Jakże dziwnie układają się losy żołnierzy… 13 lutego 1706 roku szwedzka armia dowodzona przez generał Karola Gustawa Rehnskiölda rozbija pod Wschową (Fraustadt) sasko-rosyjską armię marszałka Johanna Matthiasa von der Schulenberga. Z 18 000 sojuszniczych żołnierzy blisko 7600 wpadło do szwedzkiej niewoli. Szwedzki generał miał problemy z utrzymaniem tak dużej ilości jeńców, którzy nieomal dorównywali liczebnością jego korpusowi. Postanowił więc, bez zgody króla Karola XII, wcielić przynajmniej część ex-saskich żołnierzy do armii szwedzkiej. Na jego rozkaz powstały trzy jednostki piechoty:
- Fransk bataljon – batalion francuski, powstał w oparciu o batalion podpułkownika de Joyeuse z saskiego regimentu Martiniere, złożonego z francuskich najemników. Oddział ten liczył 600 żołnierzy, na jego czele stanął pułkownik H.G. von Kruger.
- Schweitzisk bataljon – ta z kolei jednostka, również licząca 600 żołnierzy, powstała w oparciu o żołnierzy saskiego regimentu Malleraques, złożonego z najemników ze Szwajcarii (stąd szwedzka nazwa oddziału, oznaczająca właśnie ‘batalion szwajcarski’). Jej dowódcą został pułkownik Johan Funck.
- Tyskt värvat regemente/Bajerska infanteriregemente – regiment liczący 1200 żołnierzy, na czele którego stanął pułkownik Heinrich Wilhelm von Görtz, składał się z niemieckich żołnierzy z Bawarii, stąd nazwy jednostki to ‘niemiecki regiment najemny’ lub ‘bawarski regiment piechoty’.
Generał postanowił nawet wyekwipować żołnierzy w nowe mundury, jak pisał do króla Karola XII w liście z 22 lipca 1706 roku –już niedługo te trzy nowoutworzone regimenty i bataliony zostaną przybrane w barwę niebieską, czerwoną i jutrzenkową (aurora). Nie mamy jednak potwierdzenia, czy oddziały otrzymały mundury w takim kolorze.
Wszystkie trzy jednostki weszły w skład korpusu generała Mardefelta, który pozostał na terenie Polski, podczas gdy główne siły armii szwedzkiej wybrały się z Karolem XII na wycieczkę krajoznawczą do Saksonii. Korpus Mardefelta został 29 października 1706 roku rozbity przez połączone armie rosyjsko-sasko-polskie w bitwie pod Kaliszem. Regiment i bataliony walczyły w tej bitwie bardzo dzielnie, do końca odpierając ataki sprzymierzonych - Francuzi mieli w toku walki stracić niemal wszystkich oficerów – by na koniec złożyć broń. Jednak co ciekawe, udało im się wrócić do armii szwedzkiej. Jako że Karol XII wymusił na Saksonii zawarcie pokoju, zażądał także od Augusta II wypuszczenia z niewoli jeńców szwedzkich. Elektora Saksonii czynił pewne obiekcje co do Francuzów, Szwajcarów i Bawarów, próbując się tłumaczyć faktem, że służyli oni wcześniej w armii saskiej. To jednak Karol XII dyktował tutaj warunki i pozostali przy życiu żołnierze wrócili na jego służby. W oparciu o resztki trzech jednostek i nowe zaciągi pułkownik Heinrich Wilhelm von Görtz (dowódca ‘bawarskiego regimentu piechoty’) utworzył noszący jego nazwisko regiment dragonii, liczący 1500 żołnierzy. Po jego śmierci w 1707 roku jednostka została rozdzielona na dwa mniejsze regimenty dragonów płk. N. Gyllenstierny i płk. H.O. d’Albedyhlsa. Wzięły one udział w wyprawie do Rosji, walczyły pod Połtawą i skapitulowały pod Perewołoczną, a ich żołnierze trafili na zesłanie. Zaiste, daleką drogę musiała przebyć część z nich – z Francji czy Szwajcarii na zesłanie w Rosji…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz