W dzisiejszym odcinku odpowiedzi na moje blogowe pytania
zgodził się udzielić prof. dr hab. Andrzej Rachuba. Biogram p. Profesora można
przeczytać na wiki, polecam także listę publikacji na stronie Instytutu
Historycznego PAN – mnóstwo niezwykle interesujących pozycji, zwłaszcza jeżeli
ktoś jest zainteresowany XVII-wieczną armią litewską. Zapraszam do lektury:
W jaki sposób zaczęła
się Pańska przygoda z historią, kiedy zdał Pan sobie sprawę że chciałby się nią
zajmować zawodowo?
Zainteresowanie historią zaczęło się u mnie bardzo wcześnie,
pod wpływem czytanej mi przez Rodziców „Trylogii” Henryka Sienkiewicza, którą
dokończyłem czytać już sam, gdy poszedłem do szkoły podstawowej. Od razu więc
też zainteresowanie moje skoncentrowało się na XVII w., co pogłębiałem
lekturami prac Zbigniewa Wójcika, Władysława Czaplińskiego, Adama Kerstena.
Potem zaciekawiłem się starożytnością (czyny Aleksandra Wielkiego, bohaterscy
Spartanie, Hannibal – jak widać pasjonowały mnie przede wszystkim, jak zapewne
większości chłopców, wydarzenia wojenne i polityczne, wielcy wodzowie, armie),
wreszcie czasami Napoleona (znowu głównie wojny, wielcy dowódcy). Chyba na
końcu zaczęła się moja przygoda z II Wojną Światową, ale głównie przez pryzmat
wojen na morzach, w przestworzach i broń pancerną. To było już w szkole
średniej (chodziłem do liceum pedagogicznego, by zostać nauczycielem historii)
i gdy zacząłem studia w Instytucie Historycznym UW miałem początkowo ogromny
dylemat, o czym będę pisał pracę magisterską, w czym się specjalizować? Pierwsze
lata studiów wyleczyły mnie definitywnie z zainteresowaniami starożytnością,
Napoleonem i II Wojną. Postanowiłem zdecydowanie pozostać przy czasach
wczesnonowożytnych (XVII w.) i zapisać się na seminarium Prof. Jaremy
Maciszewskiego oraz Prof. Stanisława Herbsta. Niestety, w tym roku, gdy
musiałem wybrać seminarium magisterskie ten pierwszy nie przyjmował nowych
chętnych do pisania pod jego kierunkiem pracy magisterskiej, a drugi wkrótce
zmarł. Ostatecznie więc, idąc za kolegami z akademika, zapisałem się na jedyne
ówczesne seminarium nowożytne, które właśnie otworzył doc. dr hab. Tadeusz
Wasilewski, a zatytułowane ono było „Wielkie Księstwo Litewskie i Podlasie
Koronne w czasach nowożytnych”. Tak zupełnie przypadkowo zostałem lituanistą, o
której to Litwie przedtem wiedziałem bardzo mało. Dzięki memu opiekunowi dość
szybko wgłębiłem się jednak w problematykę litewską i napisałem z tego zakresu
pracę magisterską. Już wówczas też zacząłem marzyć o dalszej pracy naukowej,
która wydawała mi się niezwykle pasjonującą, wspaniałą, odpowiadającą mej
osobowości. Mój Mistrz sam zaproponował mi wówczas pisanie pod Jego kierunkiem
rozprawy doktorskiej.
Który postać
historyczna jest Pańską ulubioną i dlaczego?
Z pewnością specjalną „sympatią” darzę mego pierwszego
bohatera w pracy naukowej, a był nim Paweł Jan Sapieha, ostatecznie wojewoda
wileński i hetman wielki litewski, którego postawie w latach 1655/56 zająłem
się w pracy magisterskiej. Nie był wybitnym wodzem, do najwyższych godności w
Wielkim Księstwie Litewskim doszedł trochę przez przypadek (wymarcie głównej
linii rodziny), ale potrafił bezwzględnie wykorzystać wszystkie okazje, by do
owych godności dojść, by Sapiehowie zdobyli hegemonię na Litwie. Nie do końca
mu się to udało, ale jego synowie zrealizowali ów cel. Za tym poszło w ogóle
zainteresowanie Sapiehami, właśnie synami Pawła Jana – Kazimierzem Janem i
Benedyktem Pawłem, ale także właściwym twórcą potęgi tej rodziny – Lwem, jego
synem Kazimierzem Leonem i innymi.
Może się Pan się
cofnąć w czasie i poznać postać historyczną, być świadkiem jakiegoś wydarzenia
lub też zobaczyć/zbadać jakiś artefakt. Jaki byłby Pański wybór?
Nigdy w tych kategoriach nie myślałem o postaciach
historycznych. Niewątpliwie jednak chciałbym być „przyjacielem” mego
wymienionego wyżej bohatera, bo choć wiem bodaj o nim wszystko, co można w
świetle źródeł pisanych i opracowań uzyskać, to brak mi wielu informacji o jego
planach, przemyśleniach, reakcjach na dopadające go szczęście i porażki, życiu
rodzinnym etc.
Z której spośród
swoich publikacji jest Pan najbardziej dumny?
Dumny chyba nie jestem z żadnej publikacji, ale zadowolony z
prac o miejscu Wielkiego Księstwa Litewskiego w systemie parlamentarnym
Rzeczypospolitej i o konfederacjach wojska litewskiego w latach 1655–1663.
Myślę, iż udało mi się wnieść trochę nowych ustaleń i pomysłów do wiedzy o
ówczesnej Litwie, jej ludziach, instytucjach. Radość przynoszą jednak także cykle
książek o urzędnikach WKsL, o deputatach Trybunału litewskiego, o rejestrach
podymnego, edycje kilku pamiętników. W sumie owych publikacji jest prawie 30,
więc też trudno z wszystkich się równie cieszyć.
W toku swojej
edukacji i pracy naukowej poznał Pan wielu wybitnych badaczy. Który z nich
wywarł na Panu największy wpływ?
Bez wątpienia najwięcej zawdzięczam naukowo memu wspaniałemu
śp. Mistrzowi, Profesorowi Tadeuszowi Wasilewskiemu, który nie tylko zaraził
mnie miłością do dawnej Litwy, ale i pokazał, jak należy pracować, czym sie
kierować w badaniach. Równie wspaniałym nauczycielem, ale też zupełnie
wspaniałym Człowiekiem, o ogromnej erudycji i wyjątkowo ciepłemu, pełnemu
wyrozumiałości podejściu do młodych badaczy, był też już nieżyjący mój
wieloletni Szef w Instytucie Historii PAN – Profesor Ryszard Kiersnowski. Duży
wpływ na moją naukową karierę miał bez wątpienia Prof. Zbigniew Wójcik, ale
miałem też przyjemność poznać Profesorów Stanisława Alexandrowicza, Juliusza
Bardacha, Władysława Czaplińskiego,
Adama Kerstena, Janusza Tazbira, Jana Wimmera, a z żyjących Wiesława
Majewskiego i Henryka Wisnera. Każdy z nich w jakimś stopniu miał wpływ na moją
twórczość.
Dużo młodych ludzi
czerpie aktualnie wiedzę historyczną z memów, filmików na YouTube i blogów
internetowych. Jakie jest Pańskie zdanie na temat tego trendu?
Zalecam korzystanie z tych mediów ostrożnie, z umiarem i
nieufnością. Sam zawsze tak postępuję, bo też korzystam z niektórych blogów
internetowych, które uznałem za wiarygodne, interesujące poznawczo, bo
poszerzające moją wiedzę, raczące mnie dyskusjami (a one są zawsze niemal
ważne). Bez tzw. kadzenia (bo z natury wolę krytykę niż chwalenie) mogę
stwierdzić, iż jednym z takich interesujących, wykorzystywanych przeze mnie od
lat, blogów jest Kadrinazi, bo znajduje się tu sporo materiałów do armii
litewskiej XVII w., którą bardzo się interesuję zawodowo. Korzystam też z
Biblioteki kresowej, potyczek z genealogią, milhist.info. i kilku innych
projektów internetowych. Gorzej jest już z Wikipedią.
Najważniejsza Pańska
rada dla przyszłych historyków?
Ciężko pracować, nie zrażać się, dobrze przemyśleć, czy
rzeczywiście jest to zawód, któremu chcesz się poświęcić na resztę życia. Jeśli
tak, to potrzebna jest cierpliwość, pasja, uczciwość i bezkompromisowość,
szukanie „dziury w całym”, ciągłe pogłębianie wiedzy. Ważne jednak, by nie
zagubić się tylko w nauce, bo ważna jest, jeżeli się ją ma, przede wszystkim
rodzina!
8. W czasie wolnym
najbardziej lubi Pan…
Problemem jest przede wszystkim brak wolnego czasu, bo praca
naukowa zajmuje mi do kilkunastu godzin dziennie (oczywiście nie zawsze, bo są
jeszcze liczne zebrania, posiedzenia, komisje, sesje etc.). Bardzo lubię jednak
oglądać mecze piłki nożnej, zwiedzać, czytać książki (niestety, historyczne),
czasopisma (przede wszystkim „Piłkę Nożną” oraz historyczne i genealogiczne),
posłuchać odprężającej, dobrej muzyki (lubię bardzo różne gatunki: poważną, ale
głównie operową, rock, fado, country, gospel, latino).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz