Bardzo ładna anegdota o moim ulubionym wodzu, czyli hetmanie
Stanisławie Koniecpolskim. Niestety nie wiem której kampanii to dotyczy (w
końcu kilku brał udział), ale fakt że żołnierz winien nosić uzbrojenie ochronne
wskazywałoby na to, że wchodził w skład jednej z jednostek jazdy: husarii,
kozaków lub rajtarii. Tak czy inaczej, historyjka „bardzo zgrabna”:
(…) zobaczywszy
na placu żołnierza niezbrojnego, strofował go, że był bez pancerza: »Moje to
będzie nieszczęście gdy zginę," odpowiedział śmiało żołnierz. »Prawda,
rzekł Koniecpolski, ale gdy tak niedbasz o życie, pamiętać masz, że winieneś go
szanować dla ojczyzny i wodza, który radby was nietylko nieobrażonych, ale i
nieśmiertelnych oglądał. Niepowinno bydż ciężkiem żelazo, kiedy jest ochroną
życia. Tak, tak wolę ja, że długo będziesz zwyciężał, niż gdybyś prędko zginął.
Nieciążą jeleniowi rogi, ale go zdobią, a zbroja żołnierzów i zdobi i
bespieczeństwo daje."
To był szczególny człowiek, żyjący w szczególnych czasach. Praktycznie jego śmierć, która zbiegła się z końcem wojny 30-letniej, była początkiem tych wszystkich złych rzeczy jakie się w Rzeczpospolitej później zadziały. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCóż, chciał zadowolić młodą żonę i źle to Rzplitej wyszło na zdrowie. Ale za to jaka chwalebna śmierć - w szarży! ;)
Usuń