Rzadko zapuszczam się w odmęty wieku XVI, niemniej jednak tym razem trafiłem na tekst który po prostu mnie zauroczył. Jest to relacja anonimowego autora, zapewne włoskiego dworzanina jednego z posłów, obecnego przy wjeździe Henryka Walezego do Krakowa w lutym 1574 roku. Rzecz w 1845 roku przetłumaczył z włoskiego i wydał w Krakowie, jako część Ojczystych spominków w pismach do dziejów dawnej Polski…, Ambroży Grabowski. Włoch opisał w niezwykle barwny sposób pochód 8000 jezdnych, przybyłych jedynie dla widzenia Króla. Przytoczę fragment owej relacji –przyznaję że będzie to długa lektura, ale wydaje mi się że warta każdej poświęconej minuty. Zagraniczny gość wyraźnie był zafascynowany wyglądem polskiej szlachty i tym w jaki sposób próbowała ona zaprezentować się nowemu władcy. Pozostawiam brzmienie XIX-wiecznej wersji, gdzieniegdzie tylko dodając własny komentarz. Usiądźcie wygodnie, wyruszamy do Krakowa Roku Pańskiego 1574…
Zaczęły się zbliżać do miasta w pięknym bardzo szyku lekko zbrojne orszaki Panów i Xiążąt tego królestwa, pancernych [tu w znaczeniu ciężkozbrojnych rycerzy] bowiem ciężko zbrojnych tylko do 1500 liczono. Każda kompania miała swych naczelników, której ludzie szeregami po trzech postępowali: tych dzidy (proporce) [czyżby kopie z proporcami?] różnobarwne złotem i srebrem malowane. Przodem każdej jechał namiestnik właściciela chorągwi na pysznym koniu, w sutym stroju, ze złocistym buzdyganem w dłoni. Za nim dwóch paziów, za tymi dworzanin, wszyscy trzej w barwie swojego Pana, na koniach jednej maści, jednego wzrostu i w jednakich rzędach. Jeden paź niósł przyłbicę ozdobną pękiem białych piór pawich, które u jej szczytu jakby z naczynia jakiego, złączone mocno, wystrzelały z osady srebrnej lub z innego metalu. Drugi miał tarczę i miecz w pochwie, u którego rzemienie srebrem nabijane były. Dworzanin trzymał dzidę i herb. Za tym ostatnim jechała służba w liczbie 4, 5 a czasem i 8, na szłapakach [ o ile rozumiem, tu mnie specjaliści od koni zapewne poprawią, chodzi tu o konia idącego specyficznym szybkim krokiem, zwanym szłapem], wiodąc konie powodowe tureckie bachmaty, hiszpańskie ogiery i t.p.
Tu za prawdę trudno było rozstrzygać, co godniejsze podziwienia, czy doskonałość i piękność ukrasy, czy kosztowność i wspaniałość rzędów i przystrojeń? Niektóre bowiem konie były okryte jakby drobniuchną siatką z złota lub srebra, inne blachami sadzonemi drogiemi kamieniami: te znowu chociaż w zwyczajnym rynsztunku, ale czapraki to jedwabne to ze złotogłowiu i najkosztowniejszej lamy, szyte kamieniami lub ozdobione przerozmaitym haftem. Strzemiona, wędzidła i łańcuchy miasto cugli do kuli siodła przytwierdzone, zgoła wszystko złote lub srebrne. U łęku przytroczone dwa pistolety, a miecz przy lewym boku, olstry i pochwa z tejże samej materyi co i siodło. Niektóre miały na głowach kity białe, podobne do wyżej opisanej, na krzyżu rozety z pereł lub rytowanego metalu, drogimi kamieniami suto sadzonego. Za końmi powodowemi postępowali dobosze lub żele (janczarzy), dalej 4, 6ciu lub 8 trębaczy, a w niektórych chorągwiach i 12tu: ci wszyscy w barwie swojej chorągwi, które jak już powiedziano ciągnęły trójkami, z lancą w dłoni lub bez niej; każdy jednak w pancerzu lub kolczudze. Niektórzy mieli w ręku trzciny [nie mam pojęcia o co chodzi, wszelkie komentarze mile widziane] które więcej cenią nad lance. Wielu też było uzbrojonych z turecka w łuki – ci jednak nie byli rozrzuceni w porządku, ale w każdej chorągwi stanowili osobny oddział. Chorągwie niektóre miały od 600 do tysiąca koni, jak n.p. pierwsza, przodem której jechało 60 przebranych za wilków: z pomiędzy uszu konia wysuwała się głowa wilka, który ogon opierał na piersiach jeźdźca, a łapami niejako obejmował kark koński. Ci tak byli podobni i ubiorem i końmi, iż ani z wilczury ani z postaci nie można było rozróżnić jednego od drugiego. W pośrodku mieli 120 dworskich ze trzcinami, w ubiorze szkarłatnym i przyłbicą na głowie. Za tymi postępowało 300 innych w adamaszku, pod suknią kolczuga, przez ramię łańcuch złoty, w ręku lanca z proporcem białym. Z tatarów jedni uwijali się zręcznie na koniach, innych wieziono na wozach jakby w tryumfie, jeńców zchwytanych przez Polaków, za karę rabunków i napadów, których się dopuszczają.
Tu znowu 200 lekko-zbrojnych w same kolczugi, dalej kompania w zwykłym porządku, a chociaż nie tak liczna jednak piękniejsza i ciekawsza; oprócz bowiem tych koni powodowych, ukazały się nadto dwa bardzo osobliwe, jeden miał sierść kędzierzawą tak doskonale udaną, iż zupełnie wydawał się jak duży baran; drugiemu zaś tak zręcznie przyprawiono skrzydła, dziób i szpony, iż go wszyscy mieli za Hyppogryfa. Kolory tej kompanii żółty i błękitny. Pierwsze szeregi miały na pancerzach tuniki z atłasu żółtego w pasy błękitne, tarcze pokryte strusiemi piórami, podobnież rzędy i szarfy wiszące z karków końskich. Za temi w trop, oddział przybrany z moskiewska, także w postaci jeńców, każdy z trzciną w ręku, w czerwonych sukniach podbitych czarnem futrem, z przyłbicą na głowie. W odwodzie rota, gdzie koń i człowiek okryci lampartami na podziw, skąd taka onych mnogość, wystarczająca na okrycie przeszło stu koni i tyluż jeźdźców.
Dwie nadto rzeczy zwracały uwagę, najprzód: iż konie miały u grzywy po dwa skrzydła orle rozciągnione po obu stronach, od przednich nóg do głowy; podobne także skrzydła, jedno na hełmie drugie na tarczy. Powtóre: iż tarcza powleczona była cieniuchną blaszką srebrną, przytwierdzoną gwoździami, których główki wielkości orzecha pozłociste, tak, iż cała tarcza zdawała się być srebrną. Tarcze podobne zowią albańskiemi. Ukazała się następnie kompania dwoistej barwy, czarnej i białej, konie w czaprakach z czarnego axamitu, a te ozdobione srebrnemi floresami: rzędy gładkie srebrzyste, dobosz bijący w żele w skórze baraniej, piszczałek grający na piszczałce w skórze dzika, oba jak istne zwierzęta. Największe zaś obudzał podziwienie dzielny rumak, przybrany w skórę niedźwiedzią, tak wielką iż wystarczała na okrycie całego. Miał on przywiązane do kolan dzwonki, tak, iż podnosząc nadzwyczaj nogi, zdawał się idąc naśladować stąpanie niedźwiedzia. Otaczała go wielka liczba służby, przybranej obyczajem wołoskim i bułgarskim, w kożuchach wywróconych, czapkach czerwonych kształtu kaptura z dwóch stron otwartego, w ręku trzcina. Za temi oddział z węgierska w brunatnym stroju, czapeczki na głowach, złoty łańcuch przez ramię, bogaty napierśnik na koniu, lanca do ataku. Na koniec około ośmdziesięciu ze stanu rycerskiego, wszyscy odziani lamą srebrną, czarnym jedwabiem przeszywaną, przez plecy skóra rysia, konie strojne na karku i grzbiecie. Następował dalej wielki oddział ze dwiestu wynoszący, poważniej ubranych, za każdym giermek niosący hełm i tarczę żelazną, na sposób włoski. Tych zbroje okryte płaszczem z czarnego axamitu, bramowanym lamą srebrną, kapelusze czarne axamitne ze srebrnemi sznurami, rzędy na koniach tak rycerstwo jako też i paziów z tejże materyi. Ukazało się potym innych stu w ciężkiej zbroi od stóp do głów, lanca do ataku, pistolety u łęku, konie okryte drogiemi kamieniami. Dalej sześćdziesięciu dworzan z włoska przybranych w czarny axamit, ferezye srebrne lamą bramowane, podbite kunami. Miała to być barwa Biskupa krakowskiego. Ukazał się następnie orszak daleko kosztowniej odziany, i bez wątpienia o wiele piękniejszy. Ten postępował za oddziałem w adamaszku zielonym, ze skrzydłem orlem na tarczy i hełmie: składał się zaś z sześćdziesięciu dworzan, przybranych w suknie z axamitu ponsowego, podbite sobolami, ich kołpaki, jako też i czaprak okrywający konia na karku i grzbiecie, także sobolowe. W ręku u każdego buława srebrna, na plecach drogie kamienie wszywane w fontazie z jedwabnych wstążek i lamy srebrzystej. Za temi tyluż innych w axamicie gładkim także ponsowego koloru, lisami białemi podbitym, kołpaki także lisie: na szyi konia zawieszony lis biały, czapraki gronostajowe aż do ziemi.
Dalej szło 300, w szarłacie i z lancą w dłoni, na głowach końskich i na tarczach kity z białych piór pawich, tak, iż się zdawało że trzech na koniu miasto jednego. Następnie wielki oddział w przerozmaitych strojach z axamitu czarnego, srebrnej lamy i t.p., kity u kapelusza z niemiecka. Tu znowu hufce czarne i białe Xiążęcia pomorskiego, giermkowie na gniadych koniach – tak dalej różne oddziały najwspanialej przybrane (…)
Wszystko to jednak ustąpić musi wspaniałemu widowisku, jakie przedstawiała liczba niezliczona koni, celujących niezrównaną pięknością i rozmaitością. Żaden pędzel nie zdołałby zkreślić coś doskonalszego, nad owe powodowe których do 300 liczono. Sądząc więc iż wszelki opis byłby nadaremny, gdy i nawet zbliżenie się do prawdy nie podobne, zamilczeć wole [pomyślmy więc jakie wrażenie musiały sprawiać te konie, że Włoch ów nie wiedział jak je opisać..].
Przeszła nakoniec ostatnia kompania, o tyle od innych piękniejsza, o ile dowcipniej, a może i bogaciej przybrana. Ubiór jej z atłasu karmazynowego, kity z piór pawich białych, na plecach łabędź udany z rozpostartemi skrzydłami, unoszący się niejako z grzbietu konia swego aby osiąść na głowie tuż następującego. Za temi jechało na fryzach 300 Rajtarów, ubranych w axamit biały i czarny, z samopałami u łęku, w reście wielu ze stanu rycerskiego w jedwabiach z różnej barwy, płaszcze wiszące z ramienia na grubych złotych łańcuchach, miecz obosieczny, w ręku buzdygan, u niektórych buława srebrna. Było też wielu zbrojnych w łuki i srebrne sahajdaki: każdy z nich jako też i namiestnicy kompanij, mieli też wiele służby pieszej w podobnym stroju, ale mniej kosztownym.
Man thats some awesome reference you got there,thank you for posting it on your blog! Is the original book available somewhere online?
OdpowiedzUsuńI have stumbled upon "Ojczyste spominki w pismach do dziejów dawnéj Polski" back here:
http://www.archive.org/details/ojczystespomink01johngoog
though I'm not sure if it is the same volume as you've quoted in your article..
Regards and many thanks again
Samuel
Hi Samuel
OdpowiedzUsuńGlad You like it, it was worth to re-write it from pdf :)
Of course You can find both volumes online:
http://books.google.com/books?id=NfcKAAAAIAAJ&printsec=frontcover&hl=pl&source=gbs_ge_summary_r&cad=0#v=onepage&q&f=false
Regards
Michał
Much obliged Michał!
OdpowiedzUsuńEnjoy :)
OdpowiedzUsuń...i pan Jan Kochanowski bral udzial w tym powitaniu, jako husarz :)
OdpowiedzUsuńMam ten tekst na celowniku jesli chodiz o malunki i tlumaczenie na angielski, eh, kiedy to bedzie :)
Fakt, aż się prosi o zilustrowanie tego opisu, masa pomysłów na ilustracje!
OdpowiedzUsuń