czwartek, 31 maja 2018

Kadrinazi radzi i odradza - cz. XVI



Już kilka miesięcy minęło od ostatniej blogowej recenzji, pora to naprawić. Okazja jest dobra, akurat trafiłem na nową pozycję Petera H. Wilsona, Lutzen, z serii Great Battles wydawnictwa Oxford University Press. Książka ta to nowość, opublikowana bowiem została w tym roku.
Przyjrzymy się najpierw strukturze całej pracy, potem zajmiemy się komentowaniem treści. Książka ma nieco ponad 250 stron, z tego rozdziały zajmują 187 – reszta to przypisy (na końcu książki), indeks, bibliografia i jeden aneks.

Książkę otwiera kilku stronnicowy wstęp, po którym następuje 5 głównych rozdziałów i posłowie (czy też „końcowe wnioski”). W pierwszym rozdziale Autor rysuje nam kontekst wojny i sytuację do początku interwencji szwedzkiej. W drugim możemy się zapoznać z opisem pierwszych dwóch lat działań Gustawa II Adolfa w Niemczech, czyli z kampaniami z okresu 1630-1632. Rozdział traktujący o samej bitwie to 42 strony, od przygotowań do starcia, przez krótki opis walczących armii po odwrót wojsk Wallensteina. W rozdziale traktującym o militarnych skutkach starcia, Autor prowadzi rozważania o tym kto tak naprawdę zwyciężył, jakie były straty walczących armii i jak bitwa wpłynęła na dalszy rozwój sytuacji . Na kolejnych 64 stronach możemy zapoznajemy się z politycznym i kulturowym wpływem bitwy – od XVII wieku po czasy współczesne.
Przypisy do rozdziałów znajdują się na końcu książki, za czym ja osobiście nie przepadam, jako że utrudnia mi to czytanie. Praca ma 21 czarno-białych ilustracji, blisko połowa z nich dotyczy jednak wydarzeń  upamiętniających bitwę w XIX i XX wieku. Bardzo przydatne są za to mapy: pierwsza z nich ukazuje sytuację polityczną i militarną w Cesarstwie w okresie 1630-1632; druga sytuację strategiczną w okresie październik-listopad 1632. Kolejne cztery mapy to kolejne fazy bitwy: nadciągnięcie Szwedów, początkowo rozstawienie, środową fazę bitwy i pozycje zajmowane przez armie na koniec bitwy.

Aneks to ODB obydwu armii, przedstawiony jednak w nieco dziwny sposób. Jako pierwszą mamy armię cesarską, podzieloną na siły główne (Wallensteina) i korpus Pappenheima. Kolejno widzimy wszystkie regimenty (piechota, kirasjerzy, arkebuzerzy, dragonii, jazda lekka), wymienione z nazwy (od nazwiska pułkownika), ilość kompanii i liczebność na początku bitwy.

Z kolei armia szwedzka przedstawiona jest w formie szyku bojowej (od pierwszej linii prawego skrzyda), ale tylko regimenty jazdy są wyodrębnione z nazwy (własnej lub od pułkownika). W przypadku piechoty Autor podaje tylko nazwy brygad, wraz z łączną liczbą kompanii w brygadzie i liczebnością – nie znajdziemy tu jednak podziału na regimenty wchodzące w skład brygady.

Autor w swej pracy używa dużej ilości źródeł – od archiwaliów, przez drukowane źródła z epoki, po ogromną liczbę opracowań. Co ciekawe, w spisie materiałów archiwalnych nie ma żadnych materiałów szwedzkich, tylko te z archiwów niemieckich, holenderskich i angielskich. W spisie opracowań nie ma np. Ospreya Richarda Brzezinskiego o tej samej bitwie, mimo że są dwa tomiki dotyczące armii szwedzkiej tego autora. Dosyć zaskakujące, bo wciąż jest to najpowszechniejsze opracowanie tematu dostępne w języku angielskim.

Styl Wilsona jak zwykle bardzo przyjemny w odbiorze, Autor wie o czym pisze, ma ogromną wiedzę i potrafi ją przekazać. Widać że zawsze interesuje go szerszy obraz całej sytuacji, stąd tak dużo miejsce poświęca całej „legendzie” bitwy i tego jak śmierć na polu walki wpłynęła na budowę nieskazitelnego obrazu Gustawa II Adolfa. Dla jednych będzie to siła książka, innych zapewne to od niej odrzuci, bo też punkt ciężkości tej pracy nie dotyczy samej bitwy, a tego jak ją postrzegano w wieku XVII i czasach późniejszych. Bardzo ważne – przynajmniej w moim odczuciu – jest podkreślenie, że wbrew obiegowym opiniom Lutzen nie było jakąś decydującą bitwą, nie wpłynęło też na daleko idące zmiany w sposobie prowadzenia wojny. Zdecydowanie było to jednak kamień milowy w budowaniu wizerunku „Lwa Północy” – tak w XVII wieku jak i później.

O kilku rzeczach które mi się nie spodobały – jak np. przypisy na końcu pracy – już wspominałem. Nadgorliwością popisał się niestety redaktor pracy, dzięki czemu w całym tekście pracy jazdę chorwacką określa się jako ‘Croatians’, podczas gdy na mapach i w aneksie mamy właściwą i zawsze w takich sytuacjach stosowaną formę ‘Croats’. Opisywanie polskiej jazdy jako ‘Cossacks’ jest niestety nagminne w literaturze anglojęzycznej, do tego jestem więc już przyzwyczajony. Dobór ilustracji też pozostawia nieco do życzenia, wrzucanie przepięknego obrazu Snayersa jako czarno-białej miniaturki na pół strony mija się zupełnie z celem, podobnie jak mające mało wspólnego z rzeczywistością obrazy z XIX wieku. Wszystko to jednak w moim mniemaniu minimalne mankamenty.

Końcowa ocena [według rankingu – trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to chyba jednak można mieć. Ktoś co nieco orientuje się w temacie nie dowie się tutaj nic nowego o samej bitwie, interesujące mogą być jednak rozważania Autora na tematy „okołobitewne”, związane z legendą bitwy i Gustawa II Adolfa. Nie wiem jednak czy pozycja ta przemówi do kogoś, kto w tematyce Wojny Trzydziestoletniej słabo się orientuje, tu jednak wciąż przystępniejsza zda mi się wspomniana już powyżej pozycja Brzezińskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz