Określenie ‘przyjacielski’ lub ‘bratobójczy ogień’ zwykło się kojarzyć przede wszystkim z przypadkami przypadkowego ostrzału czy bombardowania własnych sił w toku XX i XXI-wiecznych wojen. Jest to jednak oczywiście zjawisko o wiele starsze, chciałbym więc przedstawić kilka przypadków z mego ulubionego XVII wieku. Biorąc pod uwagę, jak podobnie do siebie (ubiory, wyposażenie) wyglądali w owym czasie żołnierze walczących ze sobą armii (zwłaszcza w Europie Zachodniej podczas Wojny Trzydziestoletniej) o tragiczne i nierzadko krwawe przypadki w bitewnej kurzawie nietrudno…
W bitwie pod Zablati (Radomilicami) w 1619 roku protestancka jazda hrabiego Mansfelda zmuszona została do ustąpienia przez kirasjerami walońskimi. Rajtarzy hrabiego wycofali się w stronę własnej piechoty, licząc na wsparcie ogniowe i osłoną na czas zebrania się i przegrupowania. Knechci zareagowali jednak nerwowo, na widok nadjeżdżającej jazdy natychmiast wystrzelili z muszkietów, tak że więcej ich sama postrzeliła [piechota Mansfelda] niż nieprzyjaciel.
Dużego pecha mieli cesarscy kirasjerzy i arkabuzerzy w bitwie pod Trzcianem w 1629 roku – polscy husarze i kozacy w ferworze walki rzucili się bowiem i na swych sojuszników, nie mogąc ich odróżnić od Szwedów. Dostało się i cesarskim w tamtej bitwie od naszych zajuszonych, bo między Niemcem naszym [czyli cesarskim] a Szwedzkim w zamieszaniu trudno rozeznać było, kto swój a kto nieprzyjacielski i zabito tak kilku żołdaków cesarskich, aż potym cesarscy napominali, gdy widzieli naszych bieżących ku sobie wołali: Jezus Marja Kaizers. Rozeźlony generał Arnim miał napisać w swoim liście-raporcie pobitewnym, że ofiarą Polaków padło więcej niż 20 jego żołnierzy.
Nietypowym przykładem (czy można go w ogóle zaliczyć do ‘friendly fire’?) jest sytuacja z bitwy pod Batohem w 1652 roku. Polska jazda został tam bowiem zmuszona do odwrotu i część spośród kawalerzystów, zamiast powrócić do obozu, postanowiła uciec z pola walki. Hetman Kalinowski miał wtedy rozkazać muszkieterom piechoty cudzoziemskiej otwarcie ognia do uciekinierów. W kilku źródłach z epoki znajdujemy wzmiankę o tym incydencie, jednak w tychże źródłach mocno podzielone są zdania co do faktycznych strat jakie od owego ostrzału ponieśli kawalerzyści. Niektórzy autorzy twierdzą, że ogień z muszkietów zebrał krwawe żniwo, spotykamy się też i z opinią, że strzelano li i jedynie na postrach. Tak czy inaczej jest to smutna historia z tragicznej bitwy…
W bitwie pod Szkłowem w 1654 roku jeden z moskiewskich regimentów rajtarii oddał wielką przysługę Litwinom, w toku walki strzelając do własnych żołnierzy. To nam przy łasce Bożej pomogło, że Rajtariej nieprzyjacielskiej, której wszytko zbrojnej bardzo wiele miał, półk jeden dał do Moskwy ognia. Czy się omylili, bo już ciemno było, czy tćż z inszej jakiej przyczyny, wiedzieć nie możemy, dla czego w sam gorący bój do konfuziej i to pomogło nie lada jako. Bez wątpienia musiało to zaskoczyć znienacka ostrzelane oddziały i zachwiać ich pewnością siebie.
7 czerwca 1656 roku w czasie szturmu Warszawy doszło do tragicznego incydentu. Atak prowadziła luźna czeladź, za którą posuwały się oddziały piechoty cudzoziemskiej. Muszkieterowie mieli osłaniać ogniem wdzierającą się na mury hałastrę gdy wtem kiedy nasi pod mury podstępować mieli, oni [piechota cudzoziemska] zdrajcy, gdy nasi już na mury weszli, ognia do nich potężnie dali, że ledwo się który na murze został. W skutek takiego ‘wsparcia’ Szwedzi byli wstanie odeprzeć atak i odrzucić szturmujących. Samo wydarzenie może dziwić, zapewne w zamieszaniu towarzyszącym atakowi żołnierze źle zrozumieli komendę i oddali przedwczesną salwę.
To tylko kilka przykładów ‘na dobry początek’, zapewne jeszcze wrócimy kiedyś to tego tematu…
Wańkowicz w swoich pamiętnikach o Mt.Cassino pisze, o przypadku zużycia 120 granatów podczas rozpaczliwej obrony przed niemiecką "wycieczką". Potem się okazało, ze żadnego ataku nie było, tylko komuś się coś przywidziało, komuś puściły i tak już poszło.
OdpowiedzUsuńNa wojnie bywa nerwowo :)
O drugowojennych przypadkach to można byłoby osobny blog zrobić:
OdpowiedzUsuńhttp://en.wikipedia.org/wiki/Friendly_fire
No i oczywiście bardzo dużo aktualnych przykładów z Iraku i Afganistanu.
Nerwowo i tragicznie...