piątek, 28 stycznia 2011

Zapiski, które ożywią na nowo szczątki pewnej epoki

Pora odpocząć na chwilę od materiałów źródłowych i polecić nieco beletrystyki. Nie uciekniemy jednak zbyt daleko od interesującej nas epoki. W 2005 roku  ukazało się polskie tłumaczenie powieści zatytułowanej Q [z nie wiedzieć czemu dodanym polskim podtytułem Taniec Śmierci]. Jako autor tego dzieła figuruje niejaki Luther Blissett – jest to jednak pseudonim jaki przybrało czterech włoskich autorów. Wielki tu ukłon dla Jana Jackowicza, gdyż jego przekład czyta się wspaniale.
Dla mnie jest to powieść niesamowita, do której wracam średnio raz na pół roku i zawsze czytam od deski do deski – a nigdy mi się nie nudzi i zawsze znajduję tam coś nowego. Akcja dzieje się w okresie 1519-1555 we wstrząsanej religijnymi kryzysami Europie. Podróżujemy od Wittenbergi do Stambułu, spotykając rzesze historycznych postaci – od Marcina Lutra po papieży Pawła III i Pawła IV (Giovani Pietro Caraffę). To nie oni jednak są głównymi bohaterami tej epopei. Śledzimy bowiem niesamowicie splecione losy dwóch przeciwników, z których perspektywy oglądamy zmieniające się oblicze XVI-wiecznej Europy. Jednym jest niemiecki anabaptysta, człowiek o wielu imionach, którego widzimy w szeregach nowych ruchów religijnych powstałych po 1519 roku. Drugim jest tytułowy Q, człowiek bez twarzy, szpieg kardynała Caraffy, który będzie odgrywać niezwykle ważną rolę w zwalczanie tychże ruchów. Konflikt tych dwóch bohaterów ukazany jest na tle takich wydarzeń jak powstanie i upadek Nowego Jeruzalem ogłoszonego w mieście Munster – a opisy są to przednie, lektura ‘wciąga z kopytami’. Na kartach powieści nie zabraknie szalonych proroków, marranów, banku Fuggerów czy zakazanych ksiąg.
Polecam wszystkim – nie tylko zainteresowanym epoką – gdyż jest to powieść warta przeczytania. Jak napisał w swoim dzienniku jeden z bohaterów powieści:
Chciałbym zostawić komuś te stronnice, świadectwo tego, co zostało dokonane. Ale właściwie dlaczego? I dla kogo?
To my orzemy meandry historii. Jesteśmy cieniami, o których kroniki milczą. Nie istniejemy…

2 komentarze:

  1. Czytałem swego czasu, wprawdzie tylko raz:-) Dobrze się czyta a do tego ciekawy eksperyment literacki. Dzięki za przypomnienie tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać, że książka pisana przez kilku autorów - można rozróżnić, gdzie pałeczkę przejmuje kolejny ;) ale czyta się naprawdę gładko.

    OdpowiedzUsuń