Książę Jeremi Michał Korybut Wiśniowiecki na trwale zapisał się w świadomości Polaków - a przynajmniej tych, którzy zaczytywali się w Ogniem i Mieczem Henryka Sienkiewicza. Czy jednak wielu z nas pamięta okoliczności śmierci słynnego Jaremy? Pozwolę sobie przytoczyć fragment diariusza z 1651 roku, który opisze nam ową tragikomiczną historię...
Nazajutrz w poniedziałek z pragnienia zjadł ogórków, potym się miodu napił z czego żołądek zepsował i w gorączkę wpadł.
Chorym księciem (a kto nie byłby chory po takiej diecie?) zajął się prywatny doktor Jana Zamoyskiego, ksiądz Cunasius (Canasius). Na nic jednak zdały się wysiłki medyka:
[książę] odniesiony będąc do zamku pawołockiego Panu Bogu ducha oddał. Zaraz tegoż die 20 augusti [sierpnia] o 11-tej przed południem według zwyczaju, uznawszy prędką śmierć; wnętrze z niego wypruto: płuca w nim bardzo zniszczały, a serce było jak pęcherz.
22 sierpnia całość zgromadzonego wojska uczciło słynnego księcia. Tegoż dnia wszystko wojsko tak konne jak piesze z wielką żałością ciało prowadziło, przez obóz między dwiema szeregami pułków na dobrą ćwierć mili stojących i za ciałem idących. Zakonnicy wojskowi śpiewając przed ciałem, a wojsko w bębny bijąc, w trąby i surmy grając żałobnie, prowadzili ciało w trumnę włożone, smoła zalane, ubrane w żupan atłasowy karmazynowy, ferezyą aksamitną włosianego koloru, kołpak aksamitny koloru pomarańczowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz