekawa i rad bym się czegoś więcej o niej dowiedział ;)
OdpowiedzUsuńWolałbym trzymać się drugiej połowy XVI wieku, jako mi bliższej, ale jeżeli tylko poczuję się (po odpowiednich lekturach) nieco mocniej w temacie pierwszej połowy XVI wieku to i pewnie 'Le bon chevalier' się tu pojawi.
OdpowiedzUsuńKoniecznie. Razem z Gastonem de Foix, Georgiem von Frundsberg i Gonzalem de Cordoba (tym pierwszym oczywiście, El Gran Capitán) , jeśli można prosić ;)
OdpowiedzUsuńBayard pośrednio, ale już raz był ;) http://kadrinazi.blogspot.co.uk/2012/10/off-with-their-heads-na-sposob-albanski.html
OdpowiedzUsuń