Wśród zapisków
źródłowych dotyczących jednostek szkockich służących w XVII wieku w armii
Zjednoczonych Prowincji natknąłem się na niezwykłą historię kapitana Williama
Douglasa. Od czerwca 1627 roku dowodził on jedną ze szkockich kompanii
piechoty, ale już pod koniec 1626 roku negocjował z Holendrami patenty dotyczące jego
autorskich pomysłów dotyczących uzbrojenia. A pan Douglas pomysły miał wręcz
rewolucyjne:
- wynalazek broni palnej, z którą jeden
żołnierz, czy to piechur czy kawalerzysta, może wystrzelić [w tym samym czasie]
tyle co sześciu żołnierzy z normalną bronią [zapewne muszkietami]
- wynalazek piki, za pomocą której żołnierz może walczyć
nie tylko jako pikinier, ale i jako muszkieter
- wynalazek wozu bojowego [w zapisie ‘foot-carriage’,
czyli ciągniętego przez pieszych], za pomocą którego jeden żołnierz może
zastąpić lub wykonać robotę 100 muszkieterów
- wynalazek wozu bojowego [w zapisie ‘horse-carriage’
czyli zaprzężonego w konie] za pomocą którego jeden człowiek i dwa konie
[pociągowe] mogą wykonać robotę 200 kirasjerów.
Wynalazki brzmią
naprawdę niesamowicie i rewolucyjnie, nieprawdaż? Holendrzy postanowili dać mu szansę z
kolejnym wynalazkiem, czyli działem z
którego można było strzelić trzy wystrzały [tak szybko] jak z [aktualnie
używanego] jednego. Przeprowadzona 23 kwietnia 1627 roku, w obecności
komisarzy niderlandzkich, próba poligonowa wykazała, że eksperymentalne działo
wystrzeliło pięć razy w tym samym czasie gdy „normalne” działo wystrzeliło dwa
razy. W maju 1627 roku poproszono Douglasa o odlanie dwóch dział, które miały
być połączone ze sobą (więc zapewne o to chodziło w całym tricku) i które miał
zaprezentować w kolejnej próbie. W styczniu 1628 roku Douglas bezskutecznie
domagał się pieniędzy za muszkiety swojego pomysłu. Od wiosny 1628 roku
skupiono się z kolei na jego wynalazkach morskich, najwyraźniej dano sobie
spokój z jego eksperymentalną bronią lądową. Cennik usług okrętowych Douglasa
cytowałem już kiedyś w innym wpisie, jego epopei morskiej przyjrzymy się z
kolei w drugiej części za jakiś czas.
Od razu jednak
muszę zaznaczyć, że epilog całej niderlandzkiej przygody Williama Douglasa jest
smutny. Zginął on bowiem jesienią 1629 roku, a jego intrygujące wynalazki
przepadły wraz z nim.
Nie wynalazcą, ale tropicielem wynalazków na rzecz Gdańska był J. J. Wallhausen. Na zlecenie rady miasta podróżował po rzeszy i zbierał różne ciekawostki techniczne użyteczne w czasie wojny. Też ciekawa postać :)
OdpowiedzUsuńWallhausen to jednak postać dużo bardziej znana, bo jego podręczniki militarne to klasyka. Za to o Douglasie mało kto słyszał, więc warto o nim pisać.
OdpowiedzUsuń