W kolejnym cyklu blogowania od czasu do czasu przyjrzymy się żołnierzom wykonującym ciężką i mało zaszczytną służbę garnizonową w toku wojen prowadzonych przez RON w XVII wieku ( postaram się przy okazji wspomnieć także o innych armiach, nie tylko o wojskach koronnych i litewskich). Podczas gdy wojsko z armii polowej odnosiło wspaniałe zwycięstwa (lub ponosiło sromotne klęski…) garnizony walczyły ze straszliwymi przeciwnikami – chorobami, głodem i monotonią służby. Często zdarzało się, że oddziały nie widząc nawet na oczy żołnierzy nieprzyjaciela były dziesiątkowane na skutek czego opuszczały bronione miejsca. Zaiste trudna to była służba, oddajmy im więc honor wspominając o nich chociaż w kilku słowach.
Na pierwszy ogień garnizony pozostawione przez hetmana Jana Zamoyskiego jesienią 1602 roku w Inflantach. Stan etatowy z października - jako pierwsze podaje bronione miejsce, potem nazwisko dowódcy, następnie (tam gdzie znalazłem informacje) liczebność i identyfikację jednostki.
Biały Kamień (Paide) – Stanisław Przyłęcki – 800 piechoty (4 roty po 200 żołnierzy – Przyłęckiego, Dzięcińskiego, Zarychty i Pelickiego), 100 husarii – chorągiew Przyłęckiego
Rakvere (Wesenberg) – Jan Leśniewski – 300 piechoty
Felin (Viljandi) – Tomasz Dąbrowa – 600 piechoty (polskie roty zaciężne Jerzego Farenholtza, Stanisława Otrębosza i Dobrosławskiego), 100 husarii (chorągiew Dąbrowy)
Laisa (Laiuse) – Adrian Łuczyliński – 100 piechoty wybranieckiej Wilczkowskiego, 100 husarii (chorągiew Łuczylińskiego)
Iberpol – Bychowiec – 100 piechoty z zaciężnej polskiej roty Sulatyckiego
Vastsellin (Vastseliina) – kasztelan Leńk – ?
Gaujene – Mikołaj (?) Pelicki młodszy z 30 wybrańcami (prawdopodobnie ruskimi)
Ergeme – Pletembeg z 30 wybrańcami (prawdopodobnie podolskimi)
Wolmar (Valmiera) - Byszowski z wybraniecką rotą B. Jabłonowskiego (40 wybrańców z Prus)
Wenden (Cesis, Kieś) – 20 piechurów z roty Macieja Leśniowskiego
Mujene – 20 piechurów z roty Macieja Leśniowskiego
Brak żołdu, zaopatrzenia, broni spowodowały, że bardzo szybko w oddziałach zaczęła się szerzyć dezercja. Jak pisał w listopadzie anonimowy świadek wydarzeń nowiny te są iż nieposłuszeństwa, buntów pełno (…). Owo z każdego zamku i z każdej roty ubywa ich [żołnierzy] co dzień. Szybko też zaczęły się szerzyć choroby i głód. W styczniu 1603 roku w Białym Kamieniu i Felinie ledwie po 200 żołnierzy nadawało się do służby. Ciężkie miał zadania dowodzący w Inflantach Jan Karol Chodkiewicz, który nawet z własnej kiesy kupował dla garnizonów żywność, by tylko utrzymać je w służbie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz