niedziela, 11 lutego 2018

Historyk o(d)powiada...Andrzej Rachuba



W dzisiejszym odcinku odpowiedzi na moje blogowe pytania zgodził się udzielić prof. dr hab. Andrzej Rachuba. Biogram p. Profesora można przeczytać na wiki, polecam także listę publikacji na stronie Instytutu Historycznego PAN – mnóstwo niezwykle interesujących pozycji, zwłaszcza jeżeli ktoś jest zainteresowany XVII-wieczną armią litewską. Zapraszam do lektury:

W jaki sposób zaczęła się Pańska przygoda z historią, kiedy zdał Pan sobie sprawę że chciałby się nią zajmować zawodowo?
Zainteresowanie historią zaczęło się u mnie bardzo wcześnie, pod wpływem czytanej mi przez Rodziców „Trylogii” Henryka Sienkiewicza, którą dokończyłem czytać już sam, gdy poszedłem do szkoły podstawowej. Od razu więc też zainteresowanie moje skoncentrowało się na XVII w., co pogłębiałem lekturami prac Zbigniewa Wójcika, Władysława Czaplińskiego, Adama Kerstena. Potem zaciekawiłem się starożytnością (czyny Aleksandra Wielkiego, bohaterscy Spartanie, Hannibal – jak widać pasjonowały mnie przede wszystkim, jak zapewne większości chłopców, wydarzenia wojenne i polityczne, wielcy wodzowie, armie), wreszcie czasami Napoleona (znowu głównie wojny, wielcy dowódcy). Chyba na końcu zaczęła się moja przygoda z II Wojną Światową, ale głównie przez pryzmat wojen na morzach, w przestworzach i broń pancerną. To było już w szkole średniej (chodziłem do liceum pedagogicznego, by zostać nauczycielem historii) i gdy zacząłem studia w Instytucie Historycznym UW miałem początkowo ogromny dylemat, o czym będę pisał pracę magisterską, w czym się specjalizować? Pierwsze lata studiów wyleczyły mnie definitywnie z zainteresowaniami starożytnością, Napoleonem i II Wojną. Postanowiłem zdecydowanie pozostać przy czasach wczesnonowożytnych (XVII w.) i zapisać się na seminarium Prof. Jaremy Maciszewskiego oraz Prof. Stanisława Herbsta. Niestety, w tym roku, gdy musiałem wybrać seminarium magisterskie ten pierwszy nie przyjmował nowych chętnych do pisania pod jego kierunkiem pracy magisterskiej, a drugi wkrótce zmarł. Ostatecznie więc, idąc za kolegami z akademika, zapisałem się na jedyne ówczesne seminarium nowożytne, które właśnie otworzył doc. dr hab. Tadeusz Wasilewski, a zatytułowane ono było „Wielkie Księstwo Litewskie i Podlasie Koronne w czasach nowożytnych”. Tak zupełnie przypadkowo zostałem lituanistą, o której to Litwie przedtem wiedziałem bardzo mało. Dzięki memu opiekunowi dość szybko wgłębiłem się jednak w problematykę litewską i napisałem z tego zakresu pracę magisterską. Już wówczas też zacząłem marzyć o dalszej pracy naukowej, która wydawała mi się niezwykle pasjonującą, wspaniałą, odpowiadającą mej osobowości. Mój Mistrz sam zaproponował mi wówczas pisanie pod Jego kierunkiem rozprawy doktorskiej.

Który postać historyczna jest Pańską ulubioną i dlaczego?
Z pewnością specjalną „sympatią” darzę mego pierwszego bohatera w pracy naukowej, a był nim Paweł Jan Sapieha, ostatecznie wojewoda wileński i hetman wielki litewski, którego postawie w latach 1655/56 zająłem się w pracy magisterskiej. Nie był wybitnym wodzem, do najwyższych godności w Wielkim Księstwie Litewskim doszedł trochę przez przypadek (wymarcie głównej linii rodziny), ale potrafił bezwzględnie wykorzystać wszystkie okazje, by do owych godności dojść, by Sapiehowie zdobyli hegemonię na Litwie. Nie do końca mu się to udało, ale jego synowie zrealizowali ów cel. Za tym poszło w ogóle zainteresowanie Sapiehami, właśnie synami Pawła Jana – Kazimierzem Janem i Benedyktem Pawłem, ale także właściwym twórcą potęgi tej rodziny – Lwem, jego synem Kazimierzem Leonem i innymi.

Może się Pan się cofnąć w czasie i poznać postać historyczną, być świadkiem jakiegoś wydarzenia lub też zobaczyć/zbadać jakiś artefakt. Jaki byłby Pański wybór?
Nigdy w tych kategoriach nie myślałem o postaciach historycznych. Niewątpliwie jednak chciałbym być „przyjacielem” mego wymienionego wyżej bohatera, bo choć wiem bodaj o nim wszystko, co można w świetle źródeł pisanych i opracowań uzyskać, to brak mi wielu informacji o jego planach, przemyśleniach, reakcjach na dopadające go szczęście i porażki, życiu rodzinnym etc.

Z której spośród swoich publikacji jest Pan najbardziej dumny?
Dumny chyba nie jestem z żadnej publikacji, ale zadowolony z prac o miejscu Wielkiego Księstwa Litewskiego w systemie parlamentarnym Rzeczypospolitej i o konfederacjach wojska litewskiego w latach 1655–1663. Myślę, iż udało mi się wnieść trochę nowych ustaleń i pomysłów do wiedzy o ówczesnej Litwie, jej ludziach, instytucjach. Radość przynoszą jednak także cykle książek o urzędnikach WKsL, o deputatach Trybunału litewskiego, o rejestrach podymnego, edycje kilku pamiętników. W sumie owych publikacji jest prawie 30, więc też trudno z wszystkich się równie cieszyć.

W toku swojej edukacji i pracy naukowej poznał Pan wielu wybitnych badaczy. Który z nich wywarł na Panu największy wpływ?
Bez wątpienia najwięcej zawdzięczam naukowo memu wspaniałemu śp. Mistrzowi, Profesorowi Tadeuszowi Wasilewskiemu, który nie tylko zaraził mnie miłością do dawnej Litwy, ale i pokazał, jak należy pracować, czym sie kierować w badaniach. Równie wspaniałym nauczycielem, ale też zupełnie wspaniałym Człowiekiem, o ogromnej erudycji i wyjątkowo ciepłemu, pełnemu wyrozumiałości podejściu do młodych badaczy, był też już nieżyjący mój wieloletni Szef w Instytucie Historii PAN – Profesor Ryszard Kiersnowski. Duży wpływ na moją naukową karierę miał bez wątpienia Prof. Zbigniew Wójcik, ale miałem też przyjemność poznać Profesorów Stanisława Alexandrowicza, Juliusza Bardacha, Władysława Czaplińskiego,  Adama Kerstena, Janusza Tazbira, Jana Wimmera, a z żyjących Wiesława Majewskiego i Henryka Wisnera. Każdy z nich w jakimś stopniu miał wpływ na moją twórczość.

Dużo młodych ludzi czerpie aktualnie wiedzę historyczną z memów, filmików na YouTube i blogów internetowych. Jakie jest Pańskie zdanie na temat tego trendu?
Zalecam korzystanie z tych mediów ostrożnie, z umiarem i nieufnością. Sam zawsze tak postępuję, bo też korzystam z niektórych blogów internetowych, które uznałem za wiarygodne, interesujące poznawczo, bo poszerzające moją wiedzę, raczące mnie dyskusjami (a one są zawsze niemal ważne). Bez tzw. kadzenia (bo z natury wolę krytykę niż chwalenie) mogę stwierdzić, iż jednym z takich interesujących, wykorzystywanych przeze mnie od lat, blogów jest Kadrinazi, bo znajduje się tu sporo materiałów do armii litewskiej XVII w., którą bardzo się interesuję zawodowo. Korzystam też z Biblioteki kresowej, potyczek z genealogią, milhist.info. i kilku innych projektów internetowych. Gorzej jest już z Wikipedią.

Najważniejsza Pańska rada dla przyszłych historyków?
Ciężko pracować, nie zrażać się, dobrze przemyśleć, czy rzeczywiście jest to zawód, któremu chcesz się poświęcić na resztę życia. Jeśli tak, to potrzebna jest cierpliwość, pasja, uczciwość i bezkompromisowość, szukanie „dziury w całym”, ciągłe pogłębianie wiedzy. Ważne jednak, by nie zagubić się tylko w nauce, bo ważna jest, jeżeli się ją ma, przede wszystkim rodzina!

8. W czasie wolnym najbardziej lubi Pan…
Problemem jest przede wszystkim brak wolnego czasu, bo praca naukowa zajmuje mi do kilkunastu godzin dziennie (oczywiście nie zawsze, bo są jeszcze liczne zebrania, posiedzenia, komisje, sesje etc.). Bardzo lubię jednak oglądać mecze piłki nożnej, zwiedzać, czytać książki (niestety, historyczne), czasopisma (przede wszystkim „Piłkę Nożną” oraz historyczne i genealogiczne), posłuchać odprężającej, dobrej muzyki (lubię bardzo różne gatunki: poważną, ale głównie operową, rock, fado, country, gospel, latino).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz